Studia są okresem przełomowym dla wielu młodych ludzi, którzy szukając własnego "ja", często postanawiają doświadczać rzeczy, z którymi nigdy wcześniej nie mieli do czynienia. Dalsza nauka po szkole średniej wiąże się też ściśle, z wkroczeniem w dorosłość, a tym samym z mierzeniem się z większymi problemami. Dla wielu, jest to czas uniezależnienia się od rodziny, oderwania się od przeszłości i wzięcia życia we własne ręce...
Avery właśnie zaczyna studia. Chcąc uciec od bolesnej przeszłości pełnej kłamstwa, ciszy i pulsujących ran, wybiera uniwersytet, którego nie aprobują jej surowi rodzice. Jest na tyle daleko oddalony od domu dziewczyny, że ta w końcu zaczyna wierzyć, że może stworzyć swoją rzeczywistość na nowo, nie musząc przejmować się, że ponure wspomnienia kiedykolwiek ją jeszcze dopadną. A jednak los nie zna granic i stawia na drodze Avery intrygującego, niesamowicie przystojnego Cama, który nie dość, że jest słodki, troskliwy i zabawny, to jeszcze okazuje się być zainteresowany nowo poznaną koleżanką. Przed padnięciem w ramiona seksownego studenta, powstrzymuje Avery właśnie ona - przeszłość, która pod postacią e-maili i sms-ów z pogróżkami, zaczyna dopominać się o swoje. Czy dziewczyna po przejściach i bawidamek mają szansę na wspólną przyszłość?
„Zawsze była tylko ona. Cisza. Tylko to znałam. Bądź cicho. Udawaj, że nic się nie stało, że wszystko w porządku. I patrz, wszystko pięknie się układa.”
New Adult jest nurtem, który w ostatnim czasie zawojował na rynku wydawniczym. Jako fanka romantycznych historii, pełnych humoru i lekkości, oczywiście pokochałam nowy gatunek całym sercem, na długo zanim postanowiłam sięgnąć po pierwszą książkę, tego typu. Od
"Zaczekaj na mnie" nie oczekiwałam cudów. Jestem realistką i wiem, że zarówno Young Adult, jak i New Adult nie reprezentują górnolotnej literatury, a ten kto wymaga czegokolwiek od obydwu gatunków, rozpoczyna bezsensowny bój z wiatrakami. Po lekturze pani J. Lynn spodziewałam się jedynie weekendowego pochałaniacza czasu, rozrywki, czegoś na rozluźnienie, co pomogłoby mi zapomnieć o obowiązkach. Muszę przyznać, że książka idealnie spełniła swoje zadanie.
„Najbardziej w życiu bałam się dwóch rzeczy. Po pierwsze: obudzić się w środku nocy i zobaczyć tuż nad sobą ducha z przezroczystą twarzą. Mało prawdopodobne, wiem, ale mega przerażające. Po drugie: wejść do klasy po dzwonku.”
Początek powieści rozpoczyna się banalnie i do bólu przewidywalnie. Avery spóźnia się na swoje pierwsze zajęcia na studiach. Jest tak zaaferowana konsekwencjami mogącymi wyniknąć ze swojego postępowania, że nie zauważa sylwetki chłopaka, na którego wpada z impetem godnym głazu. Bohaterowie jakoś szczególnie nie uciekają przed schematycznością innych powieści młodzieżowych. Mimo wszystko, potrafią skraść sympatię czytelnika. Cam to przystojny podrywacz, który zalicza jedną studentkę za drugą. Avery natomiast jest kłębkiem nerwów. Tragiczna przeszłość rządzi jej życiem i nie pozwala zakosztować w pełni teraźniejszości. A jednak pomiędzy dwojgiem studentów nawiązuje się więź. Ich opowieść jednak, niczym kolejka górna obfituje w wzloty, upadki i gwałtowne skręty, które wydają się nie mieć końca. Historia zaserwowana nam przez autorkę zaskakuje ukrytym dnem. Dnem, który mówi o przezwyciężaniu swoich słabości, o godzeniu się z przeszłością, akceptowaniem siebie i tym, jak ważne jest zaufanie do drugiego człowieka.
„To jak wizyta u dentysty. Nie chcesz tam iść, ale wiesz, że musisz, a kiedy jest po wszystkim, cieszysz się, że to zrobiłeś.”
Historię czyta się naprawdę rewelacyjnie, bo mimo, że można mówić o naiwności Avery, to jednak przyjemny styl pisania pani Jennifer, skupia uwagę czytelnika raczej na atutach powieści. Żeby jednak nie być małostkową, napiszę wam najpierw co mi się nieszczególnie podobało w pierwszym tomie serii
"Wait for you". Avery mimo, że starała się uchodzić za silną, tak naprawdę strasznie użalała się nad sobą. Mnie, szczególnie to nie zapadło w pamięci, bo ponad wszystko starałam się zrozumieć tą dziewczynę, aczkolwiek wiem, że niektórym czytelnikom może się to nie spodobać, zwłaszcza, że główna bohaterka toczy bój ze swoją przeszłością, aż do ostatniej strony. Dla wielu również fakt, jak dziewczyna ucieka przed miłością i odwleka to co nieuniknione może się wydawać nieco naciągany i sztuczny. Cam jest czasami stanowczo zbyt idealny, a Avery stanowczo zbyt jęcząca, jednak mimo wszystko, w pewien sposób obydwoje kryją drugie dno, które może usatysfakcjonować niejednego. Opowieść miłosna zaserwowana przez J. Lynn nie wykracza poza bariery oryginalności, aczkolwiek mimo wszystko wydaje mi się, że jeśli ktoś autentycznie ma ochotę na rozluźnienie przy tego typu pozycji, zostanie zaspokojony w stu procentach.
„- A jak jest różnica między spędzeniem z tobą wieczoru a umówieniem się?
- A jaka jest różnica między moją prośbą, żebyśmy spędzili razem wieczór, a spędzaniem razem niedzielnego poranka?”
Koniec końców, powieść pani Lynn bardzo przypadła mi do gustu. Nie spodziewałam się, że na jej stronach napotkam tyle humoru i zabawnych dialogów, które czasami wręcz zmuszały moją twarz do rozpromienienia się. Mimo, że całość oscylowała wobec niezasklepionych ran Avery i jej pierwszego, prawdziwego obiektu westchnień, to autorka nie pozwoliła czytelnikowi pogrążyć się w smutku głównej bohaterki, ratując depresyjne sytuacje postacią Camerona z ciętym językiem i własnym zdaniem na temat wszystkiego co się rusza. Mimo, ze treść może uchodzić za banalną i po prostu prostą, to jednak w pewnym momencie czuć przekaz J. Lynn, która pozwala czytelnikowi doświadczyć emocji i uczuć bohaterki zmaltretowanej, opuszczonej przez bliskich, przerażonej własnym postępowaniem. Opowieść miłosna Camerona i Avery zmusiła mnie do refleksji nad losem pokrzywdzonych przez los, którzy nie mają z kim podzielić się swoim strachem i obawami. Przede wszystkim jednak, muszę przyznać, że książka zapewniła mi niesamowitą rozrywkę, a jej czytanie sprawiło mi mnóstwo przyjemności! Przez ponad 300 stron przebrnęłam w zastraszającym tempie, nie mogąc oderwać się od lektury. Bohaterowie zaskarbili sobie moją uwagę, a także skradli sympatię, co sprawiło, że kibicowałam im i życzyłam happy endu, choć nie powiem - wszystkie komplikacje sprawiały mi niemałą przyjemność, bo naprawdę lubię, gdy akcja i fabuła nie są usłane różami, a wymagają od bohaterów poświęcenia i kompromisów.
„Nic nie cementuje związku bardziej niż żółw maszerujący przez kuchnię."
Powieść J. Lynn jak najbardziej polecam, bo poza świetnym stylem, książka oferuje istny wulkan emocji i naprawdę śliczną, romantyczną opowieść o prawdziwej miłości, uczącą jak ważne jest zaufanie i szczerość w związku. Pokazującą, że w życiu liczy się nadzieja, a człowiek nie powinien skupiać się na przeszłości i przyszłości, lecz nauczyć się żyć z teraźniejszością. Ja, z całą pewnością jeszcze nieraz powrócę do tworu pani Jennifer, ponieważ jej książka przerosła moje oczekiwania i sprawiła, że po przeczytaniu ostatniego zdania, na mojej twarzy widniał uśmiech. Jeśli ktoś lubi, tego typu historie proszony jest o jak najszybsze zapoznanie się z książką:
"Zaczekaj na mnie"!
8/10
Pozdrawiam,
Sherry
Zapowiada się ciekawie, ale ... nie czytam książek wyd. Amber. Wiem że to dziwne i pewnie w ten sposób umyka mi wiele świetnych powieści, ale w ich książkach praktycznie brak jakiejkolwiek korekty. No i mają w zwyczaju nie wydawać kontynuacji :(
OdpowiedzUsuńNie wiem czy powiedziałabym, że umyka ci "wiele" świetnych powieści. Co najwyżej kilka. Z tych kilku poleciłabym ci właśnie "Zaczekaj na mnie" i "Idealną chemię", którą kocham całym serduszkiem. :3 Co do korekty - racja. Zapomniałam o tym wspomnieć w recenzji, ale o brawa prosić się nie mogła. :/
UsuńPozdrawiam!
Sherry
"Zaczekaj na mnie" spełnia swoje zadanie, dokładnie tak jak napisałaś. Nie jest to może lektura najwyższych lotów, ale przypomina mi niezły amerykański serial o studentach. Typowe problemy, typowe dylematy miłosne, typowe schematy - mimo to czyta się lekko i szybko, czasem z uśmiechem, czasem przez łzy, jest tak, jak powinno być.
OdpowiedzUsuńZgadzam się też z Moniką, Amber mógłby się bardziej przyłożyć i kończyć serie, a książki ubierać w lepsze okładki. Chociaż w przypadku YA i NA historia zazwyczaj zawiera się w jednym tomie.
Oj, zdecydowanie wydawnictwo powinno kończyć swoją serię, gdyż już ją zaczęło. Strasznie żałuję na przykład, że prawdopodobnie nie będzie kontynuacji "Idealnej Chemii". Dobija mnie to tym bardziej, że naprawdę darzę wielką sympatią tą powieść. :/
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Muszę przeczytać tą książkę . Zapowiada się fajnie . Szczególnie że również rozpoczynam w tym roku studia ;D
OdpowiedzUsuńO, w takim razie życzę powodzenia i dobrego wyboru kierunku! :) Ja osobiście już nie mogę się doczekać, aż skończę technikum bo już od podstawówki marzę o pójściu na studia... Wiem, dziwne marzenie, ale jednak... :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Mnie niestety książki z tej serii Ambera zupełnie nie przekonują - wszystkie do siebie strasznie podobne, a w dodatku okładki straszne.
OdpowiedzUsuńOch, masz rację. Okładki są okropne. Żałuję, że tych serii NA nie wydaje np. wydawnictwo Jaguar, które ma niezwykle piękną, kolorową grafikę. :) I lepszą korektę. :) Ale ważne, że książki są, bo w ostatecznym rachunku tylko to się liczy ;)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
W sumie wychodzi na to, że książka nie wybija się jakość szczególnie na tle innych New Adult. I w sumie wcale mi to nie przeszkadza, bo dokładnie tak jak Ty, uwielbiam romantyczne historie :-) Jeśli natknę się gdzieś na tą książkę nie będę wahała się nawet przez chwilę i na pewno po nią sięgnę. Jednak myślę, że przy moim zapasie tego typu książek lepiej zacząć od tego co mam, a z tym tomem poczekać do jakiejś promocji. A nie wątpię, że taka będzie bo większość książek Ambera pojawia się prędzej czy później w strefie wyprzedaży ;-)
OdpowiedzUsuńTymczasem czekam na inne recenzje z cyklu "Amberowe New Adult", bo wciąż zastanawia mnie, która z tych książek będzie najlepsza ;-)
Pozdrawiam!
Jestem prawie pewna, że książka przypadnie ci do gustu tak jak mi, gdy już będziesz mieć z nią styczność. :) Odnośnie swoich książek to też mam taki plan, by nadrobić przynajmniej częściowo swoje zaległości, a później brać się za nowości, no ale wiadomo - życie bywa nieprzewidywalne ^^
UsuńOdnośnie wyprzedaży - też czekam na nie z niecierpliwością, ponieważ "Zaczekaj na mnie", a także parę innych New Adultowych książeczek wolałabym mieć na półce, a nie w postaci ebooka, także... w razie czego daj znać ^^
Kolejna recenzja Amberowej książeczki NA, tuż po notce o "Buszującym w zbożu", a więc - podejrzewam: niedługo :D
Pozdrawiam!
Sherry
Ostatnio wyszło tyle podobnych książek, że słabo się orientuję, której recenzje czytałam i mnie zaciekawiła, a która niekoniecznie. Spróbuję zakodować, że "Zaczekaj na mnie" należy do tych, którym warto dać szansę. ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie, mam nadzieję, że w końcu na nią trafisz i spodoba ci się ona w nie mniejszym stopniu niż mi :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Tematyka kompletnie nie moja, więc spasuje.
OdpowiedzUsuńW takim razie, życzę owocnych, dalszych poszukiwań. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Wycisnęłaś z tej książki wszystkie 'soki'' bowiem z najdrobniejszymi szczegółami przedstawiłaś to, co ja sama chciałam, a umknęło mi. Również pokochałam całym sercem New Adult i chłonę go niczym gąbka wodę i jak na razie nie mam dość, o czym się niebawem sama przekonasz, gdyż w kolejce czekają już dwie recenzje książek z tego gatunku.
OdpowiedzUsuńWracając jednak do ,,Zaczekaj na mnie'' bardzo mi się podobał, ale masz racje co do tego, że autorka trochę zepsuła wizerunek Camerona i Avery. On zbyt idealny, ona zbyt jęcząca :) Pomimo tego historia mi się podobała i będę wspominać ją miło.
Wspomnę jeszcze o tym, że jestem zaskoczona tym, iż . Lynn
to pseudonim Jennifer L. Armentrout, autorki mojego ukochanego ''Obsydiana". W takim razie te dwie książki znacznie różnią się warsztatem pisarskim. Nie wiem, która była pierwsza wydana, ale w moim mniemaniu ,,Obsydian'' jest znacznie lepszy. Może się i mylę, ale ostatnio znów mam fazę na paranormal romanse i tak się na nowo nim zachwycam :)
Nie mogę się doczekać, zresztą... też mam w planach zrecenzowanie jeszcze dwóch, z tymże jedna jest przeczytana, druga wciąż w kolejce. :) Ciekawa jestem czy nasze oceny się pokryją... :)
UsuńMnie też się podobała, ale chyba najbardziej ujęła mnie właśnie... charakterem. Bo porównując do książki, właśnie którą chcę następną zrecenzować: "Tylko Ty", była po prostu... wesoła. "Tylko Ty" jest smutne, przygnębiające i powiem szczerze nie podobało mi się aż tak bardzo jak weselsze "Zaczekaj na mnie" :)
Ja też o tym fakcie dowiedziałam się tuż przed pisaniem recenzji i byłam nie mniej zaskoczona od ciebie! Strasznie się cieszę, że "Obsydian" tak zachwalasz bo już do mnie jedzie! Tylko czekam na kuriera. :)
Pozdrawiam!
Sherry
No żesz! Wcale nie chciałam jej czytać! Taki był plan. Czemu Sherry rujnuje moje plany?! Gosiarellowym zdaniem to było zamierzone!
OdpowiedzUsuńNiemniej nie dam się wyrolować do końca i mimo, że ją w końcu kupię to będę się trzymała, że w pierwszej kolejności przeczytam 50% z nieprzeczytanych książek, kurzących się na mojej półce.
Takie hobby, Gosiarello :D Sherry uwielbia rujnować innym plany ^^
UsuńWidzę, że mamy podobne plany! Ja również chcę przed przeczytaniem wszystkich nowości, trochę zmniejszyć moją kolejkę książkową, ale kto tam wie, co mi się nawinie po drodze! A książek przybywa i przybywa! :o Czasem nawet nie wiem skąd!
MAGIA!
Pozdrawiam!
Sherry
Ok, ok... Najpierw muszę się opanować by Ci tu poematów nie pisać. :D
OdpowiedzUsuńJak wiesz przed "Hopeless" była ta książka i ja ją wielbiłam. Za humor, za żółwia (fragmenty z nim mnie rozbrajały :D), za Cama (trochę zbyt idealny, wiem, ale i tak go luubię ;>), za przyjaciół Avery, no i za ten przekaz, bo w końcu go posiada. Teraz na pierwszym miejscu jest "Hopeless", ale zaraz za nią jest "Zaczekaj na mnie". ;)
Jestem jak najbardziej za tym, żebyś pisała poematy! ^^
UsuńI ja również cenię sobie tę książkę za wszystkie te atuty, które wypisałaś, ale nie ukrywam, że po przeczytaniu "Tylko Ty" - kolejnej Amberowej NA, zaczynam doceniać, że w "Zaczekaj na mnie" było tyle humoru :)
"Hopeless" jest w drodze do mnie, także... już wkrótce. Już wkrótce. :D
Pozdrawiam!
Sherry