niedziela, 18 października 2015

Zima koloru turkusu - Carina Bartsch


Turquoise Green Winter
tom 2
Wydawnictwo Media Rodzina, 2015
454 str.

Recenzja nie zawiera spoilerów z 1 tomu!

Emely nie lubiła Elyasa. Nienawidziła wręcz. Jednak przez wzgląd na to, że ich znajomość przebiegała przez kilka faz, w chwili obecnej, po tym wszystkim co się stało, dziewczyna nie jest pewna co do niego czuje, ale zdaje sobie sprawę, że nie może już dłużej tego ignorować. Zatem gdy w najmniej oczekiwanym momencie, nagle kontakt pomiędzy nimi zamiera w martwym punkcie, Emely nie wie co myśleć. Przecież przez tyle miesięcy chłopak chciał ją zaciągnąć do łóżka! Co się zmieniło? W odpowiedzi na to pytanie i kilka kolejnych, zabieramy się za "Zimę koloru turkusu"

źr.
Główną bohaterkę poznaliśmy jako pyskatą, wygadaną, nie zapominającą języka w gębie, nie znoszącą brata swojej najlepszej przyjaciółki, studentkę. Czego mogliśmy być pewni, to tego, że w następnej chwili może wszcząć kłótnię z Elyasem, rzucić jakąś kąśliwą uwagę czy wzrokiem spiorunować turkusowookiego przystojniaka. W tomie drugim duologii od niemieckiej pisarki, Emely jest bardziej zagubiona. Nie zna odpowiedzi na sporo pytań, zachowanie chłopaka jest dla niej zagadką i to wszystko sprawia, że czytelnik przez większą część czasu albo się na nią denerwuje, ponieważ wie coś czego ona nie wie, albo współczuje jej i to właśnie na tym drugim odczuciu, skupię się w tej recenzji. 

"- Czy to znaczy, że my mamy... historię? - zapytał.
- Elyas - powiedziałam z uśmiechem. - Myślę, że materiału starczyłoby na całą książkę, i to tak grubą, że dałoby radę zrobić z niej dwa tomy!"

źr.
W trakcie czytania, zdałam sobie sprawę, że Emely łatwo jest nienawidzić bo... zachowuje się jak normalna, położona w danej sytuacji dziewczyna. Być może czytelnik przywykł do supersilnych, superodważnych, superpięknych, pewnych siebie narratorek, które są superbłyskotliwe przy okazji i wiedzą o wszystkim co się dzieje, nawet o kulisach powieści. Emely natomiast jest dziewczyną, którą moglibyście spotkać na ulicy, która mogłaby was minąć na uczelni i może właśnie fakt, że jest tak realna i tak namacalna, że ma nie tylko zalety, ale i wady, drażni niektórych czytelników. Ja natomiast, jestem zakochana w takiej, a nie innej kreacji bohaterów. W końcu wiem, że postacie są pełnokrwiste, w końcu jestem w stanie sobie wyobrazić, że taka historia mogłaby nie być tylko fikcją, ale i realną historią dwójki zagubionych w swoich uczuciach, młodych ludzi, którzy muszą się nauczyć walczyć o to co najważniejsze. I to właśnie dlatego, zamiast niepotrzebnie wyklinać Emely, tylko dlatego, że zachowuje się jak normalny człowiek, współczułam jej. Bo ilość bólu, ilość przelanych łez i ponowna utrata zaufania, mogą załamać, więc uważam, że mimo wszystko, fakt, że potrafiła wstać, podnieść się i iść dalej, pomimo tego co czuła w sercu, czyni z niej, wyjątkowo silną bohaterkę, którą należy podziwiać.

źr.
Czytelnicy po przeczytaniu "Lata koloru wiśni" pewnie przywykli do niesamowitego humoru książki. Ciągłe przepychanki słowne pomiędzy Emely i Elyasem, docinki, dowcipne dialogi, to coś co, między innymi, sprawiło, że zakochałam się w tomie pierwszym. Tom drugi ma jednak zupełnie inny charakter. Zamiast śmiania się, przez większą część czasu, czułam się tak, jakby jakaś niewidzialna pięść, gniotła moja serce. Jakby w gardle utkwiła mi piłka. Nie mogłam złapać oddechu z napięcia emocjonalnego, jaki niosła powieść, serce bolało mnie od wydarzeń rozgrywających się przed moimi oczyma i ponad wszystko próbowałam nie stracić nadziei, która powoli, ale dostrzegalnie, kruszyła się, ze strony na stronę. W "Zimie koloru turkusu" przeważa ból, przeważa strach, przeważa rozpacz, zgniatająca zarówno bohaterów, jak i czytelnika. O ile podczas czytania jedynki, mogliśmy się czuć, jakby w sercu kwitło nam ciepło, o tyle kontynuacja przyniosła zimno, chłód, które sprawiały, że na moim ciele pojawiały się dreszcze. 

Carina Bartsch udowodniła, że potrafi nie tylko bawić do łez i tworzyć pełną napięcia pomiędzy bohaterami więź, ale i umie związać losy czytelnika z parą głównych bohaterów, potrafi sprawić, by widz stał się marionetką w jej rękach. Przez dwa tomy swojej duologii, prowadzi nas przez jedną z najpiękniejszych, najbardziej romantycznych, a zarazem dramatycznych historii miłosnych, jakie czytałam. Rozkochuje czytelniczki w Elyasie, tylko potem, by później z łatwością złamać im serca.

Jeśli jesteście gotowi, by dać się pochłonąć niezwykłej opowieści zaserwowanej przez niemiecką autorkę, jeśli jesteście przygotowani na ładunek emocjonalny jaki niesie, jeśli jesteście dość silni, by stanąć w obliczu trudnej relacji Emely-Eylas, która może wam zagwarantować rozbicie emocjonalne... Zachęcam do sięgnięcia po obydwie książki Cariny Barstch. Jeśli zamiast realnych, bolesnych powieści romantycznych wolicie te sztuczne, fikcyjne i całkowicie przelukrowane, obawiam się, że to nie jest książka dla was.

8/10
Pozdrawiam,
Sherry




Dziękuję!


40 komentarzy:

  1. A ja nawet nie słyszałam o tych książkach. Kompletnie nic. Widzę jednak, że mnie dużo omija, bo właśnie ta realność w książkach młodzieżowych, w powieściach w ogóle, ma dla mnie ogromne znaczenie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie bardzo zachęcam do nadrobienia zaległości. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  2. Jakoś recenzja pierwszego tomu mi umknęła... Teraz to nadrobiłam i "o-matko-czemu-nie-czytałam-tego-wcześniej?!". Cóż, koniecznie muszę sięgnąć po tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo zachęcam! :) Nieczęsto zdarza mi się trafić na takie perełki jak książki tej autorki.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
    2. Dobra właśnie skończyłam czytać pierwszą część. Ściągnęłam ją wczoraj z chomika i żałowałam, że muszę iść spać i być na uczelni... Najchętniej przesiedziałabym cały dzień w domu, czytając Lato koloru wiśni.
      Mam nadzieję, że komentarza nikt nie przeczyta, bo zawiera spoilery, dotyczące pierwszego tomu. Ogólnie od początku byłam pewna, że Luca = Elyas. Ale to mniejsza o to, bo jednak to była rzecz do przewidzenia. Zakochałam się w Elyasie. Da się takiego załatwić dla mnie? Bardzo by mi się przydał. Dbałabym o niego i karmiła! Poczucie humoru - boskie! Co chwilę się szczerzyłam, uśmiechałam do ekranu i zachwycałam. Ogólnie dialogi tej dwójki są niesamowite. Momentami mocno utożsamiałam się z Emely, bo bywałyśmy baaardzo podobne. Zdenerwowały mnie ostatnie strony, kiedy Emely pisze Luce, że żałuje wycieczki, z której Elyas się tak cieszył. Matko, myślałam, że wejdę do tej książki i ją trzasnę! Przecież tak nie można się zachowywać! Myślałam, że mnie to kompletnie załamie... Dlatego właśnie ściągnęłam drugą część na laptopa i koniecznie muszę ją zaraz zacząć czytać!!!

      Usuń
    3. Trochę ci pospamuje w komentarzach, Sherry. Wczoraj nie poszłam spać, dopóki nie skończyłam czytać drugiej części. Wydawało mi się momentami, że autorka jest sadystką! Tak dręczyć tą dwójkę (no i czytelnika)! Momentami byłam tak zła, że oni dalej nie są razem... O ile w pierwszej części byłoby dużo śmiechu, tak w tej było dużo momentów w których robiłam "awww". Szczerzyłam się do ekranu, czytając dalsze poczynania tej dwójki. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że to jedna z perełek. W gruncie rzeczy w większości New Adult chodzi tylko o seks. A ta książka była inna i strasznie mi to przypadło do gustu. Główna bohaterka momentami irytowała, ale zazwyczaj ją rozumiałam, bo pewnie też bym się tak zachowała. Ogólnie kocham te dwie części. I ponawiam pytanie: gdzie dostanę własnego Elyasa?
      Ps. Jeżeli pojawiły się błędy ortograficzne, literówki czy inne, to przez to, że piszę z telefonu komórkowego.

      Usuń
    4. Zamordujesz mnie za SPAM... Ale nominowałam się do TAGu u siebie na blogu.

      Usuń
    5. Okej, okej. Miałam trochę zaległości w komentarzach i strasznie mało czasu, ale w końcu jestem i już odpowiadam.
      Po pierwsze - jeśli znajdziesz swojego Elyasa, poproszę go sklonować i dać mnie również kopię, bo przy nim można poczuć się jak księżniczka, a równocześnie... Jako królowa. I to jest w nim fantastyczne! Też mnóstwo razy utożsamiałam się z Emely, a jeśli chodzi o finalne wydarzenia, to generalnie... Nie wiem. Rozumiem, że mogła się przestraszyć intensywności uczuć Elyasa, ale faktycznie nie zachowała się fair, z jej perspektywy - zarówno do jednego jak i drugiego chłopaka. :)
      Wiem! I to jest fantastyczne! Jak autorka w jednej duologii połączyła te dwa świetne style! Taki zabawny, dowcipny, z bardziej dramatycznym, takim, który czytelnik przeżywa i to mocno. :)
      Strasznie się cieszę, że książki ci się spodobały. Nie mogłabym liczyć na nic innego, a w tej chwili czuję tak wielką satysfakcję, że poznałaś te powieści i że też je zaczęłaś uwielbiać... ACH! Cieszę się razem z tobą! :D
      Nie, nie zamorduję! Uwielbiam komentarze! A twoje są tak barwne, że mogłabym je ciągle czytać. :) Dziękuję za nominację, kiedy w weekend będę nadrabiać zaległości, dowiem się co i jak! :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  3. Koniecznie muszę poznać "Lato koloru wiśni", zwłaszcza, że tak kusząco napisałaś o "Turkusie". :) Zapowiada się interesująca młodzieżówka! :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak! :) Szalenie zachęcam.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  4. Książkę już mam, więc to tylko kwestia czasu, kiedy wezmę się za jej czytanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo chciałabym poznać tę książkę, choć oczywiście zaczęłabym od poprzedniego tomu. Uwielbiam takie historie jak ta, wiec nawet nie trzeba mnie specjalnie przekonywać - wystarczy, ze dorwę ją w ręce. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja już się nie mogę doczekać, aż przeczytam "Lato koloru wiśni", a następnie od razu "Zimę koloru turkusu". <3 Po tylu świetnych recenzjach wiem, że ta historia musi mi się spodobać. :) Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki, żeby ci przypadła do gustu. Mam nadzieję, że oczaruje cię tak jak mnie. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  7. Wydaje mi się, że te książki będą dla mnie idealne :) Najpierw muszę upolować 'Lato koloru wiśni", bo od jakiegoś czasu mam na nią ochotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że do ciebie trafi, bo jest siebie warta! :) I kontynuacja oczywiście też.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  8. Coś czuję, że przyjdzie dzień, kiedy sięgnę po ten tytuł. Oczywiście, najpierw muszę przeczytać część pierwszą ;) Szczególnie mnie ciekawi, skoro bohaterowie są tacy prawdziwi. A tak poza tym, to już nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałam książkę bez wątków fantastycznych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli najdzie cię ochota na coś właśnie pozbawionego fantasy czy elementów paranormal, a będziesz chciała po prostu utonąć w romantycznej, emocjonalnej powieści, wybierz "Lato koloru wiśni" a później kontynuację. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  9. Pierwsze, co mnie urzekło, to tytuł powieści. Naprawdę, jest cudny, taki poetycki. No i uwielbiam turkusowy kolor, także ten... Całą historią natomiast mocno mnie zainteresowałaś, zwracając uwagę na sposób wykreowania głównej bohaterki. Daleka jestem od odczuwania sympatii do bohaterów tak wspaniałych, że aż sztucznych, lubię kiedy miewają chwile słabości, kiedy nie są idealni, kiedy mogę się na nich podenerwować, ale i zrozumieć ich postawę. Dlatego będę miała "Zimę koloru turkusu" i jej poprzedniczkę na uwadze. : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak i co ważniejsze - on znaczy coś dla treści. Strasznie nie lubię jak tytuł danej książki jest urwany z kosmosu i w ogóle nie ma nic wspólnego z wnętrzem, a tu jest wręcz na odwrót. Tytuł to kwintesencja całości. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  10. "Lato koloru wiśni" bardzo mi się podobało, dlatego nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie przeczytać "Zimy koloru turkusu", po którą na pewno niedługo sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że trafi w twoje ręce już wkrótce i zachwyci cię co najmniej tak jak mnie <3
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  11. Całkowicie się z Tobą zgadzam. W pierwszej części nie odpowiadało mi to, że Emely była "ślepa", teraz jednak całkowicie potrafię się z nią utożsamić i tak jak napisałaś, współczuć jej. Przeżyła mocny wstrząs, a jednak potrafiła po nim wstać silniejsza. I zdecydowanie w tej części zużyłam mniej kolorowych karteczek na śmieszne cytaty ( chociaż impreza Hallowenowa po części to rekompensuje :D), ale nie żałuję. Płakałam, wzruszałam się, poczułam tę książkę całą sobą i zdecydowanie była warta wszystkiego co na jej rzecz chwilowo porzuciłam.
    PS Gratuluję rekomendacji na okładce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, impreza Halloweenowa była cudna. Kocham scenkę kiedy Emely rozmawia z Freddy'm. Jak sobie to wyobraziłam to dosłownie łóżko się trzęsło od mojego śmiechu. :)
      Dziękuję! <3
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  12. Lubię tego typu książki więc się na pewno skusze :)

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest już udostępniona druga część?! Aha, ja taka niezorientowana... ale okładka to mnie powaliła, choć kompletnie nie moje klimaty i z takimi pozycjami to ja jestem raczej na bakier. Tytuł taki porywający... nie no, co oni ze mną robią, jeszcze zacznę YA czytać :P
    Może kiedyś przeczytam, ale to zależy, bo może moja biblioteka kupi, może nie kupi, a sama chyba nie chcę ryzykować aż tak wielkiego zawodu :P
    Pozdrawiam i zapraszam na recenzję Angelfall!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Premiera będzie już za parę dni, ale już teraz zachęcam do zainteresowania się nią. :) Grzbiety obydwu części pięknie ze sobą wyglądają. :) I świetnie oddają klimat tego co się dzieje we wnętrzu.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  14. Ciągle o tych książkach słyszę i czytam, chyba w końcu muszę na nie zapolować :)

    www.apteka-literacka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam wielką chęć na obie książki i jak tylko wygrzebię się z zaległości (kiedyś ;) ) to na pewno je przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki, żeby spodobały ci się tak jak mnie! :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  16. musialabym siegnac po 1 by wiedziec czy isc po 2 :P lece do recenzji nr 1 :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Chyba polubiłabym taką zwykłą i nieprzerysowaną bohaterkę. Rzeczywiście często spotyka się nadludzkie postacie, co nie dodaje realności. Chętnie przeczytam, choć zacznę od I tomu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście. ;) Tom pierwszy to kwintesencja wszystkiego. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  18. O, jeszcze nie zdążyłam przeczytać pierwszego, a tu już recenzja kolejnego :D Ale oczywiście jestem jak najbardziej na TAK! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się! :D Mam nadzieję, że obydwa tomy ci się spodobają!
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń