Myślę, że tytuł mówi wszystko co wam jest potrzebne, zanim (mam nadzieję) przystąpicie do lektury posta. Ale zaznaczam na wstępie: KOLEJNOŚĆ KSIĄŻEK JEST CAŁKOWICIE PRZYPADKOWA.
Public Relations to diament literatury New Adult. Poważnie. I nie - nie jest to typowe NA. Wiecie pełne dramy i tak dalej. Właściwie to ta powieść jest przeciwieństwem tego do czego przywykły czytelniczki łzawych NA. Pozytywnie zakręcona, uroczo nerdowska, angażująca social-media i po prostu PRZEKOCHANA pozycja, którą pochłonęłam w jedną noc. Absolutnie fenomenalna. Promyk słońca w pochmurny dzień. Cudowna historia romantyczna, która mnie po prostu kupiła od pierwszej strony.
Jakby ktoś nie słyszał - Follow Me Back to sensacja Wattpada i kolejna powieść, w której ogromną rolę odgrywają social-media. Zaczynam uwielbiać to w jakim kierunku idzie zarówno literatura NA i YA. W każdym razie, ta książka to CUDO. Nie dość, że czyta się ją błyskawicznie, to jeszcze klimat był fenomenalny i sam finał - ORANY! Zostawia czytelnika usychającym za kontynuacją, przysięgam. Plus - powieść jest napisana w formie wiadomości, tweetów i tak dalej, co jest podwójnie niesamowite!
Nie pytajcie jak, ale miałam zaszczyt przeczytać powieść As She Fades przedpremierowo (w sensie premiera amerykańska jest dopiero w marcu 2018, więc... tak - jestem szczęściarą) i o Zeusie. Ta książka to jest wszystko co człowiek powinien pragnąć. Poważnie. W porównaniu do tego tytułu, dotychczasowe powieści Abbi Glines wydają się tak durne i słabe, że to się w głowie nie mieści. Ta książka jest PRZEPIĘKNA i tak inna od wszystkiego co stworzyła Abbi do tej pory, że myślę, że będzie w stanie kupić nawet tych, którzy do tej pory za panią Glines nie przepadają. Styl, charakter historii jest całkowicie inny. CUDOWNY.
Tak, wiem, wiem. Kolejna książka, którą przeczytałam po angielsku. No cóż. Cinder & Ella to jedna z moich najukochańszych powieści EVER. W sensie - EVER. Główna bohaterka jest niepełnosprawna - Cinder jest IDEALNY, a cała historia i dramatyczna i zabawna w jednym. O Zeusie, ona jest tak piękna, tak cudowna, kochana, ale i pouczająca i zmuszająca do reflektowania, że właściwie brak słów by opisać mój zachwyt. Plus - główni bohaterowie to NERDY do potęgi entej. Kocham ich. Ta powieść to dar z niebios.
To nie tak, że nie polubiłam pierwszego tomu trylogii: Buntowniczki z pustyni. Wręcz przeciwnie, uwielbiam ją. Ale to jej kontynuacja - Zdrajca tronu, kompletnie skradł moje serce. Ta książka jest tak ekscytująca, tak niesamowita i pochłaniająca, że właściwie nie wiem kiedy ją przeczytałam całą. To stało się za szybko, a ja zostałam z apetytem na finał. Najlepiej na wczoraj. Polecam bardzobardzo!
Tak się składa, że w 2017 miałam okazję też zaznać cudu pióra pani Tahir. Imperium Ogniamnie kupiło i sprzedało równocześnie. Po skończeniu jej czułam się tak, jakby mnie ktoś nafaszerował ekstazą, poważnie. Pochodnia w mroku udowodniła natomiast, że kontynuacja wcale nie musi być gorsza i zagwarantowała mi taki rollecoaster emocji, że chyba do końca życia go nie zapomnę. Cudo nad cudami. Koniecznie przeczytajcie!
Wciąż nie zrecenzowałam milk and honey mimo że zbieram się do tego od kilku miesięcy. Jest tak strasznie dużo rzeczy, które chciałabym wam o niej opowiedzieć! Nigdy nie byłam fanką poezji - tak mówiąc szczerze. ALE. Ta książka to perła, diament i złoto w jednym. Ilość emocji, które czułam czytając wiersze pani Kaur (swoją drogą wolę oryginalne, polskie są... nie wiem. Po prostu wolę oryginał) jest niepojęta. Płakałam przy tej książce. Reflektowałam przy niej. Absolutnie niesamowita.
Na początku zaznaczę tylko jedną rzecz: kocham wszystko co pisze Elle Kennedy. To moja królowa, koniec kropka. Him zatem nie mogło mi się nie spodobać. Na litość boską, jestem tylko biedną, małą, zakochaną-po-uszy-w-piórze-Elle-Kennedy Sherry! W jej przypadku nie ważne czy romans jest M/M czy F/M - jestem za-chwy-co-na! Ta książka jest gorąca, ale równocześnie słodka jak diabli. I są dramaty i przystojni sportowcy i och... kocham.
Ok, przyznaję - nie przeczytałam całej trylogii. Właściwie to w grudniu pochłonęłam dopiero pierwszą część: Captive Prince, ale ooooZeusie - to wystarczyło, żebym przepadła. Nie wiem, koncept jest strasznie kontrowersyjny - i nie mówię tu o wątku M/M, ale hm... czym innym. Trochę tu korzysta syndrom sztokholmski, ale w wydaniu fantasy i to tak niesamowicie interesującym i kuszącym równocześnie... Nie mogę się doczekać, by przeczytać kolejne dwa tomy. <3
To nie są wszystkie DOBRE książki, które przeczytałam w 2017 - tych było więcej, naprawdę. Te, o których przed chwilą przeczytaliście po prostu były NAJLEPSZE i w większości przypadków, emocjonalnie mnie zniszczyły.
Ale, jeśli miałabym wyróżnić jeszcze parę tytułów to pewnie wskazałabym na Diabolikę, Rok 1984, Silver. Trzecią księgę snów, Fobosa 2, Nigdziebądź, More Than Her (swoją drogą, słyszałam, że książki pani Jay McLean mają być w Polsce. Miło. Cieszę się, że będziecie mieli okazję poznać pióro jednej z najfajniejszych autorek NA), Przekleństwo Soni, Powietrze, którym oddycha, Rozkaz zagłady, Ten jeden dzień, We Are Okay (niesamowicie refleksyjna i niemal poetycka. Piękna). Plus - dużym zaskoczeniem było dla mnie Mirror, Mirror. Nie spodziewałam się tak niesamowitej historii.
Jeśli chodzi o to co czytałam w tym roku, to pewnie zdążyliście wywnioskować z listy powyżej - głównie tytuły w oryginale. Szczerze, zauważyłam, że czytam szybciej po angielsku niż po polsku i łatwiej jest mi się skupić i nie wiem - lubię znać styl autora od prawdziwej, oryginalnej strony.
Dajcie znać jak tam wasz 2017 rok. Jakieś perełki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz