czwartek, 3 października 2019

Pisanie pracy licencjackiej + kilka rad

źr.

Cześć,

Dziś trochę o tym, jakim doświadczeniem było dla mnie pisanie pracy licencjackiej.


Zanim skupię się na moim doświadczeniu z pisana licencjatu, chciałabym najpierw przybliżyć wam sytuację w jakiej się znalazłam. Chyba gdzieś już to kiedyś wspominałam -  marzyłam o pójściu na studia od czwartej klasy podstawówki. A jako nerd, uwielbiający się uczyć tego czym faktycznie się interesuję, całą sprawę z pisaniem pracy traktowałam jako coś ekscytującego. Jako sposób na wykazanie się. Jako pretekst na spędzanie czasu przy interesującym mnie zagadnieniu. Jako przygodę, której się poświęcę i która będzie dla mnie czymś fajnym - skoro naprawdę uwielbiam naukę i badania i tak dalej i tak dalej. Możecie więc zapytać: gdzie powstał problem?

Wszystko rozpoczęło się wraz z początkiem trzeciego roku studiów. Zasady mojej uczelni zmieniły się w związku z czym, byliśmy pierwszym rocznikiem z mojego kierunku, który nie mógł decydować o zakresie tematyki pracy. Zamiast tego, ów zakres został nam narzucony. I tu właśnie zaczęły się schody. Bo zakres narzucony mojej grupie, obejmował gałąź studiowanego przeze mnie kierunku, którą niespecjalnie lubiłam. Bo wszystko sprowadzało się do bardzo technicznych rzeczy - ze swoją kreatywnością nie miałam więc pola do popisu, moją wyobraźnię zamknięto w pudełku, a ja zostałam zmuszona do pracy nad czymś, czym gardziłam każdą cząstką siebie.

źr.

Pomimo, że temat pracy sam w sobie, wybrałam osobiście, to fakt, że był on z zakresu, którego nie znosiłam, sprawił, że pisanie licencjatu, było dla mnie po prostu katorgą. Spróbujcie pisać o czymś, czego nienawidzicie, co was KOMPLETNIE nie obchodzi, co jest tak cholernie nudne i nieciekawe w waszych oczach... ta, życzę powodzenia.

Jakby tego było mało, mój promotor był po prostu bezużyteczny. Jako pomoc, jako mentor, jako człowiek, który miał nas informować o pewnych rzeczach. Wciąż nie mam pojęcia kto i  czemu stwierdził, że danie mu roli naszego promotora jest dobrym pomysłem, bo mogę wam obiecać, że gdyby go nie było, prawdopodobnie nie zauważylibyśmy różnicy.

Przy pisaniu miałam więcej załamań nerwowych niż to konieczne. Wyobraźcie sobie pisanie pół strony w Wordzie, przez jakieś 4 godziny, tylko po to by po przeczytaniu całości uznać, że to co napisaliście brzmi absolutnie tragicznie. Owszem, płakałam z bezradności. Nienawidziłam każdej kolejnej strony, każdego napisanego przeze mnie zdania. Męczyłam się niemiłosiernie.

Pracę skończyłam, ale nie bez uszczerbku na psychice. Cóż, zmobilizował mnie głównie zbliżający się deadline i w sumie można powiedzieć, że 80% pracy napisałam na kilka dni przed oddaniem całości. Na tyle na ile nie polecam odwlekania rzeczy na później, w moim przypadku podziałało, bo dało mi kopa i w sumie przestała mnie obchodzić jakość tego co pisałam, zamiast tego skupiłam się na ilości i cóż. Udało się.

źr.

Jakie rady mogłabym dać tym, którzy piszą pracę?

  • Wiem, że są różne zdania na ten temat, ale u mnie osobiście, sprawdziła się metoda z pisaniem wstępu już po skończeniu całości. Wstęp był dla mnie trudnym kawałkiem do zgryzienia, ale po uporządkowaniu treści, napisanie go naprawdę okazało się łatwiejsze niż przypuszczałam.
  • Zamiast pisania wstępu na początku, przed wzięciem się za pisanie pracy, doradzałabym stworzenie planu. Outline'u. Zarysu. Rozpiszcie sobie to jak chcecie by wasza praca wyglądała, przykładowo: o, w rozdziale 1 skupię się na tym, na tym i na tym. Poza tym, polecam rozbijanie treści na podrozdziały, by praca była jak najbardziej przejrzysta.
  • Zalecam wybranie tematu, który choć ODROBINĘ was interesuje lub wzbudza waszą ciekawość. Uwierzcie mi, pisanie o czymś co was nie obchodzi jest makabryczne, a ja mogę być tego najlepszym przykładem. Znajdźcie coś, w czym czujecie się pewni.
  • Pisanie pracy to przede wszystkim lanie wody. Parafrazowanie tego co napisaliście już 5 razy. Powoływanie się na wiele źródeł. Dopilnujcie, by korzystać z wielu źródeł, bo bogata bibliografia wzbudza pozytywne emocje. 
  • Zadawajcie WIELE pytań swoim promotorom. Mój był absolutnie bezużyteczny, ale z opowiadań znajomych wiem, że promotorzy inaczej patrzą na tych, którzy faktycznie zdają się być oddani tematowi swojej pracy. Którzy zasięgają informacji. 
  • Tu wyjdę trochę na hipokrytkę, ale NIE ZOSTAWIAJCIE PISANIA PRACY NA POTEM. Serio, im wcześniej się z tym uwiniecie, tym lepiej. Dobrze jest rozplanować sobie pisanie na jakiś czas - przykładowo obiecajcie sobie, że w danym miesiącu napiszecie powiedzmy jeden rozdział, w kolejnym kolejny. W ten sposób, kontrolujecie to co się dzieje, a później nie musicie panikować. 


Jestem rozczarowana, że doświadczenie, którym byłam podekscytowana przed studiami, koniec końców okazało się dla mnie takim utrapieniem. Za wszystko obwiniam swoją uczelnię i tą dziwną zmianę zasad, odnośnie naszego kierunku, która OCZYWIŚCIE musiała zostać wprowadzona akurat wtedy kiedy to na mnie przyszła pora kończenia studiów. Tak czy inaczej, jestem wdzięczna, że to już za mną i choć nie czuję dumy patrząc na swoją pracę dyplomową, to przynajmniej wiem, że ten rozdział swojego życia, mogę zamknąć i o nim zapomnieć.

Pozdrawiam,
Sherry


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz