wtorek, 16 lutego 2016

Kochając pana Danielsa - Brittainy C.Cherry


Loving Mr. Daniels
Wydawnictwo Filia, 2015
432 str.

Uskrzydlająca miłość

źr.
Nie ma remedium na śmierć kogoś bliskiego. Nie ma idealnego sposobu, by poradzić sobie z żałobą, z wewnętrznym rozdarciem i poczuciem samotności. Nie istnieje lekarstwo na pustkę, jaką pozostawia po sobie odejście osoby, którą kochaliśmy. Wie o tym nastoletnia Ashlyn - bliźniaczka zmarłej Gabby, wie o tym także Daniel - mężczyzna borykający się nie tylko z utratą bliskich, ale również z problemami pozostałymi w postaci żywych osób. Kiedy jednak ta dwójka rozbitych wewnętrznie osób, z krwawiącymi sercami się spotyka... pewne rzeczy wydają się mieć więcej sensu. Pewne rzeczy okazują się być bardziej znośne. Coś wydaje się warte czekania. To przychodzi naturalnie. Jest właściwe. Cudowne. Rozpala nadzieję... tylko po to, by udowodnić, że życie to pasmo szczęśliwych przypadków i okrutnych zbiegów okoliczności. Czy można jednak żałować, że znalazło się pokrewną duszę? Czy coś jest w stanie sprawić, by piękne uczucie, zaczęło się wydawać trujące?

Konfucjusz powiedział: "Dokądkolwiek zmierzasz - rób to całym sercem".

źr.
Wiecie, są takie książki, które się czyta. Ale są też takie, które się pochłania. Którymi się oddycha. Którymi się żyje. Które wypełniają serce. Które wypełniają myśli. Które przejmują kontrolę nad naszymi nerwami. I powieść Brittainy C.Cherry jest jedną z nich. Wiedziałam, że będę zakochana w tej pozycji, odkąd tylko dowiedziałam się, że jakiś udział ma mieć tam mój mistrz - Szekspir. Przecież książka, w której cytuje się Williama, w której dramaty przez niego napisane, zaczynają żyć na nowo, rozkwitając w zupełnie nowej oprawie - nie może być zła. I nie była. W rzeczywistości, po jej skończeniu, na myśl cisnęło mi się przede wszystkim jedno określenie tego co właśnie poznałam - "piękne". Bo "Kochając pana Danielsa" taką właśnie jest książką. Piękną. Zachwycająco, czysto, fantazyjnie piękną.

"Dotykaj, będąc nieobecną.
Odchodź, będąc blisko.
Kochaj mnie i moją rozbitą duszę."

źr.
To jedna z nielicznych powieści, w której nadzwyczajnie cudowne dialogi wkładane w usta bohaterów, nie wydawały mi się patetyczne czy przesadnie dramatyczne. To jedna z nielicznych książek, w której szybko rozkwitające uczucie nie wydawało mi się naciągane, naiwne czy sztuczne. To szokujące i pewnie trudno wam w to będzie uwierzyć, ale... wszystko w tej pozycji jest perfekcyjne. Perfekcyjne. Począwszy od kreacji postaci - pierwszoplanowych: Ashlyn i Daniela - wewnętrznie rozbitych, zmagających się z rozterkami i porywającym uczuciem, które szybko z "łagodzącego ból" zmienia łatkę na "zakazane i narażające na ryzyko", skończywszy na bohaterach drugoplanowych, którzy tak rewelacyjnie wypełniali wszelkie dziury w fabule i stymulowali realne warunki, że czytelnik nie musiał się starać, by wczuć się w sytuację narratorów i wejść w ich skórę, by przeżywać trudne i piękne emocje wraz z nimi. Sceneria, jaką nadała swojej powieści pani C.Cherry, używając pióra, jest niewiarygodnie piękna. Poezja miesza się z prozą życia codziennego, łagodne dźwięki gitary wzlatują, rozpylając nad czytelnikiem mgiełkę, rozkochując go w artyźmie, w muzyce, w ulotności wrażeń.

"Byłam zagubiona, jednak oni też. 
Nie mieliśmy mapy, by odnaleźć drogę.
Ale przynajmniej nie szłam sama."

źr.
Towarzyszymy Ashlyn, Danielowi i plejadzie innych barwnych postaci, w historii z wybojami. W historii o niesprawiedliwości, o bólu, o niezrozumieniu, o nietolerancji, o pasji, o uczuciu, o śmierci, o żałobie. O przyjaźni, o miłości, o rodzinie. O wybaczeniu, o próbowaniu nowych rzeczy. O wychodzeniu poza strefę komfortu. O przezwyciężaniu strachu, nienawiści, win i żalu. O dawaniu drugich szans. O ryzykowaniu. O mierzeniu się z przeszłością. Z pustką. Z wyrzutami sumienia. O poszukiwaniu własnych dróg. Miejsca, które będzie można nazwać domem. Uczucie łączące parę głównych bohaterów, to najpiękniejsza, najbardziej prawdziwa, łagodna, cudowna, kwitnąca, świeża i namacalna relacja, z jaką kiedykolwiek w książkach miałam do czynienia. "Kochając pana Danielsa" przypomina powiew wiatru. Rozwiewa włosy, rozjaśnia myśli, wywołuje dreszcze. To powieść, przy której będziecie się uśmiechać, rozpływać z zachwytu i chichotać. To powieść, przy której będziecie tracić cierpliwość, zaciskać pięści i wściekać się na niesprawiedliwość. To powieść, przy której złamie wam się serce. Przy której wasza dusza, wasze jestestwo będą krwawić. Przy której będziecie płakać szczerymi łzami. To książka do przeżycia. To książka dotykająca najczulszych strun. To książka, która będzie stanowić wasze epicentrum. W której odnajdziecie zarówno deszczowe chmury, jak i mnóstwo leniwie prześwitujących promyków słońca, rozgrzewających was od środka.

"- Nie jestem tak szczęśliwy, jakiego udaję.
- To dlaczego udajesz? - zapytałam.
Spuścił głowę, wpatrując się na własne buty.
- Bo udawanie szczęścia to niemal jego odczuwanie. Przynajmniej póki nie przypomnisz sobie, że to tylko pozory. Wtedy jest smutno. Naprawdę smutno. Bo noszenie na co dzień maski jest bardzo trudne. A po jakimś czasie jesteś trochę przestraszony, bo maska staje się twoją częścią."

"Kochając pana Danielsa", to lekarstwo na znieczulicę naszych czasów. To remedium na złamane serce. To książka, która przemawia własnym głosem, czarując każdego kogo napotka na swojej drodze. To powieść, której należy dać szansę, bo w podzięce za ten gest, sprawia, że jesteśmy świadomi uczuć i emocji bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Uczula na łagodność, na szczęście, na radość, sztukę. Daje nadzieję, zapala światło na końcu tunelu. Jest po prostu, w najlepszy możliwy sposób - PIĘKNA.

10/10
Pozdrawiam,
Sherry

"Może dom nie oznaczał budynku. Może byli to otaczający nas ludzie, sprawiający, że możemy być, kimkolwiek zapragniemy.
Może przyjaźń była domem."


Inne książki Brittainy C.Cherry zrecenzowane na Feniksie:
Art & Soul
Powietrze, którym oddycha



"Doubt thou the stars are fire;
Dobut that the sun doth move;
Doubt truth to be a liar;
But never doubt I love"

"Nie wierz w bieg słońca przez firmament,
nie wierz w żar gwiazd, co w niebie stoją,
nie wierz w prawdziwość prawdy samej,
lecz wierz bez reszty w miłość moją."
~ W. Shakespeare