źródło |
Buntownik
Autorka: Jay Crownover
Oryginał: Rule
Seria: Naznaczeni mężczyźni #1
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 18.03.2014
Liczba stron: 304
Osobiście nie znam żadnych bliźniąt, ale zawsze wyobrażałam sobie, że posiadanie bliźniaka to coś więcej, niż możliwość nazywania go swoją drugą połówką - dosłownie. Może w dzieciństwie za dużo naoglądałam się ckliwych filmów z siostrami Olsen i tym podobnymi, ale do pewnego momentu, żyłam w przekonaniu, że bliźniaki zawsze się ze sobą dogadują, uzupełniają się wzajemnie, mogą na siebie liczyć i generalnie są najlepszymi przyjaciółmi. W taki też sposób, pokrewieństwo Rule'a i Remy'ego Archerów potraktowała autorka "Buntownika", czyli kolejnej książki z gatunku New Adult, którą miałam okazję przeczytać. Powieść od początku mnie strasznie fascynowała, a gdy już zabrałam się za lekturę... Nie było nawet mowy o tym, żebym nie przepadła.
„Rodzina to niezwykłe zjawisko. Trzeba naprawdę dużo cierpliwości i dobrych chęci, żeby miała rację bytu.”
źródło |
Trzy lata temu zdarzył się straszliwy wypadek, w którym zginął Remy i od tamtego czasu, życie rodziny Archerów daleko odbiega od idealnego. Atmosfera jest gęsta, wokół przewijają się wzajemne oskarżenia, wrzaski, chłód i obojętność. Trudno uwierzyć, że kiedyś dumni Archerowie stanowili zespoloną całość. Teraz, gdy zniknął najbardziej pozytywny i promienny osobnik, wszyscy jego najbliżsi, oddali się własnym demonom. Rule - czyli bliźniak Remy'ego, ma z pozoru proste życie. Jest wytatuowanym tatuażystom, diabelnie zdolnym zarówno w swoim fachu jak i w łóżku, o czym wie zapewne większa część dziewczyn z Denver. Przez sypialnię zbuntowanego, chłodnego i nieczułego Rule'a przewinęło się już tyle biustów, że pewnie nawet zapaleni matematycy, w końcu zrezygnowaliby z liczenia. Oprócz tego, że chłopak robi z życiem co mu się podoba, wyraźnie odsunął się od rodziny - nie bez powodów, ale o tym nie będę pisać - i postanowił żyć filozofią "mam wszystko w dupie". Kiedy więc po raz kolejny zjawia się nieskazitelna Shaw, była dziewczyna - jak mogłoby się zdawać - Remy'ego, by wyciągnąć Rule'a z bagna, ten nie jest zachwycony. Ale Shaw też dźwiga na barkach bagaż dramatów. Jej rodzice są superbogaci i super...nieczuli jeśli chodzi o córkę. Dziewczyna stara się zgrywać idealną, dobrą, niewinną dziewuszkę, niestety sprawia to także, że czuje się ona pusta. A na dodatek łamie jej się serce, ilekroć widzi przy Rule'u kolejną dziewczynę... Shaw bowiem, od dawna jest w nim potajemnie zakochana... Ale czy Rule ma do zaoferowania coś więcej niż same kłopoty?
„Był dziki, żył pełnią życia i nie bawił się w przepraszanie tych, których mógł po drodze skrzywdzić.”
źródło |
To co już od początku urzekło mnie w tej pozycji, to fakt, że narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw: Rule'a i Shaw. Przyznam szczerze, że jestem wielką zwolenniczką takich zabiegów, bo pozwala ją poznać dogłębnie, obydwie strony konfliktu. W trakcie czytania recenzowanej dziś przeze mnie książki, rzuciło mi się w oczy, ile staranności włożyła autorka (Jay to skrót od Jennifer, żeby nie było!) w kreację głównych bohaterów. Zarówno nieczuły, niedopuszczający do siebie nikogo Rule, jak i z pozoru pilna i idealna Shaw, kryją dwa dna, z których jedno prezentują światu, a drugie tłamszą głęboko w sobie. Obydwoje zmagają się ze skutkami swojego postępowania, a także przeszłością, która wyryła w ich sercach bolesne znamiona. Obydwoje, tak naprawdę, nigdy nie mogli liczyć na uwagę rodziców i choć, dziewczyna i chłopak różnią się od siebie diametralnie, to nie uszło mojej uwadze, że tak naprawdę są też do siebie bardzo podobni. Ich relacja przeskakiwała przez kolejne fazy, a drogę, którą mieli do przebycia Rule i Shaw, utrudniały ciągle pojawiające się komplikacje. Oczywiście nikogo nie powinien zdziwić wątek miłosny, pojawiający się pomiędzy bohaterami, aczkolwiek w tej powieści... wydawał mi się inny. Nie to, że nie był przewidywalny - bo był, do pewnego stopnia, co nikogo nie powinno zaskoczyć, ale relacja bohaterów nie była słodka, romantyczna i czarująca, jak przy innych książkach, a ostra, chwilami wulgarna i dzika. I choć nie tego spodziewałam się po tej lekturze, to strasznie spodobał mi się styl i język autorki, których nawet nie starała się cenzurować.
„Łatwe rzeczy nigdy się nie opłacają. to rzeczy, które sprawiają, że musisz na nie zapracować naprawdę się liczą.”
Namiętność, pasja i pożądanie przebijały się przez natłok uczuć i emocji w "Buntowniku", a cała książka utrzymana była raczej w ponurym, choć nie dobijającym nastroju. Lektura zdecydowanie nie nadaje się dla oczu młodszej młodzieży i spragnionym baśniowej, romantycznej historii nastolatkom, bo jest zbyt... dzika i nieujarzmiona. Sceny seksu są śmiałe i nadają pikanterii, aczkolwiek nie występują w nadmiernych ilościach, dzięki czemu czytelnik nie traci smaku, podczas czytania. Niemniej, są bardzo szczegółowe, więc jeśli nie masz co najmniej szesnastu czy siedemnastu lat - radzę książki nie dotykać. Jak już wspomniałam - nie spodziewałam się po "Buntowniku" tego co dostałam, ale byłam zachwycona niespodzianką jaką mi sprawiła autorka. Myślę, że po cudownych, słodkich przygodach z piórem pani J.Lynn w "Zaczekaj na mnie", czy dramatycznych, acz czarujących historiach bohaterów książek Jacindy Wilder w "Tylko ty", potrzebowałam czegoś tak innego od reszty, jak właśnie powieść Jay Crownover.
Książka nie była rewelacyjna, co najwyżej dobra, ale świetnie się przy niej bawiłam i myślę, że może kiedyś do niej powrócę. Już nie mogę się doczekać, by poznać przygody innych bohaterów pojawiających się w tej części, sięgając po kolejne tomy. Mam nadzieję, że zyskają moją sympatię tak jak "Buntownik" i będą poruszające przynajmniej w takim stopniu jak recenzowana przeze mnie dzisiaj książka, którą serdecznie polecam.
7/10
Pozdrawiam,
Sherry
„- On nie jest okropny, on jest po prostu trudniejszy do kochania.”
Już od dawna mam ochotę na "Buntownika". Zachwyca mnie już samo to, że główny bohater ma na imię Rule. Mam słabość do pięknych imion męskich. Nie wiem co jest w tym imieniu takiego wyjątkowego, ale mi się podoba. No i te tatuaże. Zdecydowanie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście imię ma wyjątkowe i bardzo ładne :) Zresztą z charakteru nie jest gorszy, więc jestem przekonana, że książka przypadnie ci do gustu :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Mam wrażenie, że Amber ostatnio rzucił się na te wszystkie New Adulty. I jeszcze robi do tego niemal identyczne okładki. Gdybym nie czytała recenzji i opisów, pomyslałabym, że te ich wszystkie książki to różne tomy jednej serii. Z jakiegoś powodu mnie to odstrasza i straciłam chęć, aby chociaż spróbować :/
OdpowiedzUsuńWiem, wiem. Też mi się to nie podoba, bo nieraz sama się mieszam w tych seriach. Ale naprawdę, każda z nich okazuje się co najmniej dobra i warta przeczytania. :) Mam nadzieję, że kiedyś będziesz mieć tą możliwość. :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Książkę czytałam jakiś czas temu i chociaż miała swoje niedociągnięcia to jednak bardzo mi się podobała. W każdym razie wspominam ją niezwykle miło, zwłaszcza Rule, do którego miałam wielką słabość ;)
OdpowiedzUsuńOo tak. :) Rule to taki typ, dla którego po prostu... nie da się stracić głowy :) Poza tym, oryginalne było jego podejście do miłości i kwestii obdarzenia innej osoby uczuciem. Naprawdę wyjątkowe i piękne...
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Ja się bliźniaków naoglądałam aż nadto, stąd też wiem, że niekoniecznie się dogadują. A pokłócone bliźniaki to nic dobrego, a istny armageddon. "Buntownik" zapowiada się ciekawie, więc sięgnę w wolnej chwili. :)
OdpowiedzUsuńWierzę na słowo! :D Pamiętam jak swego czasu sama chciałam mieć bliźniaczkę. :D Taką identyczną, żeby mogła chodzić za mnie do szkoły ^^ Ale teraz jak tak pomyślę, że miałaby być taka sama jak ja... Myślę, że na dłuższą metę, nie wytrzymałybyśmy ze sobą ^^
UsuńPozdrawiam!
Sherry
bardzo podobała mi się ta część i jest w całości, ponieważ dalsze książki wydawnictwo dzieli na dwa tomy ale ci mężczyźni są boscy, więc co począć? tylko czytać :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie widziałam i nie za bardzo mi się to podoba. :/ Takie dzielenie, skoro oryginał był w jednym tomie... No, ale. Rzeczywiście facetom wykreowanym przez panią Jay, nie da się oprzeć... :D
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Nie lubię książek z gatunku NA. Nudzą mnie okropnie.
OdpowiedzUsuńOch, przykro mi! :(
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Już nie pamiętam co czytałam pierwsze, "Zaczekaj na mnie" czy "Buntownika", ale wiem, że pierwszy tytuł bardziej mi się podobał. Niemniej i ten tytuł mi się podobał. Zwłaszcza dzięki przedstawieniu historii z punktu widzenia Shaw i Rule'a oraz tej jej "inności" ;) To teraz bierzemy się za pozostałe części, nie? ;)
OdpowiedzUsuńTak, tak! Naturalnie, że się biorę za następne ^^ A odnośnie "Zaczekaj na mnie" i "Buntownika" to mnie jednak chyba bardziej podobała się ta pierwsza, niemniej... minimalnie ^^ Chyba ze względu na humor głównie. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Mam ją w planach ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się!
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Po Twojej recenzji widać, że jesteś idealną przedstawicielką grupy docelowej ;) Moją opinię pewnie też czytałaś wieki temu i jak wiesz mam do tej książki troszkę chłodniejszy stosunek. Może dlatego, że takich historii, o wytatuowanych zbuntowanych mam za sobą już sporo, a ta niczym się nie wyrózniała.
OdpowiedzUsuńJednak kolejne przeczytam, jak wszystkie NA ;)
Rzeczywiście, pewnie inaczej odebrałabym je, gdybym była troszkę starsza. :) Tym bardziej więc cieszę się, że te książeczki NA trafiły do mnie w tym momencie. :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry
A ja właśnie już tak po tytule czułam, że tam będą ostre sceny :D Teraz się upewniłam i w sumie za takimi nie przepadam, wolę jak jest romantycznie, no ale może kiedyś i tak pokuszę się na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńFakt, można było przypuszczać ^^ Ale cała historia jest... ostrzejsza niż wszystkie inne NA, które do tej pory czytałam. :) Taki inny, mocniejszy ma charakter. :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Raczkuje dopiero w tym całym New Adult, ale na razie nie zawiodłam się na żadnej z nich i chciałabym bardzo i ten tytuł przeczytać:)
OdpowiedzUsuńW takim razie, mam nadzieję, że będziesz mieć ku temu okazję!
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Ja zawsze marzyłam o siostrze bliźniaczce, bo tak się składa, że moja babcia rodziła bliźnięta trzy razy z rzędu! W tym moją mamę i ciocię, które łączy jednak tylko identyczny głos ;-) Niestety, kiedyś służba zdrowia nie funkcjonowała jak teraz i z szóstki rodzeństwa pozostało jedynie troje, więc tym bardziej początek historii nie jest dla mnie abstrakcją, ale bliską prawdą.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojego opisu fabuły jestem pewna, że to coś dla mnie (z resztą, który romans jest nie dla mnie :-P ). Mam nadzieję, że fabryka/świat książki w końcu zrobią moją wymarzoną promocję z tymi tytułami bo chętnie bym się na nie rzuciła :-P
I jakoś strasznie rozczulił mnie ostatni cytat. Kurcze, nawet nie wiem czemu :-P
Pozdrawiam!
Łaaał?! Naprawdę?! Trzy pary bliźniąt?! :o W takim razie przykro mi, że została tylko trójka. :( Też zawsze chciałam mieć bliźniaczkę. ;) Kiedyś po to, żeby chodziła do szkoły i po prostu mogła mnie nieraz poudawać, a z czasem doszłam do wniosku, że potrzebuję osoby, która mogłaby się za mną wstawiać, która byłaby z mojej rodziny, do której miałabym dostęp 24 godziny na dobę i... cóż. Tak jakoś. Zresztą, chyba nawet do dziś marzę o takiej osóbce, ale raczej niemożliwym jest, by po latach odnalazła się moja zaginiona-nieistniejąca-siostra-bliźniaczka ^^
UsuńTeż chciałabym, by fabryka/świat książki zrobili promocję na te tytuły, bo jednak ebooki to nie to samo co papierowe wydania. ;(
A cytat.. Nie martw się! Mnie też rozczulił. Jak przeczytałam go w książce to było takie jedno wielkie "ooooo" <3 :D
Pozdrawiam!
Sherry
Trzy pary, dokładnie ;-) Teraz ja jestem w grupie ryzyka :-P Ale ponieważ częściej mężczyźni dziedziczą takie rzeczy, większe powody do obaw ma mój brat. Gdybyś tylko widziała jego minę kiedy ktoś powiedział, że teraz on będzie miał bliźnięta :-D
UsuńJa naprawdę mnóstwo razy wyobrażałam sobie jak by to było gdybym odnalazła właśnie taką zaginioną-nieistniejącą-siostrę-bliźniaczkę :-P Niestety jestem jedna i chyba już się nie rozdwoję, a szkoda, bo czasem by się przydało ;-)
A ja tam bym chciała mieć bliźnięta ^^ Znaczy, ok. - nie lubię dzieci i już powiedziałam mamie, żeby się nie spodziewała gromadki wnucząt z mojej strony, ale jednak jakby moje nieistniejące dziecko miało bliźniaka... Ach. I jeszcze gdyby to był chłopiec i dziewczynka <3 :D Już sobie to wyobrażam ^^
UsuńJeśli chodzi o new adult i wydawnictwo Amber, to styczność miałam tylko z "Zaczekaj na mnie" i "Bądź ze mną". Spodobały mi się i myślę, że dzięki Twojej opinii w przyszłości sięgnę również po "Buntownika". Książka jakby nie patrzeć wydaje się schematyczna. Nie wiem czy jest, pewnie wcale nie powinnam się wypowiadać skoro ciągle mam ją przed sobą, jednak z drugiej strony teraz to już prawie każda jest, prawda? Czasem prawie każdy człowiek ma ochotę na chwilę relaksu i myślę, że właśnie te odrobinkę schematyczne, z romansem są idealne. Ciekawa opinia, dość kategoryczna jeśli chodzi o sceny łóżkowe xD
OdpowiedzUsuńKsiążka jest schematyczna, ale masz rację, teraz o oryginalność jest bardzo trudno, a jeśli podobały ci się "Zaczekaj na mnie" i "Bądź ze mną" to jestem prawie pewna, że ten tytuł również ci przypadnie do gustu. :) W końcu to też New Adult. :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry