![]() |
źr. |
Przegląd Końca Świata: Deadline
Mira Grant
Trylogia: Przegląd Końca Świata, tom 2/3
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 23.10.2013
Liczba stron: 504
Recenzja nie zawiera spoilerów z pierwszego tomu!
Recenzja nie zawiera spoilerów z pierwszego tomu!
![]() |
źr. |
"Jest jedna rzecz, w którą zawsze będę wierzył – ludzie zawsze potrafią pogorszyć sytuację."
Redakcja Przeglądu Końca Świata po raz drugi wkracza do akcji. Bohaterowie postapokaliptycznej trylogii Miry Grant nie zdawali sobie sprawy, że kampania senatora, w której brali udział, przybierze taki a nie inny obrót i nieodwracalnie zmieni ich życie, co więcej - napędzi całą lawinę wydarzeń, z której skutkami będą zmuszeni się zmagać właśnie w "Deadline", sequelu książki, która wprawiła mnie w szczere zdumienie i na jakiś czas zagościła w mojej głowie.
Tak jak i w poprzednim tomie, bohaterowie zostaną wplątani w szaloną intrygę, mającą szansę stać się kolejnym czynnikiem zapalnym dla Wściekłych Ludzi z Wyższych Sfer Żądnych Krwi - którzy nie będą się wahać przed wykorzystaniem swoich wpływów i wszelkich możliwych środków, by tylko pewne sekrety nie wydostały się na światło dzienne. Na blogerów jednak prawda nie będzie czekać. Wiedzą, że trzeba ją ujawnić bo wszyscy mają do niej prawo. I według tej zasady, postawią wszystko na jedną kartę, a zwłaszcza swoje marne szanse na przeżycie i zaryzykują, byle tylko dowiedzieć się, o co do diabła chodzi i cytując jednego z bohaterów: "co się, kurwa, dzieje". A dzieje się sporo, oj sporo.
"Na razie szaleństwo to jedyna rzecz, dzięki której jeszcze nie zwariowałem."
"Deadline" było pod wieloma względami, dużo lepsze niż pierwszy tom. Ogromnie spodobała mi się narracja, a także czarny humor towarzyszący nieodwołalnie, sarkastycznym postaciom. W "Feed" nie był aż tak wyczuwalny jak w kontynuacji, w związku z czym, trudniej było mi w pełni się zżyć z tym co się dzieje. W końcu nawet gdy następuje apokalipsa, trzeba zachować swój charakterek, prawda? W "Deadline" nareszcie autorka daje wgląd w intymniejsze życie postaci, co oczywiście skutkuje tym, że mamy możliwość zżyć się z nimi. I chwała Zombie za to! Miro Grant! Czemu potrzebowałaś całego "Feed" żeby nauczyć się, że nie można stworzyć powieści, jedynie na opisach beznadziejnych szczegółów, bez kreowania portretów psychologicznych, pierwszoplanowych bohaterów? Ale jak to mówią: lepiej późno niż wcale.
Nie mówię, że nagle w książce zaczęło brakować opisów. A skąd, wręcz przeciwnie. Nadal były, tak samo długie i chwilami męczące jak wcześniej. Tyle że... zostały przedstawione w bardziej ciekawy, łatwiejszy do przyswojenia sposób. Czytelnik nie miał problemów by nadążyć za najważniejszymi wątkami, a akcja nabierała rumieńców z każdym kolejnym rozdziałem - czego znów, brakowało mi w "Feed". Poza tym, w "Deadline" było więcej dynamiki, więcej zombie, więcej walk, ucieczek i konspiracji, a także interesujących, zaskakujących zdarzeń. I choć sequel nie wprawił mnie w jakiś większy wstrząs, bo przebieg najważniejszych wątków niestety przewidziałam, i chociaż to przy pierwszym tomie łzy płynęły mi z oczu przez dobre pięćdziesiąt stron, to właśnie "Deadline" spodobało mi się bardziej. Ciężko mi było przerywać czytanie, a powrót do lektury nie był taką męczarnią jak to się miało z "Feed". Wszystko zatem przemawia na korzyść recenzowanej przeze mnie książki.
"Myślę, że czas na ewakuację. Powoli, spokojnie i, och, najlepiej wczoraj."
Nie mówię, że była idealna. Wolałabym nie domyślać się rozwiązania tak zwanej "wielkiej intrygi" dwieście stron przez bohaterami, no i wciąż czekam na jakiś większy wstrząs, o którym mówią wszyscy, którzy kochają trylogię Miry Grant, ale wydaje mi się, że "Deadline" było mi potrzebne. By uwierzyć, że ten cykl może stać się dla mnie ważny. By faktycznie zagościł w moim sercu. Wierzę, że "Blackout" okaże się epickim zwieńczeniem przygód moich ulubieńców i dostarczy mi wrażeń, których tak bardzo pragnę. W pierwszym tomie mieliśmy intrygę polityczną. W drugim - medyczną, z laboratoryjnymi, biologiczno-chemicznymi szczególikami (opisanymi oczywiście z wszelkimi detalami). Pozostaje mi zatem zgadywać, jakie obroty przybierze akcja w finale i modlić się, żeby było jeszcze więcej chodzącej padliny, która napędza postaci. Drobne ostrzeżenie dla tych, którzy nie mieli jeszcze styczności z trylogią: nie przywiązujcie się za bardzo do bohaterów. Śmierć bowiem towarzyszy im na każdym kroku. Nikt nie jest już bezpieczny.
![]() |
źr. |
"Na razie szaleństwo to jedyna rzecz, dzięki której jeszcze nie zwariowałem."
![]() |
źr. |
![]() |
źr. |
"Myślę, że czas na ewakuację. Powoli, spokojnie i, och, najlepiej wczoraj."
![]() |
źr. |
Po raz kolejny.
Powstańcie póki możecie!
8/10
Pozdrawiam,
Sherry