sobota, 25 listopada 2017

Z teściową za pan wróg - Izabela Milik


Wydawnictwo Novae Res, 2015
308 str.

O innym rodzaju trucizny...

Ola spodziewa się, że jej życie w przeciągu kilku kolejnych miesięcy, przybierze naprawdę wspaniały obrót. W końcu znalazła swoją drugą połówkę, ma pracę, swoją kawalerkę i marzenie o posiadaniu dziecka. Jednak wraz z przekroczeniem progu do nowego życia, zastaje problem w postaci teściów. Jak ta relacja wpłynie na jej codzienność? I czy będzie jej dane nacieszyć się upragnionym macierzyństwem?

Debiut Izabeli Milik, to książka obyczajowa, która z pozoru nie traktuje o niczym nowym - w końcu motyw zatruwający-życie-teściowie vs zięć/synowa pojawiał się już nie raz, nie dwa, a jednak autorka przedstawia go na swój własny sposób. Dzięki temu, że pióro pani Milik jest lekkie, a dialogi i opisy ubrane w proste słowa, książkę czyta się szybko, natomiast kolejne wydarzenia i zachowania teściowej Oli, irytują czytelnika, pozwalając mu tym samym, bardziej zżyć się z bohaterką.

Kreacja postaci może nie zaskakuje niczym szczególnym, ale chyba dlatego wydawała mi się tak udana. Ola i Rafał to ludzie z krwi i kości. Zakochani w sobie bez pamięci, mający swoje wzloty i upadki. Kochający się, ryzykujący, kłócący ze sobą. Jeśli chodzi o ich przedstawienie, autorka wykonała kawał dobrej roboty bo wyszli naprawdę autentycznie i realnie. Mieli wady i zalety, swoje zdania i przeszłość, która ich ukształtowała. Posiadając informacje o tym jak wyglądało dzieciństwo obydwojga, łatwiej przyszło mi zrozumieć ich wybory i zachowanie. 

Powieść miała swoje słabsze i mocniejsze momenty, coś jednak mnie najbardziej zirytowało to sposób w jaki autorka poprowadziła historię Rafała. W ostatnich kilku rozdziałach, jawi się jako straszny hipokryta, biorąc pod uwagę fakt, jak sam zachowywał się na początku książki i mam wrażenie, że w tym całym zamieszaniu związanym z nim, jest spora doza niekonsekwencji działań. Nie do końca przekonało mnie też dziwne, pokręcone zakończenie, które być może większości czytelników wydawało się niebanalne, świeże i orzeźwiająco zaskakujące, ale mnie jedynie wytrąciło z rytmu i sprawiło, że zaczęłam kwestionować kreację głównej bohaterki. 

Zabrakło mi też większej ilości opisów zmian zachodzących w głowie Oli - zwłaszcza biorąc pod uwagę świetnie wtrącony wątek jej dzieciństwa, który koniec końców - mu mojemu wielkiemu rozczarowaniu - został zamieciony pod dywan i zapomniany. Myślę, że gdyby poświęcić nieco więcej uwagi temu zagadnieniu, książka mogłaby być naprawdę przejmująca, a poszczególne relacje Oli z innymi bohaterami, głębsze i prawdziwsze. 

Z teściową za pan wróg to niezbyt długa, lekka powieść obyczajowa, która jest pełna zalet i wad, stanowi jednak interesującą pozycję, biorąc pod uwagę, że to debiut autorki. Zdecydowanie pozwala wierzyć, że w przyszłości pani Milik będzie czarować czytelników nawet lepszymi tytułami i gwarantuje przerywnik pomiędzy cięższymi lekturami. Traktuje o relacjach międzyludzkich, toksycznych więziach i granicach, których warto byłoby nie przekraczać. Nie jest to pozycja, którą poleciłabym każdemu, ale zwolennicy tego typu lektur, powinni mieć ją na uwadze.

5/10

Pozdrawiam,
Sherry


Za udostępnienie egzemplarza powieści, serdecznie dziękuję autorce!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz