Wydawnictwo Czwarta Strona, 2016
320 str.
320 str.
Uczucie rozgrzewające zimową noc
Dla osoby, która lata temu zdecydowała się zamknąć w sobie i odizolować od ludzi, wizja spędzenia Sylwestra wśród grupy znajomych, nie jest doskonałym pomysłem. A już tym bardziej nie w obleganym przez turystów Zakopanem, tętniącym życiem i zapachami zwłaszcza w okresie poprzedzającym Nowy Rok. Nie mamy jednak kontroli nad losem, a czasami najmniej oczekiwane uczucia i ludzie, pojawiają się dokładnie w momencie, w którym powinny.
W powieści Obudź się, Kopciuszku, Natalia Sońska zabiera czytelników do mroźnego, klimatycznego Zakopanego, tylko po to, by zmusić nas i główną bohaterkę powieści, do stawienia czoła wyzwaniom czyhających na turystów w samym sercu gór. Autorce udało się rozniecić nad historią specyficzną, zimową aurę i świąteczno-grudniowy klimat, sprawiający, że powieść sprawdzi się idealnie, jako tematyczna historia na jedną z zimowych nocy. Może to kwestia tego, że Zakopane znajduje się niedaleko mnie, ale to właśnie opisy przygód Alicji na Podhalu uznałam za najbardziej czarujące w lekturze. Miały odpowiednią, góralską atmosferę i wywoływały lekki uśmiech na mojej twarzy.
Muszę jednak przyznać, że poza tym elementem, niewiele w książce wzbudziło moją sympatię czy ekscytację. Historia toczyła się leniwie, przeplatanie teraźniejszości z retrospekcjami również nie pomogło fabule rozwinąć się, na co miałam nadzieję. Same retrospekcje nie robiły większej różnicy, a jedynie jeszcze bardziej wzniecały irytację wobec zachowania głównej bohaterki. Po pewnym czasie, musiałam przyznać się przed samą sobą, że ta książka jest po prostu nudna i nieciekawa. Chciałoby się, żeby mimo wszystko, literatura obyczajowa, zwłaszcza w wydaniu świątecznym, magnetyzowała czymś - czymkolwiek i przyciągała czytelnika. Niestety w tym przypadku, musiałam obejść się smakiem.
Kreacja bohaterów też nie pozostawiała wiele do życzenia. Alicja miała być pokrzywdzoną przez los, niepogodzoną z przeszłością kobietą, budzącą się do życia pod wpływem uczucia i o ile do pewnego momentu nawet wydawało mi się to urocze i na swój sposób piękne, o tyle brnięcie w jej sposób rozumowania, bycie świadkiem tego jak paranoicznie, nierozsądnie i głupio się zachowywała, po prostu odebrało temu elementowi pozytywy. Ciągłe ucieczki, wałkowanie tego samego, temperament i zmiany nastroju gorsze niż u nastolatki, zraziły mnie do Alicji kompletnie i nie pozwoliły cieszyć lekturą, w takim stopniu na jaki miałam nadzieję.
Historia nie jest wyjątkowa, unikalna czy specjalnie wciągająca, jeśli mam być kompletnie szczera, a ratuje ją jedynie dość klimatyczne tło i paru pobocznych bohaterów. Nawet obiekt westchnień Alicji - przystojny ratownik TOPRu, Michał, wobec którego miałam początkowo nadzieje, po pewnym czasie blaknie, a do czytelnika zaczyna docierać, że autorka nieco przedobrzyła z jego kreacją. Mężny, uczciwy, rodzinny, lojalny, troskliwy, przystojny i tak dalej i tak dalej. W tym wszystkim brakuje mu autentyczności i wydaje się wyrwany z bajki Disneya - mam wrażenie, że po prostu zabrakło mu charakteru.
Obudź się, Kopciuszku to klimatyczna, zimowa opowieść, która ucieszy fanki literatury obyczajowej i łagodnych romansów, świetnie wypełni grudniowe wieczory i podejrzewam, że w obraz ciepłego fotela, gorącej herbaty i niewymagającej, rozluźniającej lektury, wpasuje się idealnie. Jeśli szukacie pozycji pełnej ciepła i uczuć, a nie liczycie na nic więcej niż oderwanie się od rutyny przy zimowej historii - myślę, że możecie rozważyć lekturę dzieła pani Sońskiej.
W powieści Obudź się, Kopciuszku, Natalia Sońska zabiera czytelników do mroźnego, klimatycznego Zakopanego, tylko po to, by zmusić nas i główną bohaterkę powieści, do stawienia czoła wyzwaniom czyhających na turystów w samym sercu gór. Autorce udało się rozniecić nad historią specyficzną, zimową aurę i świąteczno-grudniowy klimat, sprawiający, że powieść sprawdzi się idealnie, jako tematyczna historia na jedną z zimowych nocy. Może to kwestia tego, że Zakopane znajduje się niedaleko mnie, ale to właśnie opisy przygód Alicji na Podhalu uznałam za najbardziej czarujące w lekturze. Miały odpowiednią, góralską atmosferę i wywoływały lekki uśmiech na mojej twarzy.
Muszę jednak przyznać, że poza tym elementem, niewiele w książce wzbudziło moją sympatię czy ekscytację. Historia toczyła się leniwie, przeplatanie teraźniejszości z retrospekcjami również nie pomogło fabule rozwinąć się, na co miałam nadzieję. Same retrospekcje nie robiły większej różnicy, a jedynie jeszcze bardziej wzniecały irytację wobec zachowania głównej bohaterki. Po pewnym czasie, musiałam przyznać się przed samą sobą, że ta książka jest po prostu nudna i nieciekawa. Chciałoby się, żeby mimo wszystko, literatura obyczajowa, zwłaszcza w wydaniu świątecznym, magnetyzowała czymś - czymkolwiek i przyciągała czytelnika. Niestety w tym przypadku, musiałam obejść się smakiem.
Kreacja bohaterów też nie pozostawiała wiele do życzenia. Alicja miała być pokrzywdzoną przez los, niepogodzoną z przeszłością kobietą, budzącą się do życia pod wpływem uczucia i o ile do pewnego momentu nawet wydawało mi się to urocze i na swój sposób piękne, o tyle brnięcie w jej sposób rozumowania, bycie świadkiem tego jak paranoicznie, nierozsądnie i głupio się zachowywała, po prostu odebrało temu elementowi pozytywy. Ciągłe ucieczki, wałkowanie tego samego, temperament i zmiany nastroju gorsze niż u nastolatki, zraziły mnie do Alicji kompletnie i nie pozwoliły cieszyć lekturą, w takim stopniu na jaki miałam nadzieję.
Historia nie jest wyjątkowa, unikalna czy specjalnie wciągająca, jeśli mam być kompletnie szczera, a ratuje ją jedynie dość klimatyczne tło i paru pobocznych bohaterów. Nawet obiekt westchnień Alicji - przystojny ratownik TOPRu, Michał, wobec którego miałam początkowo nadzieje, po pewnym czasie blaknie, a do czytelnika zaczyna docierać, że autorka nieco przedobrzyła z jego kreacją. Mężny, uczciwy, rodzinny, lojalny, troskliwy, przystojny i tak dalej i tak dalej. W tym wszystkim brakuje mu autentyczności i wydaje się wyrwany z bajki Disneya - mam wrażenie, że po prostu zabrakło mu charakteru.
Obudź się, Kopciuszku to klimatyczna, zimowa opowieść, która ucieszy fanki literatury obyczajowej i łagodnych romansów, świetnie wypełni grudniowe wieczory i podejrzewam, że w obraz ciepłego fotela, gorącej herbaty i niewymagającej, rozluźniającej lektury, wpasuje się idealnie. Jeśli szukacie pozycji pełnej ciepła i uczuć, a nie liczycie na nic więcej niż oderwanie się od rutyny przy zimowej historii - myślę, że możecie rozważyć lekturę dzieła pani Sońskiej.
Pozdrawiam,
Sherry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz