piątek, 12 lipca 2019

Tulipanowa gorączka - Deborah Moggach


Tulip Fever
Wydawnictwo Rebis, 2016
304 str.

"Nim w ogóle się połapiemy, na czym polega życie, już jesteśmy w jego połowie"
Jacob Cats

Sophia jest żoną zamożnego kupca - Cornelisa Sandvoorta, który to pewnego dnia, postanawia zamówić portret u cenionego w Amserdamie, malarza. Wydarzenie to staje się początkiem tragicznego domina złych decyzji i zakazanych uczuć, gdy pomiędzy artystą, a młodą Sophią wykwita romans. Wkrótce to co ich łączy zrujnuje życia wielu istnień.

źr.
Historyczna fikcja jest jednym z moich ulubionych gatunków literackich, głównie dlatego, że rozsiewa nad czytelnikiem specyficzną atmosferę. Nie inaczej ma się sprawa z dziełem Deborah Moggach, która zabiera nas do Amsterdamu XVII wieku, gdzie tulipanowa mania szerzy się jak najgorsza zaraza, a na ulicach można usłyszeć plotkę, że wkrótce cena pewnej cebulki tulipana, przyniesie jej właścicielowi fortunę. W osnutym mgłą i nagłymi namiętnościami mieście, zakwitają nie tylko kwiaty, na których wszyscy zdają się mieć obsesję, ale również zakazane uczucie, dające początek dość dramatycznej historii. Historii, nawiasem mówiąc, przedstawionej z wielu perspektyw. Różnorodność narracji i punktów widzenia, a także wartości jakimi kierują się bohaterowie, sprawia, że całość jest niezwykle barwna i ma swoisty charakter, przesączony specyficznymi ideałami czy wierzeniami - w zależności od tego kto w danym momencie opowiada historię. Jako że rozdziały są krótkie, przez treść w gruncie rzeczy, można przebrnąć bardzo szybko.

źr.
Książka nie jest napisana trudnym językiem, powiedziałabym wręcz, że styl autorki jest dość lekki, a że powieść nie liczy sobie wielu stron, wystarczy kilka godzin, by przeczytać całość. Trzeba jednak tu zaznaczyć, że większą część tworu stanowią długie, barwne opisy, które zdecydowanie działają pobudzająco na wyobraźnię, ale równocześnie spowalniają akcję. Wolne tempo rekompensuje melancholijny klimat, a także wszechobecny artyzm, który absolutnie skradł moje serce. Sztuka wyziera się z kartek, nie tylko dlatego, że kochanek Sophii jest malarzem, ale także dlatego, że co poniektórzy bohaterowie bywają okrutnie sentymentalni, a ich refleksje tylko zwiększają wrażenie, że artyzm stanowi trzon dzieła. Liryczny charakter lektury może zrazić czytelników szukających mocnych wrażeń, ale jestem pewna, że usatysfakcjonuje romantyczne dusze nieprzerażone obcowaniem z przemyśleniami i bogatym życiem uczuciowym postaci. Jeśli cenicie sobie osnute płaszczem emocji powieści - to coś dla was.

"Pamiętaj, mój przyjacielu, musisz być odważny i nie obawiać się cierpienia. Ponieważ tylko doświadczając cierpienia, można odkryć piękno tego świata."

źr.
W Tulipanowej gorączce najbardziej doceniam nostalgię, utrzymującą się do ostatnich stron, piękne cytaty poprzedzające poszczególne rozdziały oraz fakt, że powieść przedstawiła mi Amsterdam owładnięty gorączką tulipomanii, o którego istnieniu nie miałam pojęcia. Mimo że lektura chwilami się wydłuża i ciągnie co jest związane z częstymi przemyśleniami bohaterów, specyficzna aura książki nie odpuszcza czytelnika nawet na chwilę. Warto zanurzyć się w pełną kolorów, inspiracji, namiętności i pasji rzeczywistość uchwyconą przez Deborah Moggach, zwłaszcza jeśli przepadacie za fikcją historyczną i wylewającym się z kartek artyzmem. Dramatyczne wybory, trudne decyzje, tragiczne skutki i palące uczucia - z tym przyjdzie wam się mierzyć w lekturze Tulipanowej gorączki.

Pozdrawiam,
Sherry


Na podstawie książki powstał film!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz