czwartek, 16 czerwca 2016

Ognisty pocałunek - Jennifer L. Armentrout


White Hot Kiss
Dark Elements, tom 1
Wydawnictwo Filia, 2016
496 str.

Kuszące zapomnienie

źr.
W życiu Layli nie brak problemów. Ale wiecie jak to jest, kiedy jest się nastolatkiem. Szkoła bywa nudna, człowiekowi nie chce się uczyć do testów, do tego dochodzą problemy uczuciowe i fakt, że nie może się nikogo pocałować, bo dosłownie akt ten, pozbawi go duszy... Wiecie - typowe troski spędzające sen z powiek młodzieży. Layla ma nieszczęście być hybrydą - połączeniem dobra i zła. A fakt, że w tej chwili jest po jednej stronie, nie oznacza, że w którymś momencie ta druga natura się nie obudzi i nie zażąda uwagi... Plus, nie zapominajmy, że główna bohaterka jest nieszczęśliwa zakochana, w chłopaku, z którym nie ma najmniejszych szans na przyszłość, a nie tak dawno temu, natknęła się na pewnego seksownego, upartego, zdeterminowanego, kuszącego, ale i bardzo niebezpiecznego demona...

"Ludzie o najczystszych duszach są zdolni do wyrządzania wielkiego zła. Nikt nie jest doskonały, bez względu na to, kim jest lub po której stronie barykady stoi."

źr.
Trzeba to Jenn przyznać. Ta kobieta jest mistrzynią w kreacji męskich bohaterów, w których nie da się nie zakochać na śmierć. Roth wdarł się do mojego serca bez ostrzeżenia, przynosząc tyle emocji i intensywności, że stało się jasne, iż nie będę mogła sobie o nim tak po prostu, zapomnieć. Jedna książka wystarczyła, by stał się moim światem i bym wyklinała na na fakt, jak bliski ideałowi jest. A możecie wierzyć, że zakochiwanie się w postaci literackiej, w gruncie rzeczy nie jest wcale przyjemne. I w którymś momencie kończy się bezpowrotnym straceniem zdrowych zmysłów. Jeśli chodzi zaś o Rotha - powiem tylko jedno - bez spoilerowania - Kotki! To był ten moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że jesteśmy sobie pisani. Czy jednak tak samo zareagowała na niego Layla? Do diabła, nie. I myślę, że fakt, z jaką niechęcią i dystansem do niego podchodziła, pozwoliło człowiekowi wskoczyć w ich relację i rozkoszować się postępem tej więzi. A bez emocji się nie obyło, ale to też jest coś typowego dla Jenn, nie sądzicie?

"Zło cechuje słodycz."

źr.
Armentrout uknuła intrygę, wykreowała rzeczywistość, w której dwie potężne siły - dobro i zło - zmagają się ze sobą w pojedynku. W centrum wydarzeń umieściła rezolutną, ale też niepewną Laylę, której przyjdzie wiele przeżyć, zanim zorientuje się, że burza, którą przeżywa w sercu, może mieć kluczowe znaczenie, na wydarzenia dziejące się wokół niej. Jeśli do rozterek życiowych dodamy jeszcze dramę w postaci nieuchronnego trójkąta miłosnego, możecie być pewni, że emocje ponownie przypomną, iż są znakiem rozpoznawczym Jennifer L. Armentrout i jej książek. I fakt, nie warto spodziewać się, że Dark Elements zbliży się do poziomu serii Lux, ale ta odmienność, inność, nie zabija przyjemności czytania. Wręcz przeciwnie, przynosi coś nowego, równie interesującego. Pomimo iż muszę przyznać, iż było kilka elementów, które mi w "Ognistym pocałunku" nie przypadły do gustu, całość oczywiście mnie w sobie rozkochała. 

"To, co widzę w twoich oczach i wyczuwam w twoim ciele jest czymś, co z chęcią wezmę. Nie popełnij błędu."

źr.
Jednym z elementów, które spotkały się u mnie z pogardą i niesmakiem to postać obiektu westchnień Layli. Kiedy zdajecie sobie sprawę, jak wiele taka rozmemłana klucha znaczy dla głównej bohaterki, która wciąż i wciąż go idealizuje... To bolesne. Tym bardziej, jeśli pomyślimy o tym w kontekście trzech książek. Z drugiej jednak strony, gorzki posmak zwalcza Roth. Cudowny, seksowny demon, który owinie was sobie wokół palca. Momenty, przy których musiałam przerwać lekturę, by wybuchnąć śmiechem, świadczą same za siebie - ta książka naprawdę ma w sobie pazur. I choć powiedziałabym, że najjaśniejszym jest właśnie Roth, to warto też przeczytać tę serię, choćby po to, by zobaczyć jak radzi sobie Jenn w innym uniwersum, aniżeli tym związanym z kosmitami. I choć ostrzegam, byście nie oczekiwali powtórki z tego co łączyło Daemona i Katy, to mogę was zapewnić, że w duecie Roth-Layla równie mocno iskrzy, a charakterki obydwojga, doprowadzą was do śmiechu, wrzenia, a może nawet... do wzruszenia.

"W chwili, w której cię odnalazłem, zgubiłem siebie."

źr.
Seksowna, pełna chemii i pazura relacja pomiędzy dwójką pełnokrwistych postaci, humor i niebezpieczeństwo - to elementy, na które musicie przygotować się psychicznie, jeśli chcecie sięgnąć po pierwszy tom trylogii Dark Elements, do czego usilnie zachęcam. "Ognisty pocałunek" w istocie był bardzo ognisty i kuszący, związał moje myśli z tym co przeżywali bohaterowie, zapierał mi dech w piersi, zmuszał niejako do szalonego, niekontrolowanego chichotania i wzorcowo mnie w sobie rozkochał. Ponadto, ta powieść przypomniała mi, że jedną z cech dzieł Jenn, powinien być fakt, że jej książki pożerają człowieka żywcem, wciągając go prosto w skrzący ogień, a jednym momentem, w którym czytelnik jest w stanie bez wyrzutów sumienia odłożyć powieść na bok, jest chwila, gdy przewracamy ostatnią stronę. Nie wcześniej.

8/10
Pozdrawiam,
Sherry


Ognisty pocałunek | Arktyczny dotyk | Ostatnie tchnienie