wtorek, 9 maja 2017

Papierowe miasta - John Green


Paper Towns
Bukowy Las, 2013
400 str.

W pogoni za balonem

źr.
Margo Roth Spiegelman to osobisty cud Quentina Jacobsena. Piękna i nieuchwytna jak sen, mieszkająca po sąsiedzku i... totalnie go ignorująca, już od jakiegoś czasu. Dlatego kiedy pewnej nocy, wkrada się do jego pokoju i proponuje nocny objazd miasta, wraz z kilkunastoma celami do wypełnienia, Q nawet się nie waha. Czymże jest bowiem nielegalne działanie, wizja niewyspania dnia następnego czy możliwość złapania przy perspektywnie spędzenia czasu z dziewczyną, o której się marzy? Gorzej kiedy następnego dnia, po wspólnej, szalonej wyprawie, okazuje się, że Margo tajemniczo zniknęła... Zanim Quentin wsiądzie do auta, by zacząć wypatrywać dziewczyny, przyjdzie mu się zmierzyć z efektami ich wspólnego działania, a także wskazówkami, pozostawionymi przez pannę Spiegelman. Jak skończy się ta podróż?

"Ludzie tworzą miejsca, a miejsce tworzy ludzi."

źr.
Książki Johnna Greena to historie o dorastaniu. O miłości - zwykle trudnej, skomplikowanej bądź nieuchwytnej. O podejmowaniu trudnych decyzji i dojrzewaniu do zrozumienia świata oraz siebie. Papierowe miasta nie są wyjątkiem od reguły, w związku z czym zabierają nas w nieco melancholijną, refleksyjną podróż po umysłach młodych ludzi oraz ich głęboko skrywanych pragnieniach, obawach i lękach. Niektórzy zaliczają tę pozycję do tak zwanych "powieści drogi", jednak powiedziałabym, że podróż Quentina po Stanach, nie jest najważniejszym motywem książki - zresztą ma miejsce dopiero na końcu, więc większą uwagę powinno się zwrócić na śledztwo chłopaka w poszukiwaniu miejsca, do którego udała się Margo oraz zmiany zachodzącej w nim, na przestrzeni kolejnych etapów odczytywania wskazówek.

"Tak trudno jest odejść - dopóki się nie odejdzie. A wówczas to najłatwiejsza rzecz pod słońcem."

źr.
Wszystkie książki Greena są do siebie podobne. Kreacja narratorów, ich najlepszych przyjaciół, obiektów zauroczenia, a nawet problemów z jakimi się zmagają. Po kilku przeczytanych powieściach autora, trudno tych podobieństw nie zauważać, a jeszcze trudniej je ignorować. Papierowe miasta jednak, w jakiś sposób do mnie przemówiły. Szczerze powiedziawszy, oceniłabym tę pozycję najlepiej ze wszystkich, jakie do tej pory udało mi się przeczytać autorstwa Greena. Pomimo wolnego tempa, powieść przeczytałam błyskawicznie, jednak nie bezmyślnie - niejeden raz reflektując o życiu, zwłaszcza w świetle ujętym przez pióro pisarza. Wspomagając swoje przemyślenia i historię, poezją, udało mu się faktycznie złapać ten ułamek świata i opisać go w interesujący sposób. Dodając do tego, nastoletnie problemy, interesujące postacie przyboczne i humor, z jakiego również słynie Green, dostajemy w efekcie książkę, która ma szansę przemówić do niejednego młodego - oraz starszego - czytelnika.

"Jakże łatwo można dać się zwieść, wierząc, że człowiek jest czymś więcej niż tylko człowiekiem."

Papierowe miasta to powieść o przyjaźni, o kruchości tego co nas otacza, o ulotności chwil i przemijaniu tego co znamy. To powieść o miłości, dojrzewaniu, dostrzeganiu tego co jest wokół nas i docenianiu dobrych chwil. To także powieść o odchodzeniu, opuszczaniu i poszukiwaniu siebie, wśród ludzi, którzy chcą byśmy byli kimś innym. Jeśli lubicie melancholijne książki, z dorastającymi bohaterami, uczącymi się czegoś w podróży, z jaką przyjdzie im się zmierzyć - zachęcam do sięgnięcia po pozycję Johna Greena.

8/10
Pozdrawiam,
Sherry


Inne książki Johna Greena zrecenzowane na Feniksie:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz