sobota, 25 kwietnia 2020

Popularne serie książkowe, które porzuciłam

źr.

Cześć,

Myślę, że tytuł posta mówi sam za siebie o czym będzie dzisiejszy post, także bez zbędnego przedłużania, zapraszam!


źr.

  • Dary Anioła, Cassandry Clare
Nie cierpię pióra Clare. Samej Clare też nie, ale to już całkiem inna historia. Mimo nie-najgorszego konceptu na samą serię (jakkolwiek przeciągniętą, przegadaną i przedramatyzowaną), książki same w sobie są tak nudne, mdłe i bezbarwne (a przynajmniej w mojej opinii, fani Clare, nie obraźcie się, nie mam nic przeciwko wam), że nie byłam w stanie dokończyć tej serii. Pióro Clare jest zbyt toporne i nieciekawe - nie potrafiło mnie zachęcić do kontynuowania przygody z bohaterami, więc... W którymś momencie przestałam się torturować i po prostu porzuciłam ten cykl.

źr.

  • Pięćdziesiąt odcieni, E L James 
Wierzcie lub nie, ale nienawidzę porzucać zaczętych serii, nieważne jak okropne by nie były. Przez pierwszy tom osławionej trylogii pani  James ledwo przebrnęłam, nienawidząc każdej sekundy, którą zmarnowałam na czytanie. Tom drugi wykończył mnie nerwowo do tego stopnia, że stwierdziłam "pieprzyć to" i trójkę sobie darowałam. Nie żałuję.

źr.

  • Szklany Tron, Sary J. Maas
Tom pierwszy poznałam. Ba, nawet lubiłam go, gdy czytałam go po raz pierwszy. Gdy jednak wzięłam się za niego ponownie, zaczęło do mnie docierać jak niedoskonały jest i widziałam wady, których nie dostrzegłam za pierwszym razem. Dwójkę porzuciłam po połowie. Nie byłam w stanie przez nią przebrnąć. Tyle idiotyzmu się tam zaczynało zbierać, że moje nerwy tego nie wytrzymały. Do cyklu nie planuję powrócić bo nie czuję, jakby omijało mnie cokolwiek dobrego.

źr.

  • Dawca, Lois Lowry
Czytałam pierwszy tom i była to bardzo przyjemna, refleksyjna pozycja. Nawet przez jakiś czas po jej skończeniu planowałam poznać kolejne części, ale im więcej czasu mijało od skończenia jedynki, tym bardziej opadał mój entuzjazm wobec serii, aż w końcu obumarł całkowicie. Tak bywa.

źr.

  • Gone, Michaela Granta
Znów - czytałam tom pierwszy i mimo że mnie rozczarował (chyba miałam wygórowane wymagania, pozytywnie nastawiona do lektury przez MASĘ pozytywnych opinii), to wciąż była dość dobra pozycja i liczyłam, że kolejne będą tylko lepsze. Niestety, z czasem mój entuzjazm wyparował i w tej chwili naprawdę już mnie nie kusi, by powrócić do serii. 

źr.

  • Pani Peregrine, Ransoma Riggsa
To będzie mój ulubieniec z dzisiejszej listy. Przeczytałam tom pierwszy, który był absolutnie nadzwyczajny i tak szalenie klimatyczny, że zakochałam się w historii. Czemu zatem nie sięgnęłam po kolejne części, zapytacie? Z jakiegoś powodu, odkryłam, że podoba mi się zamknięcie historii osobliwej gromadki bohaterów na tomie pierwszym. To wydawało mi się... właściwe, wiecie? 

źr.

  • Żelazny Dwór, Julie Kagawy
Przeczytałam dwa pierwsze tomy i... byłam niesamowicie rozczarowana. Znów, to może być kwestia tego, że przed lekturą miałam pewne oczekiwania bo sporo dobrego się naczytałam o tej serii, ale nic nie było w stanie mnie przygotować na ilość elementów dwóch pierwszych tomów, które mnie wzburzyły/zawiodły/wkurzyły. Taka szkoda...

źr.

  • Córka dymu i kości, Laini Taylor
Poznałam magiczny tom pierwszy, który wciąż wspominam miło dzięki opisom Pragi (jednego z moich ulubionych miast EVER), a nawet pamiętam czas, gdy miałam ochotę dać szansę kolejnym częściom... Niestety, jak w przypadku wielu innych serii, moja ekscytacja wymarła i w tej chwili nie czuję potrzeby powrotu do tej trylogii. 

źr.

  • Dom Nocy, P.C. Cast & Kristin Cast
Odpadłam na ósmym tomie. Ta seria to generalnie doskonały przykład na to, że czasami co za dużo to niezdrowo. Kiedyś uwielbiałam ten cykl. Pochłaniałam go z uśmiechem na twarzy i przeżywałam wydarzenia wraz z bohaterami. Wyczekiwałam premiery nowych tomów z ekscytacją. A później... a później się zrobiło z tego wszystkiego takie bagno, główna bohaterka denerwowała mnie do potęgi ętej, więc stwierdziłam, że nie chcę dłużej się męczyć. 


Musicie wierzyć mi na słowo, że jestem masochistką i często męczę serie tylko dlatego, że nienawidzę porzucać cykli, ale są momenty, gdy człowiek wie już, że dłużej nie zniesie... jak się miała sytuacja z wieloma wspomianymi przeze mnie wyżej seriami, także...

A które popularne serie wy porzuciliście?

Pozdrawiam,
Sherry


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz