The Secret Life of Bees
Wydawnictwo Literackie, 2015
352 str.
Czternastoletnia Lily ucieka. Od małego miasteczka i szkoły, której nie cierpi. Od oschłego, agresywnego, wulgarnego ojca. Od palącej, jak kwas prawdy na temat zaginięcia matki. Od nienawiści i pogardy jaką żywią mieszkańcy do jej czarnoskórej niańki Rosaleen. Podążając śladami swojej rodzicielki, Lily ląduje w Tiburon, w pewnym różowym domu, trafiając tym samym pod opiekę trzech sióstr, mających imiona po miesiącach roku. Ale nie można uciekać całe życie. Zwłaszcza kiedy prawda zacznie pukać do drzwi i nie będzie dało się jej już dłużej ignorować...
Sue Monk Kidd to pisarka, która zdążyła już na świecie zasłynąć bestsellerowymi tytułami, z "Sekretnym życiem pszczół" na czele. Zekranizowana, przetłumaczona na 36 języków książka, traktująca o życiu w latach sześćdziesiątych XX wieku, uczyniła z autorki rozpoznawalną. A czym była dla mnie historia Lily? Lekturą... nie do końca taką, na jaką liczyłam. Może miałam nadzieję, że za sławą i pozytywnymi rekomendacjami kryje się tytuł, który zrobi niezłe zamieszanie w moim życiu czy poglądach. Tymczasem "Sekretne życie pszczół" okazało się, książką dobrą. Po prostu dobrą. Ni mniej ni więcej.
W gruncie rzeczy, wyjątkowość lektury polega chyba na pozytywnych wibracjach, którymi aż emanuje. Spokój, refleksja, melancholia, swego rodzaju nostalgia nawet, wylewają się ze stron, przynosząc historię o szukaniu odpowiedzi na pytania, odnajdywaniu siebie czy prawdy na temat życia, odkrywaniu piękna otaczającej nas rzeczywistości czy docenianiu każdego momentu i osób, które nas kochają. "Sekretne życie pszczół" pokazuje, że rodzina nie zawsze oznacza osoby ze sobą spokrewnione, że największy wróg może skrywać się w nas samych, a do szczęścia i spełnienia czasami wystarcza nadzieja i wiara... Poza tym, jest to również powieść, w której autorce udało się w pewnym sensie, przenieść realia ówczesnych czasów i problemy społeczne na karty książki. Dostajemy tym samym nutę feminizmu, zalążek atmosfery czasów, kiedy niewolnictwo zostało zniesione, a nie za dobrze zostało przyjęte, przede wszystkim jednak, jest tu mowa o rasizmie i człowieczeństwie samym w sobie.
Odnoszę wrażenie, że "Sekretne życie pszczół" jest uboższą, skromniejszą, nie-tak-szałową wersją "Zabić drozda". Powieść polecam fanom klimatycznych, acz spokojnych książek, w których nie brak inspirujących cytatów i subtelnych metafor.
352 str.
źr. |
"Szczególną cechą świata jest to, że kręci się dalej bez względu na to, jakie spotykają nas nieszczęścia."
źr. |
"Ludzie, którym się wydaje, że umieranie to coś najgorszego pod słońcem, niewiele wiedzą o życiu."
źr. |
"W gruncie rzeczy nie trzeba być w czymś najlepszym, wystarczy, że się to kocha."
Odnoszę wrażenie, że "Sekretne życie pszczół" jest uboższą, skromniejszą, nie-tak-szałową wersją "Zabić drozda". Powieść polecam fanom klimatycznych, acz spokojnych książek, w których nie brak inspirujących cytatów i subtelnych metafor.
6/10
Pozdrawiam,
Sherry
Czytałam Czarne skrzydła tej autorki i byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona. Lubię czytać powieści, gdzie występuje segregacja rasowa, a Zabić drozda również znam. Miałam plan, by przeczytać wszystkie książki S.M.Kidd, ale nie miałam na to czasu. :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nat z osobliwe-delirium.blogspot.com
Pomimo niejakiego rozczarowania z "Sekretnym życiem pszczół" wciąż mam ogromną ochotę na poznanie "Czarnych skrzydeł" właśnie ze względu na fakt jak niesamowite opinie zbiera. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Krążę wokół powieści autorki od jakiegoś czasu, ale jakoś nie mogę się ostatecznie zmotywować do lektury. Szkoda, że nie do końca sprostała oczekiwaniom, a w podobnym temacie gorąco polecam "Służące"
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę na "Służące"! :) Myślę, że będę się starała jakoś upolować ten tytuł.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Och, to zdecydowanie coś dla mnie. Uwielbiam książki, od których bije opisywany przez Ciebie klimat. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
W takim razie, zachęcam do lektury. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Ta książka należy do moich ulubionych ze względu na tematykę związaną z historią, fabułę, dużo miodu i miłości. Zapada w pamięci, i może ma coś wspólnego z Zabić drozda :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że ją lubisz. :) Żałuję tylko, że do mnie nie trafiła tak jakbym tego chciała. :(
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Wydaje się być ciekawa. Może jak znajdę chwilkę to do niej przysiądę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://bibliotekatajemnic.blogspot.com
Jeśli lubisz klimaty - pewnie, czemu nie? :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Miałam ogromne oczekiwania wobec tej powieści, ale zupełnie mnie nie porwała. Zawiodłam się konkretnie i wynudziłam mocno.
OdpowiedzUsuńU mnie było podobnie jak u ciebie. :(
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Moim zdaniem najlepszą książką Sue Monk Kidd są czarne skrzydła. Urzekła mnie ta historia, choć podobnie jak Sekretne życie pszczół byłą dość spokojna :) Swoją drogą, to duże zaskoczenie widzieć u Ciebie książkę o takiej tematyce :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? :D Za dużo się ostatnio tu romansów nazbierało? :D Tak czy inaczej, książkę poznałam i zrecenzowałam w sumie dzięki tobie, bo dałam ją do wyzwania, a w tym miesiącu powiedziałam sobie, że dość tego wszystkiego - SIADAM I CZYTAM. I się udało. :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Tak to już jest z tymi uwielbianymi przez miliony czytelników książkami, że potrafią rozczarować albo nie wywrzeć takiego wrażenia jakiego oczekujemy po wszystkich pozytywnych opiniach. Uwielbiam film a książka jest w mojej bibliotece wiec pewnie kiedyś się na nią skuszę o ile Pani Tereska w ogóle coś jeszcze mi wypożyczy, bo przez pracę nie mogę zdążyć przez zamknięciem biblioteki i trzymam książki już chyba cztery miesiące :-P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Och, nawet mi nie mów do przetrzymaniu książek z biblioteki. :D Ja swoje też trzymam już trzeci czy czwarty miesiąc, a jedną chyba z rok. Na szczęście są to klasyki, których zwykle ludzie nie wypożyczają, a w bibliotece pracuje znajoma mojej mamy, więc jeszcze w życiu nie dostałam kary. :D Tak czy inaczej, chciałabym się w końcu za nie wziąć. Dzięki za przypomnienie! :D
UsuńZaintrygowałaś mnie. Zastanawiałam się czy oglądać film czy nie odpocząć od historii, ale chyba jednak się skuszę. Tym bardziej, że z tego co kojarzę, tam jest Dakota, tak? Więc w sumie chętnie sprawdzę jak ta wersja wypadła w stosunku do książki.
Pozdrawiam,
Sherry