Literatura to dziwna rzecz, nie uważacie? Kiedy człowiek myśli, że ją rozpracował, że wpadł na pomysł jak działają gusta czytelnicze i które książki przemawiają do kogo, Ona uświadamia, że jest w błędzie. Bo Ona tu rozdaje karty. Ona ma moli książkowych w garści. I czasami jest tak, że trafiamy na tytuł, który okazuje się nie być kolejną lekturą, którą będziecie mogli dopisać do listy
"przeczytanych". Nie, ten tytuł przenika wasze jestestwo, dotyka waszej duszy, sprawia, że czujecie tak silne pokrewieństwo pomiędzy sobą, a tym co się dzieje we wnętrzu powieści, że właściwie żadne słowo nie jest w stanie zobrazować tego zjawiska. I chcielibyście z całych sił, by ta sama książka oddziaływała na innych, tak jak na was. Chcielibyście by przemówiła do nich, by poruszyła najczulsze struny. I zdarza się, że tak się nie dzieje. I jesteście rozczarowani, ale w ostateczności to wszystko nie ma znaczenia, bo WY dobrze wiecie, że TEN tytuł, to powieść, która zostanie z wami na całe życie, nie ważne co inni by o niej mówili. Poznajcie jedną z takich moich książek.
Hannah jest poważnie zauroczona pewnym uroczym futbolistą. A kiedy mam na myśli:
"poważnie zauroczona", mam na myśli -
"zdążyła już zrobić drobny wywiad na jego temat". Niestety dziewczyna jest nieco nieśmiała i cholernie boi się odrzucenia, więc jak duża część egzystujących na tej planecie dziewcząt, zakochanych w kimś - marzy, by to On wykonał pierwszy krok. Zamiast uwielbianego przez nią Justina, los każe ją na obecność seksownego, aroganckiego kapitana hokeistów - Garretta, który wie, że korepetycje, które mogłaby mu dać Hannah, lekko mówiąc - ocaliłyby mu skórę. Dlatego chciałoby się rzec - źle dla niego, bo dziewczyna jest odporna na jego czar i zapatrzona w swojego futbolistę, nie zawraca sobie głowy kimkolwiek innym, a już zwłaszcza Garrettem. Ale cóż - hokeiści mają to do siebie, że są uparci. A Garrett nie jest wyjątkiem od reguły. Żeby więc ostatecznie przekonać Hannah... proponuje pewien układ. Jakie będzie miał on konsekwencje?
Wiem co myślicie. Kolejna książka New Adult. I nie mówię, że się mylicie, bo... w tego typu książkach raczej wszystko tak czy inaczej sprowadza się do pewnego schematu. Prawdziwym talentem jednak jest, sprawienie by utwór nawet z schematycznymi elementami, był perłą. A moim zdaniem - Elle Kennedy, takim talentem dysponuje. I tak, zamiast cukierkowej, czy fałszywej powieści, ofiaruje nam skrzącą od uczuć lekturę, w której iskry i dreszcze przenoszą się na czytelnika, w miarę czytania. Zarówno Hannah jak i Garrett to specyficzne osobowości, obdarzone takimi charakterkami, że naprawdę - trudno ich nie pokochać. Mając do dyspozycji perspektywy obydwojga z nich, zżywamy się z nimi, śledzimy ich losy z szeroko otwartymi oczami, nie będąc w stanie uciec od niebywałej chemii.
W postaci sarkastycznej, zamkniętej w sobie, nieufnej, ale i zadziornej Hannah, dostrzegłam samą siebie i być może właśnie dzięki temu, że wręcz z przerażającą łatwością weszłam w jej skórę, tak bardzo emocjonalnie zaangażowałam się w lekturę. Razem z nią, mierzyłam się z jej trudną, pogmatwaną, dramatyczną przeszłością. A kiedy mam na myśli dramatyczną - mam na myśli DRAMATYCZNĄ. Taką, która wycisnęła ze mnie łzy z oczu. Razem z Hannah starałam się nie ulec przystojnemu kapitanowi hokeistów, ale... hej. To Garrett, na litość boską. Facet, który omamił mnie, który rozkochał mnie w sobie, który stał się całym moim światem, w ciągu kilkunastu rozdziałów. Kiedy zorientowałam się, że to co jest pomiędzy mną, jako czytelniczką, a nim, jako bohaterem książkowym to
"zakochanie" to już wiedziałam, że jest za późno. Wiedziałam, że będę bardzo cierpieć. Że ta książka wyciśnie ze mnie łzy. I na Boga - to właśnie zrobiła.
Ta książka mnie porwała. Kiedy ją zaczęłam, wiedziałam, WIEDZIAŁAM, że oto właśnie wpadłam do nurtu rwącej rzeki, z której nie wydostanę się, przed finałem. I taka też była prawda. Nagle godzina przestała mieć znaczenie, nagle wszystko przestało mieć znaczenie, liczył się tylko Garrett, liczyła się Hannah i fakt, że zaangażowałam się w ich losy bardziej niż powinnam. Nie jestem w stanie napisać ile razy wybuchałam śmiechem, podczas czytania. Nie jestem w stanie napisać ile razy zaszkliły mi się oczy i wymienić tych kilka wypadków, kiedy łzy rzeczywiście popłynęły, a ja czułam się, jakby serce mi się rwało na kawałki. Nie jestem w stanie wypisać wszystkich sytuacji, kiedy miałam dreszcze, bo napięcie pomiędzy bohaterami było tak namacalne i rzeczywiste, że ja sama czułam się tak, jakby mnie coś wewnętrznie pożerało. Jakby moje ciało, moja dusza - płonęły. To była miłość od pierwszego przeczytania. I stało się jasne, że pióro Elle Kennedy, to mój osobisty narkotyk, którym - wierzcie mi - będę się faszerować całe mnóstwo razy, w przyszłości.
Tak - z całą pewnością, to jedna z najukochańszych książek, w całym moim życiu. Tak - jest pełna magnetyzmu, pełna uczuć, żywa od emocji i szalenie pochłaniająca. Nie - nie mogę obiecać, że też na was tak zadziała. Ale hej - nie bądźcie tacy naburmuszeni, bo literatura rządzi się swoimi prawami. To co wiem, to że ta książka skradła mi oddech i jeśli będziecie tymi, którzy zareagują na nią podobnie - po skończeniu
"Układu", przypomnicie sobie, czemu tak cholernie kochacie czytać.
A ja osobiście nie mogę się już doczekać aż poznam kolejne tomy serii, aż poznam losy trójki najlepszych przyjaciół Garretta. Bo już teraz wiem, że zostawią mnie równie roztrzęsioną, równie nienasyconą i błagającą o więcej, jak jestem po historii o Hannah.
Ze swojej strony...
POLECAM
ale wy róbcie co chcecie.
10/10
Pozdrawiam,
Sherry
Układ |
Błąd | The Score | The Goal
Drobna uwaga: książka zawiera przekleństwa oraz sceny erotyczne. Zalecam lekturę osobom pełnoletnim.
Strasznie mnie zachęciłaś :) nie mogę się doczekać aż po nią sięgnę :) dobrze że są kolejne tomy jak mi się spodoba to będę mogła się delektować następnymi częściami :) pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, by spodobała ci się tak jak mnie! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Mnie też ta książka porwała. Jestem nią mega zachwycona.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mamy podobne odczucia!
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie wiem, jak to robisz, ale Twoje recenzje są tak mega emocjonalne...! Długo Ci schodzi napisanie takiej? Od razu piszesz te piękne słowa, czy uzupełniasz, zmieniasz, dopisujesz...? Zaczynasz od środka czy końca...? Jednym słowem: Zaprezentuj nam swój proces twórczy :)
OdpowiedzUsuńA co do książki: Twoje recenzje zawsze są takie, że mega zachęcają, mimo że nadal nie bardzo wiem, o czym książka jest i czy byłaby właściwie w moim stylu, albo wydaje się schematyczna, a jednak coś w niej jest. Może być też tak, jak wspomniałaś, że sprawia to zaangażowanie, kiedy czujemy podobieństwo do postaci. Ja też zupełnie inaczej przeżywam książki, w których coś jest "jak u mnie".
Swoją drogą - chciałabym przeżywać literaturę, tak jak Ty. A nie, zapominać imiona bohaterów po miesiącu :/
PS. Planują to wydać w Polsce?
Martha Oakiss - Secret Books
Cofam pytanie! Wróciłam na górę posta z datą :P
UsuńZacznę od końca komentarza, będzie szybciej. :D
UsuńA więc tak - wiesz, u mnie chyba jest coś takiego automantycznego, że jeśli książkę kocham, to po prostu zapamiętuję strasznie dużo szczegółów i wszystko co możliwe, bo ona nie... pojawia się w moim umyśle i znika, a pojawia się i zostaje. A trudno się czegoś trwałego pozbyć z mózgu. :) Ale nie oceniaj się tak surowo, przecież jest wiele rodzajów ludzi, wiele rodzajów czytelników - jedni zapamiętują wszystko, inni po jakimś czasie zapominają. Tak działa świat. :) Ja to ci w sumie zazdroszczę, bo jak na przykład kiedyś cię najdzie ochota na powrót do ulubionych tytułów, będziesz miała zamazane plamy w pamięci i będziesz mogła cieszyć się nią od nowa. W moim wypadku jest tak, że pamiętam wszystko i ok - cieszę się lekturą, nie powiem, że nie, ale jest... inaczej.
Odnośnie tej książki - cóż mogę ci powiedzieć. NA, ale... dla mnie - bardzo intensywne. Powiem tak: życie emocjonalne bohaterki i ogólnie stan jej psychiki po pewnych przejściach, są mega podobne do mojego, także dosłownie od pierwszej chwili, wsiąknęłam w jej skórę i byłam NIĄ, po prostu.
A odnośnie recenzji...
Wiesz, jestem taką osobą, dla której chronologia jest świętością, niemal w każdej dziedzinie życia, więc nie - nie zaczynam od środka czy końca. Zaczynam od początku, mimo że zwykle w głowie mam właśnie dwa końcowe akapity i wiem co w nich chcę napisać - mimo to. Zaczynam od początku. I czasami ślęczę nad pierwszym akapitem, pierwszym zdaniem, przez parę godzin. Czasami dni - tak było z recenzją "Oddam ci słońce". Wiedziałam co chcę powiedzieć w recenzji, ale nie miałam pojęcia, jak w ogóle ją zacząć.
Ile mi schodzi napisanie recenzji... Kiedy już wiem od czego zacznę i kiedy pozostałe akapity po prostu mam w głowie, zwykle koło 40 minut. Ale jak wspomniałam - czasami ten pierwszy akapit jest najtrudniejszy i przy myśleniu nad nim, schodzi mi więcej czasu. Też, są książki, które wymagają przemyślenia i mimo że wiem teoretycznie, co chcę o nich przekazać, to nie mam odpowiednich słów i wtedy się nie zmuszam, czekam aż moje myśli wskoczą na właściwe tory i wtedy znów powracamy do sytuacji, kiedy nie wiem jak zacząć, ale wiem jak skończyć. A to już jest progress. :)
W sytuacji gdzie książka pozostawia mnie z pustką w głowie, jest inaczej. Bo gdy znika w końcu pustka, zostaje taki chaos, z którego nie da się niczego wyłowić. Wtedy najczęściej włączam serial, a że seriale działają na mnie tak, że znika świat zewnętrzny i pozostaje tylko serialowe uniwersum, po skończeniu paru odcinków (ilość zależy od wielkości chaosie w głowie), myśli znów zaczynają się składać w całość i po prostu wyciągam z nich jak najwięcej, a to czego mi brakuje, po prostu dopisuję.
UsuńNajtrudniejszy jest początek. Naprawdę. Czasami mam włączoną kartę, pustą kartę i siedzę przed nią i patrzę. Po prostu patrzę. I czasami muszę, bo inaczej się nie da. Czasami dopada mnie zniechęcenie, bo za cholerę nie wiem jak zacząć, wszystkie słowa wydają mi się banalne, a wtedy siedzę i próbuję różnych opcji, aż wynik nie będzie mi się wydawał denny.
Odnośnie pytania o uzupełnianie, zmienianie, dopisywanie. Nie. Piszę notkę całą, zawsze, kiedy już podjęłam decyzję, że zaczynam, nie wyłączam karty po pierwszym akapicie, nie przerywam w połowie, piszę i piszę dopóki nie postawię końcowej kropki. Następnie co najmniej dwa razy sprawdzam wersję roboczą czy zdania wydają mi się spójne, czy nie ma zbyt wiele powtórzeń i ewentualne błędy poprawiam. Ale później, gdy już się podpiszę i zapiszę posta, nie wracam do niego. Nie poprawiam. Bo wiem z doświadczenia, że po jakimś czasie emocje i uczucia zaczynają się zmieniać. Człowiek o czymś myśli i patrzy na coś z różnych perspektyw. A dla mnie, do recenzji, najlepsza jest ta pierwsza, od razu po skończeniu posta. To są pierwsze myśli, pierwsze emocje, które się pojawiły po skończeniu książki i to one są dobre. Koniec opowieści. :)
A czemu są takie emocjonalne... Nie wiem. Ja nie czuję, że takie są, dopóki nie skończę recenzji i po opublikowaniu posta, albo parę dni później, nie czytam notki jeszcze raz. Ja po prostu... piszę to co mam w sercu i w głowie i samo takie wychodzi. Nie wiem. Pisanie to jedyne połączenie świata z moimi emocjami, jako że w rzeczywistości jestem zamkniętą osobą, a więc w takim wypadku, po prostu moje uczucia na blogu w końcu mają ujście. I tak się dzieje.
Mam nadzieję, że książka ci się spodoba, jeśli już zdecydujesz się na jej przeczytanie!
Pozdrawiam,
Sherry
KONIECZNIE! KONIECZNIE muszę przeczytać tę powieść! Uwielbiam tego typu klimaty, uwielbiam New Adult, więc zapisuję tytuł i rozpoczynam polowania. :) No a do tego Zysk i S-ka, moje ukochane wydawnictwo. :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i mocno wierzę, że książka ci się spodoba kiedy już będziesz miała okazję ją przeczytać! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
,,los każe ją na obecność seksownego, aroganckiego kapitana hokeistów" hahah rozbawiłaś mnie tym zdaniem! Ja na jej miejscu nie koniecznie czułabym się ukarana. Wydaje się być ciekawa i pomimo, że jest totalnie nie w moim stylu, chętnie bym po nią sięgnęła.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
www.filigranoowa.blogspot.com
Uwierz mi, ona jest do niego nastawiona... niezbyt pozytywnie. Poza tym, ma inny obiekt westchnień, także cóż poradzić. :D Ale też bym nie pogardziła taką karą. <3
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Nawet nie zwracałam na tą książkę uwagi a tu taka perełka! Masz rację schemat zawsze jest obecny ale jakoś mi nie przeszkadza. Jeśli Ty dałaś 10 moja ocena na pewno nie będzie się bardzo różnić dlatego już zacieram łapki i wypatruje premiery :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
W takim razie, bardzo się cieszę, że mogłam trochę cię naprowadzić na jej trop! Ona jest absolutnie wspaniała i naprawdę żywię nadzieję, że na tobie zrobi równie pozytywne wrażenie!
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Zupełnie jakbym czytała o swoich uczuciach. Byłam tak samo oczarowana całością, wdzięczna autorce, zakochana w Garrecie i współczująca dla Hannah. Czytałam tę książkę jakiś miesiąc temu (kiedy jeszcze nie wiedziałam, że będzie wydana) i od razu zabrałam się za drugi tom. Jedyny minus to okładka. Uważam, że w oryginale jest dużo, dużo lepsza od tej przeciętnej (i takiej jak milion innych new adult) naszej okładki. Ale przeboleję to, bo przynajmniej książkę będę mogła postawić na półce. Drugi tom również jest bardzo dobry i mam nadzieję, że wydawnictwo wyda całą serię.
OdpowiedzUsuńOkładka okładką, ale ja się nieco obawiam o polską treść. Bo w angielskiej, sama czytałaś - jest dużo przekleństw i boję się, że wydawnictwo w Polsce zgrzeczni trochę to wszystko i niektóre pominie albo zmiękczy. A to by była okropna ujma bo przecież ten ostry język jest częścią charakteru poszczególnych bohaterów! :(
UsuńNa drugi tom już się czaję na zagranicznych sklepach internetowych, także jak znajdę po okazyjnej cenie - na pewno kupię. Dla Logana wszystko <3
Pozdrawiam,
Sherry
Nie słyszałam nic a nic o tej książce! A tu takie cudo! Wydaje mi się, w sumie to prawie jestem tego pewna, że ta książka ogromnie mi się spodoba. Jeszcze taka ocena! Aż trudno przejść obojętnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko <3
Mam nadzieję, że ci się spodoba! Dla mnie była IDEALNA! :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Mam chrapkę na tę książkę - wielką, ogromną! Tylko tak się zastanawiam po Twojej recenzji -czy to będzie tak jak z Utratą (nie wiem czy czytałaś), że historia bohaterów kończy się na jednym tomie, a każdy następny jest o kimś innym z paczki przyjaciół?;)
OdpowiedzUsuń"Utratę" czytałam i mimo że nie jest to książka, wobec której żywię pozytywne uczucia, wiem o co ci chodzi i odpowiedź brzmi - tak. Tu jest to samo. W pierwszym tomie prym wiodą Garrett i Hannah, w drugim Logan (najlepszy przyjaciel Garreta) i jakaś inna dziewczyna, w trzeciej Dean (kolejny przyjaciel Garretta i Logana) i jakaś inna dziewczyna i w czwartej - Tuck (przyjaciel Garretta, Logana i Deana) i jakaś tam dziewczyna. :) Także wszystko jest powiązane, w tle będą znajome postaci - nie mogę się doczekać!
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Cholera, mam tyle książek do przeczytania, a Ty tak kusisz! Co prawda nie sięgam po tego typu powieści, ale może raz dam jakiejś szansę :)
OdpowiedzUsuńUściski,
Tirindeth's
Mam nadzieję, że jeśli w końcu postanowisz dać szansę, książka cię nie rozczaruje i rozpuści twoje serce tak jak to zrobiła z moim!
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie to, żebym nie była mocno podekscytowana tą premierą...ale teraz chcę ją mieć już, natychmiast ! Jejku, jak ja wytrzymam do końca lutego?
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze! Przed nami tyle premier, że w między czasie znajdziesz sobie coś wspaniałego do czytania! :D Na przykład "Obsesję" o Hunterze <3
UsuńPozdrawiam,
Sherry
O ile wcześniej CHCIAŁAM ją przeczytać to teraz MUSZĘ. Mam nadzieję, ze w moim odbiorze też będzie taka wyjątkowa ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję! Trzymam kciuki! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Układ coś nie ma szczęścia do okładek - żadna nie przypadła mi do gustu... Ale to najmniejszy problem.
OdpowiedzUsuńNa książkę czekam, bo po premierze każdego tomu moje konto na Goodreads było zalane zachwytami czytelniczek. No coś musi w sobie mieć :)
Uwierz mi, ma w sobie COŚ. :D Mam nadzieję, że tobie również się spodoba.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
I jak teraz wytrzymać miesiąc do premiery? No jak?!
OdpowiedzUsuńWrzucanie takich recenzji przedpremierowo powinno być zabronione, serio ;)
Będzie dobrze! W międzyczasie jest tyyyyle cudownych premier, że oczekiwaniu na tę specjalną, można sobie nimi umilić. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Ja, tak samo jak ktoś wcześniej napisał, nie sądziłam, że ta książka to taka perełka.
OdpowiedzUsuńChoć nie czytam takich utworów to twoja emocjonalna (w pozytywnym sensie) recenzja bardzo mnie zachęciła do poznania Układu :)
Pozdrawiam!
Bardzo się cieszę! Mam nadzieję, że na tobie zrobi równie dobre wrażenie, jeśli się za nią weźmiesz. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Twoja recenzja skutecznie zachęciła mnie do sięgnięcia po tę książkę, chociaż raczej nie gustuję w tego typu powieściach :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Bardzo przejmująca i oddana recenzja. Widać, że wyszła prosto z serca i ku temu nie mam wątpliwości. Czuję się zachęcona stuprocentowa i przeczytam "Układ" z pewnością. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJest mi niezmiernie miło, że mogłam zachęcić. Bardzo się cieszę i życzę miłej lektury!
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Zaczynam nadrabianie Twoich postów od takiej perełki. Nie wiem, dlaczego czekałam aż tak długo na przeczytanie Twojej opinii, widziałam oczywiście na FB, jak ją dodałaś. Al teraz wiem, że dobrze zrobiłam, bo czuję, że bez tej książki długo nie przeżyję, chyba muszę się spiąć i wziąć udział w konkursach, bo kilka ich widziałam, może się poszczęści. Uwielbiam książki, w których to faceci muszą się starać o względy ukochanej, a ta ma w sobie nieodparty urok, który wręcz błaga o poznanie. Dzięki Sherry, teraz długo o niej nie zapomnę, a matura za pasem :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie ma sprawy! :D Mocno trzymam kciuki, żeby szczęście ci sprzyjało bo jestem straasznie ciekawa czy ciebie też pióro Kennedy by oczarowało. :) Bo Garrett oczarowałby bez wątpienia - heloł. :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Długo czekałam na tę książkę, już się nie mogę doczekać, by ją przeczytać. Jutro pędzę do Empa w celu zakupienia jednej sztuki na własność. Jak tylko skończę czytać to, co właśnie czytam, zabiorę się za Układ :)
OdpowiedzUsuńkate-with-books.blogspot.com
Miłej lektury, zatem! Trzymam kciuki, by książka porwała cię, tak jak mnie. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Wiesz co? Czytanie wpisów po jakimś czasie ma swoje plusy, bo gdybym przeczytała ten tekst od razu... spaliłabym się. Z zazdrości, że ty to już znasz, przeżyłaś te wszystkie emocje, że już teraz patrzysz inaczej na każdą inną książkę, bo nie ma takiego drugiego "Układu". A tak? Mam książkę za sobą i jestem... ZACHWYCONA, OCZAROWANA i najzwyczajniej w świecie ZAKOCHANA. Absolutnie i do końca.To moja perełka wśród wszystkich książek. Mało kiedy mam tak, że zaraz po przeczytaniu chcę czytać książkę drugi raz a tu tak było.
OdpowiedzUsuńNo i Garrett, wspaniały i jedyny, niepowtarzalny... <3
Cieszę się, że ją pokochałaś tak czy inaczej, choć żeby nie było - nie miałam najmniejszych wątpliwości, że tak się stanie <3
UsuńPozdrawiam,
Sherry