Day Four
Tom 2
Wydawnictwo Akurat, 2017
416 str.
Recenzja nie zawiera spoilerów z tomu 1!
Wysłannik chaosu
Jest wiele gorszych perspektyw na spędzenie Sylwestra niż na luksusowym statku wycieczkowym, sami musicie przyznać. Otwarte morze, szum fal, obsługa uznająca wasz komfort za największy priorytet... nie najgorsza wizja, prawda? Co się jednak stanie, gdy do statku dojdzie do awarii całkowicie odcinającej uczestników rejsu od świata zewnętrznego? Nie musicie zgadywać. Sarah Lotz w Dniu czwartym pokaże odcienie ludzkiej brzydoty, paniki i zakłamania, których jeszcze nie widzieliście.
źr. |
Troje udowodniło, że istnieją autorzy, którzy potrafią wodzić czytelnika za nos do samego końca, podając treść w wyjątkowy sposób - nie tylko angażujący i zachęcający do czytania, ale również pochłaniający uwagę zainteresowanego na tyle, by ten nie zauważył, że gdzieś w trakcie lektury stał się marionetką w rękach pisarki. Dzień czwarty to sequel, nie będący tak naprawdę bezpośrednim sequelem. Nie tylko podważa to co wiemy o Troje, wprowadza nas w całkowicie nową historię, w której pobrzmiewają echa poprzedniej, ale także ponownie każe zgadywać co jest prawdą, półprawdą a co kłamstwem. O ile pierwszy tom miał formę książki w książce - a prawdę na temat Trojga poznawaliśmy poprzez czytanie artykułów, raportów i wywiadów, o tyle w Dniu czwartym autorka postanowiła podać nam historię w standardowej formie. Nie zmienia to jednak faktu, że książka jest zagadką od pierwszych do ostatnich stron, a przeplatające się za sobą perspektywy różnych osób, pozwalają nam wgłębić się w sieć snutą przez Sarę Lotz.
Mimo że w sequelu zabrakło formy, która uczyniła z Troje pozycję naprawdę wyjątkową, myślę, że ważniejszym jest fakt, że to czego nie zabrakło to realizm i klimat. Podczas poznawania pierwszego tomu duologii, ten aspekt pióra pani Lotz sprawił, że zaczęłam ją podziwiać - fakt jak łatwo radziła sobie z kreacją postaci, z ciągnięciem wątków w taki sposób, by nie wydawały się chaotyczne i dawały poczucie, że owe sytuacje naprawdę mogły zaistnieć w rzeczywistości. Dzień czwarty jest kontynuacją procesu rozpoczętego w Trojgu. Autorka idealnie chwyta rzeczywistość, pokazuje brudy i skazy skrywające się w ludzkich sercach i każe nam raz po raz się zastanawiać czy ktokolwiek zasługuje na ratunek. Trzecioosobowa narracja daje nam złudne poczucie, iż wiemy więcej niż wszyscy, gdy tak naprawdę z czasem dociera do nas, że razem z barwnymi, pełnokrwistymi bohaterami zapętliliśmy się w intrygę Sary Lotz.
Dzień czwarty w żaden sposób nie powinien być porównywany z Troje, głównie dlatego, że przedstawia całkowicie nową historię, w której co prawda można się dopatrywać śladów poprzedniczki - jednak niewiele ma z nią wspólnego. Razem, obydwa tomy, stanowią opowieść pełną kłamstw, półprawd, tajemnic i pytań, na które być może - nigdy nie poznamy odpowiedzi. Wierzcie lub nie, ale po skończeniu Dnia czwartego ma się więcej wątpliwości niż przed rozpoczęciem, to wszystko jednak stanowi swoisty urok pióra Lotz.
źr. |
Dzień czwarty w żaden sposób nie powinien być porównywany z Troje, głównie dlatego, że przedstawia całkowicie nową historię, w której co prawda można się dopatrywać śladów poprzedniczki - jednak niewiele ma z nią wspólnego. Razem, obydwa tomy, stanowią opowieść pełną kłamstw, półprawd, tajemnic i pytań, na które być może - nigdy nie poznamy odpowiedzi. Wierzcie lub nie, ale po skończeniu Dnia czwartego ma się więcej wątpliwości niż przed rozpoczęciem, to wszystko jednak stanowi swoisty urok pióra Lotz.
źr. |
7/10
Pozdrawiam,
Sherry
Troje | Dzień czwarty
Książkę miałam przyjemność poznać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Akurat. Serdecznie dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz