The Wishsong of Shannara
Kroniki Shannary, tom 3
Wydawnictwo Replika, 2016
464 str.
Recenzja nie zawiera spoilerów z poprzednich tomów!
Niechciane dziedzictwo
Wizyty druida Allanona od zawsze źle kończyły się dla rodziny Ohmsfordów. Możecie się więc domyślać, że gdy druid nagle pojawia się w ich domu i żąda od dziedziczki rodzinnej, elfiej magii - Brin wzięcia udziału w wielkiej wyprawie, mogącej skończyć się straszliwą śmiercią, sama dziewczyna nie będzie zbyt chętna czy podekscytowana wizją zmierzenia się ze złem, które ponownie się odrodziło. A według Allanona, jedyną nadzieją, na powstrzymanie niebezpieczeństwa zagrażającego wszystkim rasom, jest właśnie Brin dysponująca mocą pieśni. Na elfkę, jej młodszego brata - Jaira, druida i ich kompanów, czeka mnóstwo przygód, mnóstwo przeciwników i potężne zło, które tym razem znajdzie nowy sposób na rozprzestrzenianie się. Jak skończy się wyprawa? I czy to w ogóle ma znaczenie, przy złowrogiej przepowiedni zwiastującej zagładę i porażkę?
Pieśń Shannary to trzeci tom serii, kończący równocześnie pewną epokę, jeśli chodzi o świat Shannary. Pomimo że powieść jest ściśle związana z poprzedniczkami, ich nieznajomość nie wpływa w żaden sposób na odbiór lektury, ponieważ autor przywołuje co ciekawsze czy znaczące wydarzenia, a że bohaterami pierwszego i drugiego tomu, byli przodkowie Brin, którzy nie mają już wpływu na teraźniejszość, możemy w pełni skupić się na elfim rodzeństwie i ich przygodzie, zamiast rozpamiętywać to co było. Jednakże - czytelnicy śledzący prozę Brooksa z wielką dokładnością, z pewnością docenią fakt, że autor stara się urozmaicać swoje książki i w pewien sposób znajduje sposoby by je ze sobą scalać w ciągu przyczynowo-skutkowym. Daje też szansę fanom do obserwowania kilku pokoleń tej samej rodziny i przyglądania się temu jak ewoluuje krążąca w ich żyłach, elfia magia.
W Pieśni Shannary zagrożenie nie będzie takie jak do tej pory, nie przyjmie jednej, konkretnej postaci, co znacznie utrudni bohaterom walkę z nim, tym samym urozmaicając czytelnikowi lekturę. Wiele można Brooksowi zarzucić, ale na pewno nie brak wyobraźni. Stworzył świat Shannary od podstaw, osadzając w uniwersum całe mnóstwo książek i sprawiając, że po pewnym czasie, czytelnicy mogli poczuć się jakby sami zamieszkiwali krainę. W ostatnim tomie Kronik Shannary nie brak interesującej historii, ciekawych wątków, barwnych bohaterów, bogatych opisów, mnogości ras magicznych czy niebezpieczeństw czyhających na każdym kroku. Ponadto, spodobało mi się w jaki sposób autor tym razem dał głos postaci żeńskiej, osadzając ją w roli dziedziczki potęgi mogącej nieść zarówno zbawienie jak i zniszczenie. Równocześnie jednak, by nie zaburzyć równowagi, wykreował jej sprytnego, młodszego brata, którego historia w wielu momentach wydawała mi się dużo ciekawsza od tej dotyczącej Brin.
Terry Brooks ma pióro, którym udaje mu się rysować otaczający bohaterów świat przed oczami czytelnika, tak by ten widział go jak żywy. Wszystko to za sprawą bardzo rozbudowanych, bogatych opisów, stanowiących większą część powieści. Zabieg ten, ma swoje plusy i minusy. Zyskujemy szansę na to by na własnej skórze przekonać się o potworności czy pięknie zdarzeń czy lokacji, na tym wszystkim cierpi jednak akcja. Tempo historii jest leniwe, wątki nie kończą się zapadającymi w pamięć zwrotami, a jeśli już - są przygniatane zmianą narracji i ponownym zwolnieniem tempa. Mam wrażenie, że gdy autor wpadał na ciekawy pomysł w jaki sposób rozpędzić akcję, postanawiał przerzucać się na perspektywę innego bohatera, być może po to by zbudować napięcie. W rzeczywistości jednak nie udawało mu się rozegrać historii w sposób pasjonujący czy emocjonujący, a książka okazała się monotonna i w pewnym momentach, po prostu nużąca.
Jeśli przepadacie za high-fantasy, a nie przeszkadza wam wolna akcja, którą wynagradzają ciekawe wątki i zachwycająca, bogata kreacja świata, ostatni tom Kronik Shannary powinien zyskać waszą sympatię. Pieśń Shannary to połączenie najlepszych smaczków z fantastyki i powieści przygodowej, w której to skupimy się na wielkiej wyprawie mogącej przynieść zagładę wszystkim rasom. Terry Brooks stworzył uniwersum przepełnione magią, ciekawymi bohaterami, którym zdarzają się pomyłki i błędy oraz barwnymi lokacjami, mogącymi skraść waszą uwagę. Osobiście, powieść o Brin i Jairze oceniam jako dobrą, urzeczona kreacją świata, zniechęcona jednak wolnym tempem, przez który powieść nie czytało mi się tak przyjemnie jak miałam nadzieję, że się stanie.
Niechciane dziedzictwo
źr. |
źr. |
źr. |
źr. |
źr. |
6/10
Pozdrawiam,
Sherry
Miecz Shannary | Kamienie elfów Shannary | Pieśń Shannary
Powieść miałam okazję zrecenzować dzięki uprzejmości Wydawnictwa Replika, serdecznie dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz