niedziela, 7 maja 2017

Koniec samotności - Benedict Wells


Vom Ende der Einsamkeit
Wydawnictwo Muza, 2017
384 str.

Stworzeni przez wspomnienia

Czasami może się zdawać, że życie to kwintesencja pytania "co by było gdyby". Co by było, gdyby rodzice Julesa nie zginęli? Co by było, gdyby on i jego rodzeństwo nie wylądowali w internacie? Co by było, gdyby nie poznał Alvy? Co by było, gdyby podjęli inne decyzje? Co wyglądałoby inaczej? Jakimi osobami by byli? I czy tamto życie mogłoby ich uchronić przed samotnością?

źr.
Powieść Benedicta Wellsa, zabiera nas w melancholijną podróż po wspomnieniach Julesa, na przestrzeni lat. Przedzieramy się przez ból, żałobę i smutek w dzieciństwie chłopca, który właśnie został sierotą. Towarzyszymy mu w okresie dorastania, gdzie utracił lekkość i zadziorność, z lat młodzieńczych, a stał się wycofanym outsiderem, zatopionym w świecie marzeń. Obserwujemy jego poczynania na pograniczu dorosłości - złe decyzje, gorsze konsekwencje, napierająca i przypominająca o sobie samotność, domagająca się uwagi. I w końcu - docieramy do nie mniej bolesnej czy okrutnej dorosłości - epilogu życia, a przynajmniej dla Julesa, kiedy cała przeszłość i wszystkie błędy, zbierają żniwo, wraz z przykrymi, palącymi, tragicznymi myślami i wspomnieniami. To opowieść o przeszłości i o tym jakie konsekwencje niesie, gdy człowiek pozwala jej kształtować teraźniejszość i przyszłość.

źr.
Jest niewiele autorów, którzy potrafią uchwycić dotkliwy, przykry smutek i przenikliwą, rozdzierającą samotność w rzeczywisty, autentyczny sposób. Niemieckiemu autorowi - Benedictowi Wellsowi jednak, w jakiś sposób się to udało. Czytanie tej powieści było zanurzeniem się w myśli, osoby, która nigdy sobie nie wybaczyła, która nigdy nie przestała żałować, która straciła blask i nadzieję, jeszcze zanim te mogły prawdziwie w niej rozbłysnąć. Pomimo wolnego tempa akcji, książkę czyta się szybko, jednak nie bezmyślnie - lektura Końca samotności dla mnie, była refleksyjną podróżą przez dręczące Julesa koszmary i lęki, którą nie mogłam nie odczuwać całą sobą. Czy to przez gorzki charakter lektury, czy też przez łamiącą, zbolałą osobowość głównego bohatera, autorowi udało się zawładnąć moimi myślami i zaskoczyć mądrą, wciągającą, poruszającą treścią. 

źr.
Koniec samotności to nie tylko przejmująca opowieść o samotności i żalu, ale również historia pięknej miłości. Takiej, która rozumie, przebacza, nie jest jednak pozbawiona skaz. Benedict Wells, czaruje słowami, zapętla swoją niewesołą historię i poprzez pesymizm i smutek, potrafi wlać w serca czytelników mnóstwo nadziei i radości. Poświęca czas nie tylko głównemu bohaterowi, ale i tym przybocznym, a w efekcie dostajemy głęboką, wzruszającą, ale i pełną, bogatą książkę, z której można wiele wynieść nie tylko o naturze człowieka, miłości, przyjaźni, wybaczeniu i odpuszczaniu, ale również o śmierci, przemijaniu i pożegnaniach. Autor nie idealizuje życia, właściwie to ukazuje przede wszystkim cienie i brzydotę tego co nas dotyka i otacza - mówi o trudnościach, o zagubieniu, o utracie i zepsuciu, potrafi to jednak zrobić w taki sposób, by czytelnik nie tylko przejął się losami postaci, ale i na przykładzie tego co przytrafia się bohaterom, zaczął dostrzegać piękno przytrafiających się nam zdarzeń i pomimo smutku przedzierającego się przez strony powieści, zaczął patrzeć na świat i możliwości jakie przed nami stawia, w innym świetle.

Koniec samotności to dojrzała, przygnębiająca, ale też pełna nadziei powieść, w której nie wszystko jest idealne, a do bohaterów zaczyna docierać, że utraconego czasu nie da się odzyskać, a niektórych błędów, nie da się naprawić. Jeśli lubicie poważne, smutne, przejmujące historie, z którymi można po-reflektować o życiu - serdecznie zachęcam do sięgnięcia po dzieło Benedicta Wellsa. 

8/10
Pozdrawiam,
Sherry


Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza. Serdecznie dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz