Until Friday Night
The Field Party, tom 1
Wydawnictwo Pascal, 2018
352 str.
Jak radzić sobie z traumą
Mechanizm obronny człowieka na tragiczne wydarzenia jest zróżnicowany. Niektórzy zamykają się w sobie, inni poszukują ciepła i zrozumienia. Nastoletnia Maggie, przeżywszy prawdziwy, rodzinny dramat, postanawia skryć się za tarczą milczenia. Wylądowawszy u wujostwa, zmienia otoczenie i towarzystwo tylko po to, by zostać oczarowaną przez łamacza miejscowych serc - Westa, który tak się składa - jest również najlepszym przyjacielem jej kuzyna. Do czego to wszystko doprowadzi?
Wyobrażam sobie, że pisanie powieści z dwóch perspektyw jest dla autora wygodne. Może on bez przeszkód prezentować ich poglądy, potrzeby i przeżycia, a czytelnik staje się świadomy tego co takiego czują, czego się boją i o czym marzą. Abbi Glines sięga po rozwiązanie przeplatania rozdziałów, w których możemy czytać o poszczególnych wydarzeniach zarówno z perspektywy Maggie, jak i Westa. Pomaga to przybliżyć nam ich historie i obawy, a my uczymy się dostrzegać podobieństwa i różnice pomiędzy nimi. To bardzo praktyczne i pożyteczne zwłaszcza gdy bohaterowie popełniają głupstwa i zaczynają ranić się wzajemnie, aczkolwiek w pewnym sensie, mam wrażenie, że zbyt
ułatwia lekturę. Chwilami czytając książkę, chciałam by sprawy były bardziej skomplikowane, mniej banalne. Byśmy mogli czuć więcej sprzecznych emocji względem postaci - by jawili się oni bardziej jako ludzie, niż imiona na papierze. Niestety trochę się w tej kwestii zawiodłam.
Kocham cię bez słów jest pierwszym tomem nowej serii Abbi Glines, tym razem osadzonej bardziej w klimatach YA. Pisarka nieco łagodzi swoje pióro, zdecydowanie zmniejsza ilość odniesień do seksu i stara się skupiać na tragediach i łączących ludzi więzach, mogących odmienić niejedno życie. W powieści postanowiła odnieść się do motywu tragicznej przeszłości i tematyki choroby oraz śmierci, a w to wszystko wpleść wątek romantyczny, budujący się na pogorzelisku, które zostawił po sobie ból na sercach Maggie i Westa. Byłam podekscytowana lekturą - jak zwykle jeśli chodzi o twórczość Abbi Glines, która zdążyła się już wpisać na listę moich ulubienic, natomiast muszę przyznać, że tym razem, zawiodłam się. Myślę, że po prostu w tej książce było wszystkiego za mało. Za mało prawdziwych emocji, za mało realnych lęków i uczuć, za mało detali. Za dużo pustki i przypadkowych sytuacji.
Zazwyczaj mam wiele dobrego do powiedzenia, jeśli chodzi o dzieła Abbi Glines, niestety w tym przypadku, skupię się głównie na wadach. Kreacja bohaterów to pierwszy punkt na liście moich zarzutów. W Maggie zabrakło mi życia, czegoś co zmieniłoby ją z postaci papierowej, w nieco bardziej realną. Nie byłam w stanie się z nią zżyć, a jej tragiczna przeszłość - mimo że paskudna, nie wzbudzała we mnie większych emocji. Autorka ledwo dotknęła tego tematu - jak gdyby bała się zrobić cokolwiek więcej niż musnąć powierzchnię i uważam, że odebrało to książce mnóstwo czaru i charakteru. West tymczasem to chyba pierwsza męska postać z książek Abbi, wobec której czuję negatywne emocje i ani odrobiny sympatii. Tłumaczenie swojego zachowania osobistą tragedią, traktowanie innych jak śmierci i nieszanowanie kogoś, z kim wiąże się przyszłość to dla mnie nieco za dużo i tym razem żadne argumenty nie pomogły uratować jego sytuacji w moich oczach.
Książce zabrakło charakteru. Pisząc to, nie mam na myśli, że jest to zwykły gniot, który nie nadaje się do przeczytania - wręcz przeciwnie - powieść czyta się przyjemnie i szybko. Treść jest lekka i sprawdza się jako lektura na jedno popołudnie. Miewa swoje dobre momenty, gdy prezentuje delikatną naturę pióra Abbi, ale... Ale to za mało. Muszę przyznać, że po pani Glines spodziewałam się więcej i jestem rozczarowana, że tym razem potraktowała naprawdę świetny pomysł na książkę po macoszemu. Tym bardziej, że wiem, iż stać ją na dużo więcej.
Nie mogę z czystym sumieniem polecić
Kocham cię bez słów, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że istnieją ludzie, którym spodoba się ona dużo bardziej niż mnie. W moich oczach, pozostaje ona książką niewystarczającą, aczkolwiek liczę, że zainteresowani tytułem się nie zawiodą. Nie miejcie zbyt wysokich oczekiwań, a być może Abbi Glines zapewni wam kilka godzin rozrywki. Ja tymczasem czekam na kolejne tomy, z nadzieją, że autorka odzyska pisarski pazur, a jej powieści wyjątkowość, w której zakochałam się w pierwszej kolejności.
Pozdrawiam,
Sherry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz