środa, 28 października 2015

Serial: Teen Wolf - sezon 4

źr.
Sezony: 6
Rok produkcji: 2011 - 2017
Serial zakończony
Gatunek: Dramat, młodzieżowy, paranormal

Recenzja nie zawiera spoilerów z poprzednich sezonów!

Raz, dwa, trzy - wypadasz ty...

Zdaje się, że w którejś z poprzednich recenzji, wspominałam już wam, iż sezon czwarty jest moim ulubionym. Warto zatem uświadomić wam, dlaczego tak jest. Jeśli poprzednie notki nie zachęciły was do oglądania tego serialu, żywię nadzieję, że ta zmieni wasze nastawienie do tej produkcji i do dania szansy Scottowi i paczce. Nadchodzi bowiem... Benefactor. 

źr.


źr.

Co w sezonie czwartym? A dzieje się, dzieje. Scott i paczka przeszli sporo, tylko po to, by wpakować się w kolejne tarapaty. Tym razem, nieco inne, od poprzednich. Tragiczne skutki wydarzeń z finału sezonu trzeciego, pozostawiły na bohaterach ślad, z którym będą musieli sobie poradzić i to szybko, ponieważ pojawia się nowe zagrożenie. Takie, przy którym potrzebna im będzie cała siła, cały spryt jakie mają i całe mnóstwo zaufania.

Ktoś bowiem zabija. Zabija istoty paranormalne. Kto i jaki ma w tym cel? Jakby tego było mało - w tajemniczych okolicznościach znika Derek (emo-mentor Scotta, jakbyście zapomnieli), a jego zaginięcie może być związane z pewnym, WIELKIM powrotem, którego nikt się chyba nie spodziewał...

źr.
źr.


  • Okej, więc na początku, weźmy pod lupę antagonistę/antagonistów sezonu. Niesamowite jest to, że niebezpieczeństwo dosłownie teraz czyha na naszych ulubieńców na każdym kroku. Ludzie, których byśmy nie podejrzewali, okazują się parszywymi zabójcami, a pomoc można znaleźć w... najmniej oczekiwanym miejscu czy osobie. 
  • Nie ma jakby... Jednego, specyficznego antagonisty. Niby będzie nim Benefactor, tajemniczy zabójca, głowa przedsięwzięcia mającego na celu zabicie wszystkich istot paranormalnych, ale tak naprawdę, po drodze, okaże się, że Scott i reszta mają przed sobą tylu wrogów, a tak niewielu sojuszników, że zagrożenie będzie wielkie i megarealne.
  • Fabuła jest genialnie skonstruowana i tak nafaszerowana akcją i walkami, jak chyba nigdy wcześniej. Ciągle coś się dzieje, to nie jest tak, że w którymś momencie Jeff i pozostali twórcy tracą rezon. O nie. Praktycznie każdy odcinek to cliffhanger i to tak epicki, że człowiek usycha w oczekiwaniu na kolejny epizod. Serio, pamiętam jak ja umierałam, gdy widziałam, że wskaźnik zbliża się do ostatniej minuty danego odcinka, bo wiedziałam, że Jeff i ekipa pozostawią mnie w takim stanie, że przez następny tydzień nie będę w stanie myśleć o niczym innym, aniżeli o TW. 

źr.
źr.

  • Cast się zmienił. Część obsady zrezygnowała, część odeszła do innych produkcji, a więc część postaci nie żyje, inni... wyjechali-może-na-wieczność, a jeszcze inni... Przybywają! I tak, ekipa Scotta się powiększa!
  • Z pierwotnej paczki mamy oczywiście naszego lidera, głównego bohatera, wilkołaka - Scotta, jego najlepszego przyjaciela - sarkastycznego geniusza - Stilesa, dawną miłość Stilesa, mądrą, bystrą dziewczynę - Lydię, Dereka - emo-mentora Scotta oraz Kirę, która dołączyła do ekipy w sezonie 3B i zadomowiła się u nas na dobre. 
  • Także w sezonie 3B, poznaliśmy Malię Tate - dziewczynę, ze... specyficzną historią, specyficzną przeszłością na koncie. I w recenzji poprzedniego sezonu, wspominałam już, że pokochałam tę bohaterkę. No cóż, od czwartego sezonu, jest moją żeńską ulubienicą, chyba dlatego, że jest do mnie cholernie podobna. Tyle podobieństw!
  • Serio, Malia to czysty skarb. Kocham ją. Ona jest żywa, barwna i... szczera do bólu co powoduje wiele sytuacji. WIELE. A w połączeniu z innymi bohaterami, tą dziewczynę ogląda się cudownie, zwłaszcza, że gra ją moja ulubienica - Shelley Hennig. 
  • Ona jest jak promyczek. Nigdy nie wiesz co zrobi. Jest wybuchowa, temperamentna,  nie umie panować nad językiem, a jednocześnie przepełnia ją lojalność i przywiązanie do przyjaciół. Jest... idealnie nieidealna, wiecie?
źr
źr.
źr.

  • Oprócz faktu, że Malia wkracza na pierwszy plan, do serialu zostaje wprowadzony... ktoś nowy! Na imię mu Liam, ma piętnaście lat i fandom stracił dla niego głowę. Ja osobiście, nawet za nim za bardzo nie przepadam, ale w porządku. Biorąc pod uwagę fakt, jak ważny jest dla fabuły, przyzwyczaiłam się do tolerowania go. W każdym razie, Liam będzie mieć KLUCZOWE znaczenie dla wielu sytuacji, także miejcie go na uwadze.
  • Dalej, mamy zastępcę szeryfa - Jordana Parrisha. Mądry, młody, przystojny pan glina, także po tym sezonie, zacznie mieć znaczenie dla fabuły, także i na niego uważajcie. 
  • Peter! Nadal jest dla mnie światełkiem w serialu, a w czwartym sezonie nawet bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, ze względu na nieoczekiwany zwrot akcji w jego życiu, jaki nastąpił pod koniec zeszłego sezonu. Dobra, może sobie być psychopatą, ale jest również inteligentny, szalenie błyskotliwy, sprytny i cwany, co daje taką mieszankę, pod której czarem Sherry się znalazła.
  • Do fabuły wraca Coach, czyli pan Trener, który jest oczywiście kolejnym światełkiem sezonu. Cały fandom kocha tę postać, ze względu na humor jaki niesie i także czwarty sezon nas nie rozczarowuje, jeśli o jego udział w akcji chodzi. Słowo!
  • Mam wrażenie, że w sezonie trzecim, Jeff odpuścił sobie takie czysto... nastoletnie problemy. No wiecie, wtedy były te japońskie demony i paczka Alf, a w sezonie czwartym, po raz kolejny skosztujemy amerykańskiego żywota nastolatków. Co jest dobre - serio. Bo to nie czyni serialu naiwnym. Raczej bardziej... realistycznym, bo widzimy coś, co możemy sami przeżywać, albo wspominać z czasów szkolnych. A to znacznie przybliża nas do postaci. Mam wrażenie, że to jest potrzebne, bo odsłania także tę ludzką, normalną naturę paczki.

źr.
źr.
źr.
źr.

  • Pojawiają się nowe wątki romantyczne! Nie chcę podawać szczegółów, ale jeden będzie miał miejsce w życiu Scotta, inny w życiu Dereka, a jeszcze inny będzie miał... na razie iskrę, początek czegoś, w życiu Lydii. To co jest jednak dla mnie najważniejsze, to że pojawia się mój ukochany ship: STALIA. 
  • Długo czekałam by mój męski ulubieniec - Stiles, sarkastyczny, cyniczny, błyskotliwy najlepszy przyjaciel Scotta, dostał kogoś, kto rzeczywiście by na niego zasługiwał. I w końcu pojawiła się ona - MALIA. A razem...? Wiem, że fandom w większości popiera Stydię (Stiles+Lydia), ale ja zdecydowanie się z tym nie zgadzam. Ludzie, c'mon! Nie widzicie jak cudowni są Malia i Stiles? I jak TOTALNIE do siebie pasują?!
  • Tak więc plusem jest fakt, że to właśnie ten sezon przyniósł mi moją OTP (One True Pairing). Którą jest - przypomnę raz jeszcze - STALIA. Zwolennicy Stydii proszeni są, o nie wypisywanie bzdur, że Lydia pasuje do Stilesa bardziej. Bo nie - nie pasuje. 
  • Okej, co dalej. Mamy mnóstwo nowych tajemnic i zagadek do odkrycia. To my, będziemy obstawiać kto jest Benefactorem, to my będziemy śledzić wydarzenia z zapartym tchem i zamierać, gdy tylko ktoś z paczki, znajdzie się w niebezpieczeństwie. Jeśli czytaliście recenzje poprzednich sezonów, wiecie, że jestem murem za Scottem bo już nie raz nie dwa udowodnił, że jest niesamowitym liderem. I tu, w czwartym sezonie, to będzie miało ogromne znaczenie. Bo wszędzie czają się zabójcy. A on ma do ochrony tyle osób!

źr.
źr.
źr.

  • I w tym sezonie, Jeff i reszta twórców/producentów nie zawodzi, dając nam zalążek mitologii i legend, tym razem z... Meksyku. To jest niesamowite, jak łatwo ci ludzie wplatają te mityczne, paranormalne wątki i mieszają je z nastoletnim życiem w ten sposób, że tworzy się idealnie wyważona mieszanka, która uzależnia. 
  • Kocham ten sezon, ponieważ o ile trzeci był mega mroczny, i drugi też supermroczny, a piąty to już w ogóle jest totalnie nieprawdopodobnie mroczny, o tyle czwarty jest świetną mieszanką humoru, jasnych promyczków, przez które aż nie chce się od tego serialu odrywać, ale również niebezpieczeństwa, nieporozumień i zła, czyhającego tuż za rogiem. 
  • Humor w tym sezonie jest... NIESAMOWITY. W sensie... Serio. Śmiałam się od pierwszych odcinków i to tak na głos. Te wybuchy śmiechu były tak głośne, że niepokoiłam rodziców. Ale cóz, Jeff i na tym polu nie zawodzi. Biorąc pod uwagę język Malii, humor Stilesa, charakterek Lydii, a na dodatek niezręczność Kiry, dostajemy takie cudo, że będziecie musieli się chociażby uśmiechnąć, jak nie wybuchnąć śmiechem, tak jak to  było ze mną. 
  • Mnóstwo płynności, dynamiki i akcji, która trzyma w napięciu od pierwszych do ostatnich minut i angażuje widza we wszystkie wydarzenia, tak że może je przeżywać bardzo emocjonalnie. I tak, mnie łamało się serce, sklejało się, i znów pękało. Śmiałam się, płakałam, złościłam i generalnie całym sercem pokochałam ten serial. Nie żebym go wcześniej nie kochała, ale wiecie. Czwarty sezon to mój (jak na razie) faworyt, także... 

źr.
źr.
źr.
źr.

  • Z sezonu na sezon, są coraz lepsze efekty specjalne, także naprawdę, w czwartym sezonie już na nic w tym aspekcie nie możecie się uskarżać. I nawet nie przyjdzie wam do głowy by to zrobić. Bo szalona akcja i wydarzenia mające miejsca w Beacon Hills, pochłoną was bez reszty.
  • Więcej cudownych scen Sciles! (Scott+Stiles) Oni są moim ukochanym BROTP, chyba w żadnym innym serialu, który kiedykolwiek oglądałam, nie było lepszych przyjaciół i lepszej więzi pomiędzy dwójką osób, niż ta pomiędzy Scottem, a Stilesem. Nie ustające wsparcie, zrozumienie, oparcie, lojalność i poświęcenie. Absolutnie przepadłam na ich punkcie.
  • Część wątków została oparta na wątkach rodzinnych. I tyczy się to zarówno Scotta i Stilesa, jak i także Lydii. Jak wspomniałam wcześniej - czeka na was sporo tajemnic do rozwiązania, natomiast wsparcie ze strony Melissy i Pana Szeryfa, będą chyba najlepszym, czego bohaterowie mogliby sobie życzyć.
  • Łamiące serca albo totalnie rozczulające widza, romantyczne sceny! Oczywiście tu prym wiodła Stalia, ale i wątek romantyczny Scotta zyskał moją olbrzymią sympatię.
  • Więcej Eichen House! Szpital psychiatryczny został już użyty w sezonie trzecim i był bardzo interesujący, więc nie dziwię się, że twórcy chcieli go zaangażować także i w czwórce. Tym razem poznamy jego inne oblicze, dowiemy się kolejnych creepy rzeczach związanych z tym miejscem.

źr.
źr.
źr.
źr.

Myślę, że powodem dlaczego tak bardzo kocham ten sezon, jest właśnie to, jak wyważone proporcje zostały użyte. Nie za dużo mroku, jak w sezonie trzecim - że aż paraliżowało człowieka. Nie za dużo... naiwności, kiczu i tak dalej, aby wszystko wydawało się realne i megawciągające. I wciąż, zachowany niezwykły humor, nawet w sytuacjach gdy życie bohaterów jest zagrożone. Trudno to wyjaśnić, ale wiem, że czwarty sezon jest dla mnie perfekcyjny, wiem, że jak na razie jest moim ulubionym i jestem strasznie ciekawa czy sezon 5, gdy skończy się sezon 5B, albo szósty, który już został zapowiedziany, zdetronizują czwarty.

Jak na razie mogę zdradzić, że sezon czwarty, oglądam sobie, dla czystej rozrywki, co parę miesięcy i wciąż mi się nie znudził, mimo że miałam z nim styczność już co najmniej 8 razy - serio. I nie przewiduję by kiedykolwiek powracanie do niego, miałoby mi się wydawać nużące.

źr.
źr.
źr.
źr.

Ten cudowny, pomieszany charakter sezonu czwartego, jest idealnym wyznacznikiem tego, jak prezentuje się cały serial, ewoluujący z serii na serię. Z roku na rok. Serdecznie zachęcam do rozpoczęcia swojej przygody z Nastoletnim Wilkołakiem, bo nawet jeśli dwa pierwsze sezony to istne dziadostwo, to właśnie one wprowadzają w świat, z jakim mamy do czynienia w sezonach trzecim i czwartym, a one są tego warte. 
Czekania. 

Pozdrawiam,
Sherry


sezon 1 | sezon 2 | sezon 3 | sezon 4 | sezon 5

źr.

8 komentarzy:

  1. Jedna koleżanka co też bloguje strasznie lubi ten serial. :) Mnie nawet zachęca ale gdyby był jeszcze czas, :)
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę ci, abyś kiedyś miała go na tyle, by nadrobić zaległości. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  2. Dzięki Tobie chociaż sobie obrazki pooglądam ;) Lubię te notki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój ulubiony serial wszechczasów! Odpisałaś dokładnie wszystko co się w nim znajduje.
    alwayswithclassy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że post przypadł ci do gustu! :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  4. Kiedy masz w planach dodać recenzję sezonu 5? Widzę małe zawieszenie bloga, ale mam nadzieję, że nie na długo.
    Trzymaj się, powodzenia.
    Zapraszam na swojego bloga z fanfikiem ,,Teen wolf'':
    upadly-marzyciel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po obejrzeniu całości oczywiście, a więc po sezonie 5B. Kiedykolwiek nastąpi finał. :)
      Dziękuje!
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń