Dirty Red
Love Me with Lies, tom 2
Wydawnictwo Otwarte, 2016
Recenzja nie zawiera spoilerów z tomu 1!
Płomień gniewu
Leah lubi wygrywać, bo oznacza to, że nie przegrywa. Ni mniej ni więcej. W sequelu pierwszego tomu trylogii Love Me with Lies, będziemy mieli okazję poznać historię trójki wyniszczających się wzajemnie ludzi, z nowej perspektywy - perspektywy Lei. Rudowłosej królowej śniegu, która jest jedną z kilku osób, które dla zdobycia tego czego pragną, posuną się do najgorszego.
Pierwsza część cyklu, skupiającego się na trójce młodych ludzi, przypadła mi do gustu. Była kontrowersyjna, inna od tego co zazwyczaj serwuje romans i pokazywała miłość jako coś wyjątkowo paskudnego i toksycznie wpływającego na życie. Na dodatek, Tarryn Fisher, w roli narratorki obsadziła antybohaterkę - Olivię. Kłamliwą, dwulicową, egoistyczną manipulatorkę, co było powiewem świeżości. W sequelu, autorka ponownie raczy nas opowieścią o zepsuciu ludzi, tym razem, pozwalając nam poznać Leah. Leah, która dała się nam we znaki, jako obłudna, kłamliwa intrygantka. W "Mimo twoich łez", zobaczymy jak to się stało, że stała się taką suką i jakie faktyczne cele przyświetlają jej motywom. Na dodatek będziemy mieli okazję obserwować zmagania Leah ze skutkami decyzji, jakie podjęła w tomie pierwszym.
Będę szczera - ten tom podobał mi się znacznie bardziej od pierwszego, a wszystko dlatego, że naszą narratorką tym razem była Leah. O ile obydwie - i Leah i Olivia są antybohaterkami - obydwie zachowują się jak suki, obydwie zrobią wszystko by dostać to czego chcą, obydwie bez mrugnięcia okiem zmanipulują i okłamią człowieka, które - jak mówią - kochają, o tyle Rudowłosa królowa śniegu ma w sobie coś czego w moim mniemaniu, nie miała Olivia. Autentyczność. Owszem, zachowuje się jak wiedźma i robi rzeczy, których nie można pochwalić. Ale fakt, co doprowadziło do tego, że jest taką osobą, jaką jest, to historia, która przemówiła do mnie na poziomie, którego bym się nie spodziewała. Wszystko wydawało się tak logiczne, tak klarowne i tak... boleśnie dramatyczne, że nie byłam w stanie absolutnie nie zżyć się z Leah i trzymać za nią kciuki. I o ile Olivii nigdy nie obdarzyłam nawet gramem sympatii, o tyle po poznaniu historii w "Mimo twoich łez", jestem murem za jej rudowłosą przeciwniczką.
Opowieść o tym co przeszła by znaleźć się w miejscu, w którym jest teraz, co poświęciła i co jej odebrano, absolutnie mnie przeszyła. Jak ostrze. Tarryn ponownie zadziałała na moje czułe struny, przemawiając do ukrytych we mnie, pokładów współczucia i skrajnej wściekłości na Olivię i Caleba. Do których - tak nawiasem mówiąc - w tym momencie, czuję olbrzymi wstręt, co chyba w pewien sposób wyznacza rewelacyjny poziom, jaki prezentuje książka, aż do takiego stopnia, manipulując moimi uczuciami. A fakt, iż domyślam się, którzy bohaterowie będą mieć w trylogii happy end, nie zmienia mojego punktu widzenia. Za to trzeba tu pochwalić autorkę trylogii. Sprawiła, że zapałałam nieskłamaną sympatią to zdawać by się mogło - głównego czarnego charakteru historii. Sprawiła, że zaczęłam się z nią w pewien sposób nawet identyfikować i współczuć, a także życzyć jej szczęścia, na które zasługuje. To tylko potwierdza, jak wyjątkową pisarką jest Tarryn Fisher, jak potrafi bezczelnie igrać z emocjami czytelnika i zaleźć za skórę swoimi historiami, nawet najbardziej cierpliwemu człowiekowi.
Trylogia Love Me with Lies jest wyjątkowa z kilku powodów. Prezentuje nowy poziom romansu, w którym brak cukru i lukru, a ze stron, zamiast słodyczy i czułych słówek, wypływa obrzydzenie, nienawiść, niechęć i tęsknota. Przedstawia rzeczywistość pełną miłości, wyzwalającej z człowieka najgorsze instynkty, prowadzącą do intryg, knucia, manipulowania i kłamania. Przede wszystkim jednak - udowadnia, jak wciągający i pochłaniający może być świat pełen toksycznych, pięknych ludzi, skorych do mszczenia się i pozwalających ukrytym w sobie potworom, dojść do głosu.
Tarryn Fisher, pisząc o Olivii, Leah i Calebie udowadnia, że granica pomiędzy miłością, a obsesją jest niewielka, a zepsucie, jakie niesie, może zniszczyć niejedno życie. Chcecie poczuć to na własnej skórze? Polecam trylogię Love Me with Lies, na czele z "Mimo twoich łez".
źr. |
źr. |
źr. |
Trylogia Love Me with Lies jest wyjątkowa z kilku powodów. Prezentuje nowy poziom romansu, w którym brak cukru i lukru, a ze stron, zamiast słodyczy i czułych słówek, wypływa obrzydzenie, nienawiść, niechęć i tęsknota. Przedstawia rzeczywistość pełną miłości, wyzwalającej z człowieka najgorsze instynkty, prowadzącą do intryg, knucia, manipulowania i kłamania. Przede wszystkim jednak - udowadnia, jak wciągający i pochłaniający może być świat pełen toksycznych, pięknych ludzi, skorych do mszczenia się i pozwalających ukrytym w sobie potworom, dojść do głosu.
Tarryn Fisher, pisząc o Olivii, Leah i Calebie udowadnia, że granica pomiędzy miłością, a obsesją jest niewielka, a zepsucie, jakie niesie, może zniszczyć niejedno życie. Chcecie poczuć to na własnej skórze? Polecam trylogię Love Me with Lies, na czele z "Mimo twoich łez".
Premiera: 26 PAŹDZIERNIKA!
8/10
Pozdrawiam,
Sherry
Mimo moich win | Mimo twoich łez | Mimo naszych kłamstw
Za możliwość przedpremierowego poznania i zrecenzowania książki, serdecznie dziękuję wydawnictwu Otwartemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz