Eleanor & Park
Wydawnictwo Moondrive, 2015
340 str.
"Chcę, żeby każdy cię poznał.
Jesteś moją absolutnie ulubioną osobą."
Ludzie lubią myśleć, że ich pierwsza miłość będzie równocześnie tą ostatnią. Że przetrwa burze, gromy i zawsze wyjdzie obronną ręką. Ale rozkwitające uczucie w wieku szesnastu lat... niemal nikt nie bierze go na poważnie. Nikt - oprócz samych zakochanych. No chyba, że akcja ma miejsce w latach osiemdziesiątych, jak ta dotycząca Eleanor i Parka...
źródło |
Żadna osoba nie jest w stanie przejść obojętnie obok Eleanor. Ognisto rude włosy i specyficzny styl ubierania, stanowczo utrudniają jej wpasowanie się w społeczeństwo. Tym bardziej, że dziewczyna nie jest najmniejszych rozmiarów i właśnie wprowadziła się do nowego miasta, więc oczywiście jest nowa. A nowi nie mają łatwego życia. Park tymczasem dorastał w The Flats, więc uważa się go za "swojego", mimo że jest Azjatą, a więc "żółtkiem". Lubi komiksy, ubiera się na czarno i nie może się pogodzić z tym, że jego młodszy brat przewyższa go wzrostem. Los przeplata ścieżki Eleanor i Parka, stawiając ich na swojej drodze, łącząc wspólnymi siedzeniami w autobusie i zamiłowaniem do muzyki, a z czasem także do... siebie nawzajem. Ale pierwsza miłość nie jest łatwa. Zwłaszcza jeśli pochodzi się z dwóch różnych środowisk.
źródło |
Rainbow Rowell stworzyła coś całkiem nowego, w gatunku którym niczym nowym nie jest. I nawet nie chodzi o fakt, że historia Eleanor i Parka toczy się w latach osiemdziesiątych i wyczuwalny jest ich klimat, co tylko pomaga wyobraźni działać na najwyższych obrotach. Chodzi raczej o to, że Rowell nie bawi się w tworzenie bajki. Tak romantycznej, że aż przesłodzonej, tak przesłodzonej, że aż nierealnej, tak nierealnej, że aż nie do zniesienia. Ona kreuje swoje postaci i uczucie pomiędzy nimi w taki sposób, że nie jest możliwym jego odrzucenie. Nie boi się poruszać trudnych tematów, łączyć bólu i upokorzenia z motylkami w brzuchu i pierwszym pocałunkiem, wypalającym się w pamięci na wieki. Problemy dotykające obydwojga nastolatków są bardzo realne, rzeczywiste i bliskie czytelnikowi w sposób, w jaki bałby się to potwierdzić.
źródło |
Autorka pisze o miłości, jakby to było panaceum na ból całego świata. Lekarstwo na trudy codzienności. Ucieczka od wykluczenia ze strony społeczeństwa. A jednocześnie, Rainbow Rowell zwraca uwagę na odkrywanie samego siebie w nowy sposób, na godzenie się z funkcjonowaniem we własnej skórze, jakkolwiek okropna by ona nie była. Pomaga dostrzec piękno tam, gdzie go nie widzimy, nadzieję i uczucie w drobnych elementach i gestach. Przede wszystkim jednak, pozwala nam przenieść się umysłami do czasów gdzie muzyka była czymś więcej niż tylko tłem - dla niektórych stanowiła wręcz łagodne tchnienie, pozwalające zatracić się w słowach i rytmach wybrzmiewających nie tylko w uszach, ale przede wszystkim w sercu.
źródło |
"Eleanor&Park" przedstawia miłość jako coś prawdziwego, ulotnego, a jednocześnie pociągającego, takiego - co chciałoby się chwycić, przyciągnąć do siebie i nigdy nie wypuszczać z objęć. Rainbow Rowell łączy dwa dwie odmienne historie szesnastolatków i przeplata ze sobą tworząc opowieść o słodko-gorzkiej pierwszej miłości, wiążącej się nie tylko z wzajemnym poznawaniem i godzeniem z uczuciami jakie wyzwala, ale także z bolesną przeszłością i wszystkimi nieporozumieniami, jakimi jest powodem. To jedna z tych niepozornych historii, opakowanej w piękną okładkę, która tak naprawdę najlepsze skrywa głęboko w sobie i nie pozwala o sobie zapomnieć temu, kto już jej skosztuje.
źródło |
Nie mogłabym jej nie polecić, bo to taka książka, dzięki której czytelnik zakochuje się w powieściach, zakochuje się w miłości, zakochuje się w autorce o piórze lekkim, a jednocześnie cudownym i pożąda więcej. To jedna z tych lektur, przez którą brnie się w zastraszającym tempie, którą przeżywa się na własnej skórze i niemal przez wszystkie strony, na ustach czytelnika widnieje uśmiech. Plus zawiera w sobie tyle pięknych słów, przez które aż drżałam z zauroczenia! Impala, The Beatles, The Smith, U2, Nintendo... Nie wiem czy to tylko moje zboczenie zawodowe do lat osiemdziesiątych, czy rzeczywiście ta powieść jest taka wspaniała, ale chyba nie będziecie się wahać w obliczu odkrycia czegoś naprawdę pięknego, co?
8/10
Pozdrawiam,
Sherry
A teraz kilka słów wyjaśnienia. Nie mam w zwyczaju recenzować książek, które przeczytałam po angielsku. Po prostu wychodzę z założenia, że to okrutne, bo większość powieści, z którymi zaznajomiłam się w oryginale są rewelacyjne, a wiem, że czytelnicy Feniksa raczej czytają książki po polsku, a więc przedstawienie wam tych angielskich tytułów byłoby jak... machanie kawałkiem mięsa przed głodnym psem, bez zamiaru jego oddania. Rozumiecie zależność? Ale w przypadku E&P, stwierdziłam, że ją zrecenzuję, skoro książka i tak wychodzi w Polsce za miesiąc, a więc mogę wam po prostu pomóc w dokonaniu wyboru czy dać jej szansę. :) No i to jest i-de-a-lny tytuł na Walentynki!
Sugerując się jedynie okładką, w życiu bym nie pomyślała, że to może być aż tak interesująca powieść.
OdpowiedzUsuńMartwi mnie tylko fakt, że historia Eleanor i Parka toczy się w latach osiemdziesiątych, a ja z reguły preferuje czasy współczesne. Mimo to chce zaryzykować i dać tej książce szansę, bo jest w niej coś takiego, co mnie do niej ciągnie.A zazwyczaj moja intuicja dobrze się sprawia :)
Czasy, w których toczy się akcja to tylko tło. Tło, o którym można zapomnieć, jeśli się tego chce. :) Myślę, że ta refleksyjna część dotycząca historii miłosnej sprawi, że nawet nie będziesz zwracać uwagę na lata osiemdziesiąte, przewijające się w trakcie. ;)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Skoro tak twierdzisz, to jestem skłonna zaryzykować.
UsuńTrzymam kciuki, żeby lektura zostawiła na tobie dobre wrażenie. ;)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Czekam na premierę tej książki, mam nadzieję, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, by tak się stało :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
IMPALA! <3
OdpowiedzUsuńDobra, a teraz do rzeczy.
Okładka ma w sobie tyle uroku, że aż z szerokim uśmiechem na ustach zabrałam się do czytania Twojej recenzji. I wiesz co? Uśmiech pozostał! Książka zapowiada się naprawdę niebanalnie i mimo że nie lubię historii o miłości, mam wrażenie, że ta by mi się spodobała. ; )
Wiedziałam, że nie będę jedyną osobą, która doczepi się do tego jednego słowa na "I" jak deski ratunkowej ^^ Widać fandom SPN już tak ma, że Impala będzie się kojarzyć z jednym ^^
UsuńHistoria jest naprawdę wyjątkowa i to samo tyczy się zakończenia, które jest... kurczę, nieszablonowe jak na Young Adult. :) Także naprawdę polecam.
Pozdrawiam,
Sherry
JUŻ JĄ MASZ?! ALE ŻE JAK TO?! TEŻ CHCĘ!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że to nie będzie nic przesłodzonego i nierealnego. Że coraz częściej autorzy pokazują w swoich książkach prawdziwe problemy, a nie same ochy i achy.
Aaaa. Po angielsku. To już wiem, skąd ją masz :P Sama chciałabym poczytać po angielsku. Myślałam nawet, czy by sobie Fangirl nie kupić, bo tam podobno słownictwo dobre dla początkujących. Ale 40-50 zł? Kurczę, trochę mi szkoda :/
Czasem odnoszę wrażenie, że szlag by mnie trafił podczas czytania tej książki. Bo Park. Bo nie wiedziałabym, czy chodzi im w danym momencie o park czy Park. "To jest Park."."Hej, spotkajmy się gdzieś. Park?". I się domyśl, co autor miał na myśli.
A takie pytanie poza wątkiem, kompletnie od czapy, bo jak zobaczyłam książkę, to pomyślałam o Otwartym - jakoś nie widzę, żebyś współpracowała z masą wydawnictw? Czemu właściwie? Nie musisz odpowiadać, oczywiście :)
Z tym Parkiem to się uśmiałam :D
UsuńRacja. Rainbow Rowell to w ogóle przecudowna autorka, bardzo utalentowana. Może bliżej premiery "Fangirl" napiszę i jej recenzję, kto wie. :D
UsuńTeż bym chciała papierową "Fangirl", ale te ceny nie tylko ciebie zniewalają z nóg. ;( Ale niedługo (mam nadzieję) polska premiera, także... :)
W tej książce problemu z parkami byś nie miała, bo nie występują tu takowe. :D Tu jest tylko (albo aż) Park. Park - Azjata. Park - Eleanor. :D Parku jako drzewiastego skupiska nie ma. Tak w sumie to wcześniej nie zwracałam na to uwagi, także dzięki za temat do rozkminy, jak to parki są dyskryminowane w książkach. Jak kiedyś ja napiszę swój twór, na pewno pojawi się tam park. Nie będzie za to Parka, jako postaci. Co to to nie. :D
Odnośnie współpracy... Hm. Nie współpracuję bo do nikogo nie piszę. Te okazjonalne współprace, które miałam były tylko dlatego, że to wydawnictwa napisały do mnie, a nie na odwrót.
Czemu zatem ja nie piszę do nikogo? Mam kijowe poczucie własnej wartości, ot tyle. I boję się ignorancji, zlekceważenia i odrzucenia.
Nie wiem.
Obawiam się, że nie jestem... czy ja wiem? Wystarczająco dobrą osobą, by oferować komuś współpracę. Co jest niby takiego wyjątkowego w moim blogu? Nic. Tyle. A inne blogi działające dłużej przynajmniej faktycznie działają dłużej i tym samym myślę, że zasługują na te wszystkie współprace.
Tak na dłuższą metę, nie sądzę bym kiedykolwiek zebrała w sobie tyle odwagi by do kogokolwiek napisać. Może miałoby to sens, gdyby mój blog był jakiś unikalny, ale nie jest. Więc i nie ma sensu nikomu niczego sugerować.
Nie ma tu nic specjalnego.
To tyle. :D
Trochę ta choroba i fakt, że nie mogę czytać, sprawia, że za to za bardzo się rozpisuję ^^
Pozdrawiam,
Sherry
Ale powiem Ci, że ja także mam poczucie, że mój blog to totalne dno. Przeglądam inne i załamuję ręce nad swoim. I płakać mi się chcę i kombinuję z szablonami i kombinuję z pisaniem w bardziej profesjonalny sposób i tylko wielkie pośladki z tego wychodzą.
UsuńAle wiesz, co mnie zmotywowało do tego, żeby do kogoś napisać?
Jak zobaczyłam, że są blogi, które istnieją od 2-3 miesięcy, recenzje to 10 zdań, z czego 5 to opis z okładki, mnóstwo błędów, szablon nie nadający się do niczego - ogólnie dno pod dnem z mułem. Ale recenzenckie od wydawnictw dostają. Więc skoro wydawnictwo ma tak małe wymagania, to może i mi się uda? I tak napisałam. I jakoś poszło. Przeważnie wydawnictwa nie odpisują "Nie, dzięki, jesteś do kitu". Jak Cię nie chcą, to po prostu nie odpiszą. A może być też tak, że nie odczytają Twojego maila. I odpiszą Ci pół roku później. Takie sytuacje też miewałam.
Także, na Twoim miejscu, naprawdę bym napisała. Bo podziwiam Cię, bo kocham Twoje recenzje, Twoją szczerość, Twój styl pisania, Twoje metafory - i Twojej recenzji Hopeless nigdy Ci nie zapomnę ^^
Wiesz, właśnie tego się obawiam. Że ktoś nie odpisze. Bo chyba wolałabym, żeby ktoś naprawdę napisał mejl zwrotny z informacją, że się nie nadaję, niż po prostu trwać w tej niepewności. Jeszcze za czasów poprzedniego bloga napisałam do paru wydawnictw. I byłam taka podekscytowana tym, że mogą się zgodzić... A koniec końców okazało się, że chyba jedno wydawnictwo odpisało, a reszta... zignorowała, nie przeczytała... nie wiem. Ale to cholernie zabolało, bo każdy dzień bez informacji zwrotnej to było dla mnie zamartwianie się, obwinianie... I dlatego tak ciężko mi jest zdecydować się na napisanie. :)
UsuńAle dziękuję za miłe słowa. Boże. Moje poczucie własnej wartości chyba jest na minusie, bo każdy komplement z czyjejś strony to... kurczę. Pewnie psychiatrzy by się zaniepokoili, że aż tak wielkie wrażenie na mnie robią pochwały skierowane w moją osobę. :)
Obiecuję, że się zastanowię, okej? :)
Jasne, ja Cię do niczego nie zmuszam, wiem, że na niektórych współprace wywierają takie wpływ, że "muszą" czytać książki i przestają czerpać z tego radość (sama miałam taki okres). Więc spokojnie wszystko przemyśl ;)
UsuńAkurat z tym by problemu nie było bo do książek się nie zmuszam. :D No chyba, że chodzi o książki Sparksa - tu się muszę zmuszać, bo innego wyjścia nie ma ^^
UsuńBardzo dobra powieść. Polecam :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
nie spodziewałam się że ta książka może mnie zainteresować, ale po zapoznaniu się z Twoją opinią chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zachęciłam! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
No popatrz, nie sądziłam, że jeszcze ktoś mnie przekona do książki dla nastolatków. Tobie się to udało i jestem szczerze zaintrygowana!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo! I trzymam mocno kciuki, żeby i tobie przypadła do gustu, jeśli zdecydujesz się ją przeczytać. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Myślę iż tym razem to nie mój gust i spasuję, ale może kiedyś w sumie przeczytam ;))
OdpowiedzUsuńW porządku. ;)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Przecudowna książka, jak i sama autorka :) Bardzo się cieszę, że polscy czytelnicy w końcu będą mieli okazję poznać jej twórczość. :D
OdpowiedzUsuńJa też! To by była taka strata, gdyby musieli się obejść smakiem. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Miałam zamiar odpuścić sobie tę książkę, ale widzę, że jednak warto ją przeczytać. Do mojego egzemplarza Losig Hope dołączony był fragment tej powieści, moja siostra przeczytała do i już jest zachwycona;))
OdpowiedzUsuńSłyszałam właśnie o tym fragmencie. ;) Cieszę się, że już on - te krótkie, kilka rozdziałów - zaintrygował kogoś. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Niespecjalnie mnie ciągnie do tej książki ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Mam ochotę na tę powieść. Przeczytałam już pierwsze 5 rozdziałów (fragment książki był w "Losing hope") i od tego czasu mam ogromną chęć na "Eleonorę i Parka" ;) I do tego zachęcająca recenzja!
OdpowiedzUsuńAch, ja na swój egzemplarz "Losing Hope" dopiero czekam, ale cieszę się, że wydawnictwo już promuje E&P. ;) I to z dobrym skutkiem! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Strasznej ochoty mi narobiłaś! A wydawałoby się, że to taka niepozorna lektura ;)
OdpowiedzUsuńWydawałoby się - faktycznie. ;) Kto by się spodziewał, że młodzieżówka może być dobra? :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Kupiłam Losing hope i środku był właśnie kawałek E&P ☺ już po tym fragmencie się zakochałam, a Ty mnie ostatecznie przekonałaś. Przepiękna recenzja! Otwarte powinno jej fragmenty wydrukować na skrzydełku. ..
OdpowiedzUsuńAch, fragmenty na skrzydełkach tej książki to jest coś tak odległego i niewyobrażalnie pięknego jak na szarą rzeczywistość, że nawet nie próbują sobie tego wymarzyć ^^
UsuńAle cieszę się, że zachęciłam jeszcze mocniej!
Pozdrawiam,
Sherry
mam ją w planach i pewnie niedługo ją zakupię. ;)
OdpowiedzUsuńa widać, że warto.
Warto, warto. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Już po fragmencie przeczytanym, dzięki promocji wydawnictwa wiedziałam, że będzie to książka inna niż wszystkie. ;) Rudowłosa Eleonora od razu mi się spodobała, a do tego ta podwójna narracja, uwielbiam ją. ;) Na pewno się zapoznam, nie wiem tylko jeszcze kiedy. ;)
OdpowiedzUsuńMożesz recenzować książki po angielsku, dzięki Tb mogłabym sie dowiadywać o nowych tytułach, może sama spróbowałabym coś przeczytać. ;) Uprzedzaj tylko w recenzjach, że niewydana. :P
Pozdrawiam.
PS. Mam pytanie, wiem, że już kiedyś o to pytałam, ale wolę się upewnić. Chciałam zacząć czytać książki A. Glines(w dużej mierze Ty jesteś temu winna:P), a widziałam w biedronce jej "Przypadkowe szczęście". Cena bardzo niska, ale nie wiem, czy mogłabym czytać ją oddzielnie do tamtej serii. Da się? Bardzo historie się łączą?
Też uwielbiam podwójną narrację! Zresztą, jak przeczytasz całość zobaczysz jak ważna ona była. :) Tym bardziej jeśli chodzi o zakończenie. :)
UsuńNad recenzowaniem angielskich książek się zastanowię. :D Może spróbuję raz na jakiś czas coś skrobnąć i odpędzę od siebie wyrzuty sumienia ^^
Odnośnie pytania:
"Przypadkowe szczęście" to pierwszy tom drugiej serii Abbi Glines. I tak, łączy się z poprzednią - trzytomową.
Za daleko --> "O krok za daleko", "Spróbujmy jeszcze raz", "Zacznijmy od nowa"
Perfection --> "Przypadkowe szczęście", "Odzyskane szczęście".
Co prawda Perfection skupia się na innych bohaterach niż trylogia "Za daleko", ale gdybyś zdecydowała się przeczytać najpierw duologię, to zaspoilerowałabyś sobie trylogię. :(
Pozdrawiam,
Sherry
Mam nadzieję, że szybko to się stanie. ;)
UsuńOj, szkoda, szkoda, bo miałam ochotę kupić, ale może sobie sprawię, by potem dokupić resztę. ;P Dziękuję za zbiór informacji. ;)
Pozdrawiam.
To też by było dobre. :) Tym bardziej, że skoro "Przypadkowe szczęście" jest w Biedronce, to znaczy, że będzie później trudno dostępne. :)
UsuńEch, mi się marzy kolekcjonerskie wydanie E&P, ilustrowane fan-artami, ale sprowadzanie go z Ameryki trochę mi się nie uśmiecha. Mam za to kolekcjonerską Fangirl i to mu musi wystarczyć :)
OdpowiedzUsuńMnie się marzą obydwa kolekcjonerskie wydania, ale niestety. Nie wydaje mi się, bym kiedkolwiek miała je pozyskać. :D Mogę mieć tylko satysfakcję z przeczytania ebooków. :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
"wspólne siedzenie w autobusie" - ahahaha, dokładnie tak poznali się moi rodzice, do tego moja mama była tylko parę miesięcy starsza od Eleanor. ;)
OdpowiedzUsuńksiązka wydaje się być idealna dla mnie, ostatnio chciałam przeczytać coś w tym stylu, ale nie mogłam znaleźć, także już zacieram rączki. ostatnio nie było mnie w blogosferze, powiesz mi czy premiera E&P była u nas już czy dopiero będzie i kiedy? xd
A piosenka ładna, naprawdę mi się podoba, taka... klimatyczna, to chyba najlepsze słowo. :>
okay, teraz się kapnęłam że napisałaś że za miesiąc xd sorczi, ostatnio nie myślę xd xd
UsuńNaprawdę? Oooo :) Widać autobusy łączą ludzi ^^
UsuńPiosenka dobrana pod właśnie... klimat książki. :) Jak się wsłuchiwałam w słowa to po prostu oczyma wyobraźni widziałam Eleanor i Parka. :) Plus oni słuchali piosenek tego zespołu, w trakcie powieści ^^
Mam nadzieję, że dzieło Rowell spełni zadanie w twoim wypadku i zagwarantuje masę pozytywnych emocji :3
Pozdrawiam,
Sherry
Ja również poznałam swoją pierwszą wielką miłość mając 16 lat, ale w moim przypadku o dziwo trawa nadal mimo, że zaraz wybije mi dwudziestka ;-) Tak więc, pierwsze co przychodzi mi na myśl, to fakt, że powieść była by dla mnie bardzo sentymentalna i chyba głównie dlatego chciałabym ją przeczytać. W dodatku te lata 80-te! Co prawda czytałam bardzo różne opinie tej książki, ale Tobie zdecydowanie ufam najbardziej więc będę miała ją na uwadze ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Och, w takim razie bardzo, bardzo ci gratuluję i jednocześnie zazdroszczę tej stałości i wytrwania. :) W ogóle zazdroszczę ludziom, których pierwsza wielka miłość to ta taka naprawdę... hm... poważna? :D
UsuńTakże trzymam kciuki, żebyś miała możliwość przeczytania tej książki bo jest naprawdę... prześliczna :3 I ma wyjątkowy... przekaz, a także końcówkę, jeśli mogę zdradzić ^^
Pozdrawiam,
Sherry