wtorek, 21 czerwca 2016

Dziewczyna z drużyny - Miranda Kenneally


Catching Jordan
Hundred Oaks, tom 1
Wydawnictwo Pascal, 2016
383 str.

źr.
Wiecie jak to jest, darzyć coś prawdziwą miłością i uwielbieniem? Czynność, sprawiającą, że czujecie się wyjątkowi? Futbol dla Jordan Woods jest czymś więcej niż przelotnym hobby. To w nim odkryła prawdziwą radość, to tej pasji prawdziwie się oddała. Jest jej wizją szczęścia, jest jej pomysłem na przyszłość, jest walką, której podejmie się z radością. Z całą pewnością nie należy do typowych dziewczyn. Nie w głowie jej zakupy, makijaż, moda czy faceci. Do czasu... Ty Green to nowy uczeń. Nieziemsko przystojny nowy uczeń, który nie dość, że jest niesamowicie seksowny, to jest fantastycznym zawodnikiem i wraz z jego pojawieniem się na scenie, pozycja Woods - jak dotąd niezachwiana, zostaje poddana pod wątpliwość. A wszystko na co dziewczyna tak pieczołowicie pracowała, może zostać zniszczone. Włącznie z jej sercem.

"Czasem musisz robić rzeczy, których nie chcesz. Po to, by dojść do czegoś lepszego."

Uwielbiam to, w jakim kierunku poszła Miranda Kenneally, pisząc tę powieść - udowadniając, że nic nie musi być "tylko dla facetów", czy "tylko dla dziewcząt". Uwielbiam to, jak przez jej książkę, płynie subtelne ostrzeżenie dla seksistów, by mieli się na baczności, bo w dyscyplinie typowo męskiej, prym może wieść dziewczyna. Uwielbiam to, na jak silną, pewną siebie i swojej miłości do futbolu, jest Jordan. Uwielbiam to, jak dąży do spełnienia marzeń, nie bacząc na podkładane pod jej nogi, kłody.

"Dziewczyna z drużyny" to książka z gatunku Young Adult, ale nie powiedziałabym, że typowa. W gruncie rzeczy, autorka pomimo schematycznych, przewidywalnych elementów i wątków, umiała podążyć niekonwencjonalną drogą - czego jestem wielką fanką. Podoba mi się również, jak w relacji Woods z jej najlepszym przyjacielem, oraz kumplami z boiska, autorce udało się zawrzeć mnóstwo autentyczności i naturalności.

"Jeśli marzysz zbyt długo, nigdy nie zaczniesz działać. Ale kiedy weźmiesz się do roboty, istnieje naprawdę spora szansa, że wszystko zacznie się układać. Zamieniamy marzenia w rzeczywistość przez atak, a nie przez bezczynne rozmyślania."

źr.
Nie powiem jednak, by książka była absolutnie wspaniała i perfekcyjna. Bo w gruncie rzeczy, sporo elementów miło byłoby zobaczyć w wersji poprawionej. Nie jestem zwolenniczką wielkiej, pojawiającej się w sekundzie miłości i ewolucji związku w trybie ekspresowym. To jest po prostu sztuczne, fałszywe, łatwe i złe. Dlatego więź Jordan-Ty, nie była moją ulubioną i właściwie do końca wyklinałam na ogólnie pojawienie się w treści chłopaka. W książce było mnóstwo odwołań do futbolu i metafor sportowych i choć wszystkie są wyjaśnione w przypisach, czułam się jakoś obco, czytając o czymś co kochają bohaterowie, a o czym ja nie mam bladego pojęcia. Subiektywne spostrzeżenie, jednakże wpłynęło na moją końcową ocenę. Poza tym, mam wrażenie, że pisarka chciała zawrzeć całą masę wątków i ta ilość po prostu ją przerosła. Bo nie potrafiła się w nie wgłębić, w związku z czym, większość z nich, była potraktowana po macoszemu. Także fakt, jak bardzo hormonalnie i często sprzecznie - reagowali bohaterowie, mogło zirytować.

"Miłość boli bardziej niż bycie znokautowanym przez ważącego dwieście pięćdziesiąt funtów skrzydłowego."

źr.
Pomimo tych niedociągnięć, lekturą naprawdę się cieszyłam i to od początku do końca. Zdecydowanie przemówił do mnie charakter lektury - lekka, przyjemna, urocza pozycja, od której nie można się oderwać, a która za to, pomaga się zrelaksować i budzi w nas pokłady entuzjazmu i euforii do miłości i uczucia zakochania. Poza tym, jestem absolutnie za-ko-cha-na w Samie Henry'm, przysięgam, to jedna z tych postaci, którym nie da się nie oddać serca. Autorce w opakowaniu przewidywalnej YA, udało się przemycić do czytelnika subtelną głębię, w której ważna jest walka o marzenia, pomimo przeciwności. W której nie warto spełniać cudzych zachcianek i działać na przekór sobie. Poza tym, pokazała, że futbol to także rzecz kobieca i za tę nutkę feminizmu, autorka ma ode mnie wielkiego plusa.

Jeśli lubicie zabawne, urocze, romantyczne powieści, zdecydowanie powinniście dać szansę Mirandzie Kenneally. Na twarzy wykwita uśmiech, serce rozpływa się z zachwytu nad Henry'm, a czytelnik czuje się upojony uczuciami.

7/10
Pozdrawiam,
Sherry


Dziewczyna z drużyny | Stealing Parker | Things I Can't Forget | Racing Savannah | Breathe, Annie, Breathe | Jesse's Girl | Defending Taylor


Książkę miałam przyjemność poznać, dzięki uprzejmości wydawnictwa Pascal. Serdecznie dziękuję!

14 komentarzy:

  1. Ta książka nie jest na mojej liście must have, ale myślę, że kiedy będę miała ochotę na lekką lekturę i wtedy natknę się na Dziewczynę z drużyny to z miłą chęcią ją przeczytam:)
    Pozdrawiam,
    www.lekturia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. :) Jeśli kiedyś wpadnie ci w ręce, mam nadzieję, że ci się spodoba! :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  2. Nie słyszałam o książce wcześniej, jednak twoja recenzja mnie zaintrygowała. Uwielbiam tego typu historie, myślę, że jeżeli natknę się na tę książkę, chętnie ją przeczytam.
    Buziaki!
    http://filigranoowa.blogspot.com/2016/06/coraz-ciemniej-coraz-nizej.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki, byś miała okazję! :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  3. Ostatnio również miałam okazję czytać tę książkę i bardzo jestem zadowolona - nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też. :) Nie sądziłam, że tak mocno zakocham się w Henry'm! :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  4. Nie widziałam wcześniej tej książki nigdzie, ale chyba to nie jest coś dla mnie - chyba też dobrze nie czułabym się w historii, która mocno kręci się wokół futbolu. Gdyby była związana z piłką nożną czy ręczną to co innego... ;) Ale wydaje się być przyjemnym rozluźniaczem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wolałabym książkę związaną z nożną. Coś na czym się znam. Ale powiem ci, że nie było tak źle. W sumie to nawet zainteresowałam się trochę futbolem i chciałabym oglądnąć jakiś mecz, żeby zorientować się co jak wygląda. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  5. Wiesz, że pierwszy raz słyszę o tej książce. Lubię takie czytelnicze klimaty, a jak piszesz, że książka jest nietypowa to muszę przeczytac:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi jak taka typowa, lekka opowieść na lato ;)

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idealna na wakacje. :) Mimo że akcja toczy się tam w roku szkolnym, to klimat jest uroczo-letni. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  7. Gdy byłam młodsza obejrzałam niemal wszystkie filmy z cyklu "Dziewczyny z drużyny". I gdy po raz pierwszy w oczy rzucił mi się tytuł byłam przekonana że ta książka bardzo przypomina te filmy, które zbyt ambitne nie są. I wchodzę na Twój blog i takie miłe zaskoczenie :) Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja własnie nie widziałam wszystkich i jest mi przykro, ale mam w planach nadrobić. :) W końcu to tak jakby klasyka dla młodego odbiorcy. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń