Wydawnictwo Dragon, 2019
368 str.
Do czego posunąłbyś się, drogi czytelniku, by ukryć dowody swojej parszywej przeszłości? Pewnego dnia, przed posiadłością hrabiego de Lagarde ma miejsce wielka zbrodnia. Nie jest to przypadek, że wcześniej tego samego dnia, hrabina Marcela de Lagarde otrzymała od męża list, w którym ten informuje, że poznał jej największą tajemnicę. To od niej - zimnokrwistej, powabnej, manipulacyjnej kobiety, zaczyna się historia, która pokaże jak jedna decyzja może zniszczyć życia wielu ludzi.
Fabuła książki francuskiego autora, obsadzona jest w XIX-wiecznym Paryżu i okolicach. Jako że bohaterami powieści zostały osoby z przeróżnych warstw społecznych, dzieło okazuje się być fascynującym obrazem życia ówczesnych francuzów. Zaglądamy do pięknych, luksusowych posiadłości hrabiów, tylko po to, by chwilę później przenieść się do nędznych, obskurnych mieszkań tych, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. Widzimy poczynania zarówno szlachty, jak i biedoty, czy nawet złodziei, a wszystko to sprawia, że dzieło Xaviera de Montépina maluje nam przed oczami barwną historią pełną skrajności. A przynajmniej na płaszczyźnie społeczno-obyczajowej.
Coś co, nie ukrywam, nieco mnie zawiodło to kreacja postaci. Z taką różnorodnością osobowości, można byłoby stworzyć doprawdy niezwykłe dzieło, pełne pełnokrwistych, zapadających w pamięci charakterów - niestety, autor poszedł na łatwiznę. Jednowymiarowość budzi irytację czytelników, szukających w bohaterach naturalności. Według Xaviera de Montépina, człowiek może być albo zły albo dobry - koniec kropka. Przez taki zabieg, w książce brakuje realizmu, bohaterowie są płascy, bladzi i strasznie nudni, ze względu na fakt, że zawsze można się domyślić jak postąpią. Szlachetny pozostanie szlachetnym, okrutnik pozostanie okrutnikiem.
Element, który nieco mnie zaskoczył, to styl pisania. Nie mam pojęcia na ile jest to sprawka tłumaczenia, a na ile faktyczne pióro francuskiego autora, ale powieść pomimo, że obsadzona w w końcówce XIX wieku, zdaje się być lekka, a język dość współczesny. Wraz z opisami i masą dialogów, daje nam to w efekcie dzieło, przez które można przebrnąć naprawdę szybko... gdyby tylko nie inna rzecz, która nieco mnie zawiodła - rozwój fabuły.
Jako że Kwiaciarka została podzielona na dwa tomy, mam wrażenie, że historia w pierwszym, stoi w miejscu niemal do samego końca - i dopiero w ostatnich rozdziałach coś się zaczyna dziać. Na szczęście same rozdziały są krótkie, a powieść dodatkowo jest podzielona na części, więc na tyle na ile akcja zdaje się nie ruszać, czytelnik ma poczucie upływającego czasu i przeczytanych stron. Plus, rozwinięcie historii w końcówce tomu pierwszego, daje mi nadzieję, że tom drugi, okaże się nieco bardziej interesujący.
Pierwszy tom dzieła Xaviera de Montépina nie okazał się być dokładnie tym czego szukałam, ale nie mogę też powiedzieć, że jest to najgorsza powieść z jaką miałam do czynienia. Mam wrażenie, że to co najlepsze, wciąż może być przede mną, więc z przyjemnością powrócę do lektury w tomie drugim.
Jeśli lubicie powieści społeczno-obyczajowe, osadzone w czasach, które minęły, Kwiaciarka ma pewien urok i pomimo wad, myślę, że może wzbudzić sympatię. Ja, z wystawieniem pełnej oceny, poczekam do poznania całości.
Pozdrawiam,
Sherry
Tom 1 | Tom 2
Książkę poznałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Dragon, serdecznie dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz