Cześć,
Jeśli tęskniliście za tyradami Sherry - świetnie! To coś dla was! Świąteczne/grudniowe/zimowe wydanie przemyśleń. Miłej lektury.
Rok temu, kiedy byłam w kościele, a sama instytucja Kościoła jeszcze aż tak mnie nie drażniła jak teraz, usłyszałam coś, co bardzo mi utkwiło w głowie i to jedna z tych rzeczy, jedno z tych stwierdzeń, którym lubię zaprzeczać i argumentować swoje zdanie. A mianowicie jest to pojęcie Magii Świąt...
Wiecie, kiedy jeszcze nie byłam aż tak skłócona z Kościołem, zwykłam mówić, że w mojej parafii jest dwóch "normalnych" księży. Takich, którzy nie pieprzą głupot, a gadają z sensem. Ale właśnie zeszłego grudnia, jeden z nich powiedział coś, co wzbudziło moje pierwsze wątpliwości na temat jego mądrości i mojej własnej definicji "normalności". Mianowicie stwierdził, że "Magia Świąt" to stwierdzenie na użytek komercji. Że "Magia Świąt" nie istnieje, że to reklama, sztampowa otoczka, jaką promują wśród rzeczywistych Świąt media. Że niby sformułowanie "Magii Świąt" to głupota, bo coś takiego nie ma miejsca. To co ma miejsce, to Boże Narodzenie.
I okej. Kapuję. Po części się zgadzam, że media robią czasami ten głupi syf, naciągając ludzi jak mogą w okresie świątecznym. Ale mam wrażenie, że księża nie rozumieją, że "Magia Świąt" to nie jest... samo stwierdzenie. To raczej... stan emocjonalny. A przynajmniej w moim wypadku.
źr. |
Wiecie czemu dla mnie Święta są tak cholernie ważne? Czemu wybrałabym je zamiast urodzin, zamiast... wszystkich innych istniejących świąt czy rocznic? Czemu to najbardziej wyczekiwany okres w całym roku? Dlatego, że przynoszą mi spokój. Że rzeczywiście dają mi radość. Że pozwalają mi poczuć pozytywne emocje. Że przywołują SAME dobre wspomnienia. Po prostu dają ukojenie. To jest dla mnie magia świąt. To jest moja definicja magii świąt. Sprawia, że rzeczywiście coś CZUJĘ.
Pamiętam, że zawsze - jakiekolwiek bym piekło nie przechodziła - zawsze trwałam z myślą o Bożym Narodzeniu właśnie. Wiedząc, że jeśli coś może sprawić, że znów się uśmiechnę, będą to właśnie Święta. I zawsze działało. To wtedy zaczęłam używać zwrotu "Magia Świąt". To wtedy, nie patrząc na medialną, komercyjną otoczkę uznałam, że "Magia Świąt" i Boże Narodzenie, nie wykluczają się wzajemnie. Raczej uzupełniają, czego księża chyba nie widzą.
źr. |
Ja w ogóle, wierzę że każda dobra rzecz na świecie, każdy dobry uczynek człowieka, to swoista magia. Nie w sensie takim, że jestem wyznawczynią Wicca, czy że chcę szerzyć herezję w kraju wyraźnie katolickim. Nie. Nie w takim sensie.
To magia emocjonalna. Że po prostu każda z rzeczy o których wspomniałam - dobry uczynek, dobre słowo, dobra relacja, dobre zachowanie, wywołują tak NIESAMOWICIE pozytywne emocje w nas, że wydaje się wręcz to magiczne. I wiem - nie wszyscy to tak czują i podejrzewam, że będą chcieli się oni ze mną kłócić. Ale zrozumcie - przez pewien czas, w moim życiu nie było żadnego światła. Była tylko bezdenna pustka, były groźby, był ciągły strach, była nienawiść i generalnie smutek. Ciągle smutek. Więc każdego rodzaju pozytywne rzeczy, były dla mnie czymś ogromnym, czymś niewyobrażalnym. MAGICZNYM.
Wiecie co jest jeszcze dla mnie magią? Magią jest dla mnie przyjaźń, jest troska, jest zrozumienie, jest znalezienie osoby, której ufasz, której się zwierzasz, która jest zawsze dla ciebie. Magią jest dla mnie miłość, ta prawdziwa, ta którą widzę w swojej rodzinie. Magią jest dla mnie spełnianie swoich marzeń, jest zrozumienie, jest tolerancja, jest zwykły uśmiech. To jest magia, w moim słowniku.
źr. |
A Święta, same w sobie są magiczne. Bo moja rodzina jest razem, bo wywołujemy w sobie wzajemnie uśmiech, bo nagle całe zło odpływa. Nawet jeśli tylko na parę dni czy godzin - to te dni, te godziny, są niesamowite. Są magiczne. I wiecie co? To, że uznaję istnienie "Magii Świąt" nie znaczy, że nagle, wręczanie innym prezentów, godzenie się z ludźmi, wymienianie się uprzejmościami i śpiewanie świątecznych piosenek przysłaniają mi fakt, że są to Święta Bożego Narodzenia.
Nie, nie przysłaniają. Wciąż dbam o tradycję, wciąż łamię się opłatkiem, wciąż czytam Biblię przed wieczerzą, wciąż chodzę na Pasterkę i śpiewam kolędy. Księża uważają, że może istnieć ALBO Boże Narodzenie, albo Święta, które wszyscy znają i kochają, czyli wręczanie sobie prezentów, szał na ozdoby świąteczne i tak dalej. Ja uważam, że połączenie Bożego Narodzenia z właśnie tymi trochę skomercjalizowanymi elementami plus Magią Świąt, za którą uznaję te pozytywne emocje, to mieszanka IDEALNA.
I nikt mnie nie przekona, że jest inaczej.
źr. |
Okej.
Teraz szczerze: niewiele zrozumieliście z tej tyrady na górze, co? Nie martwcie się, nie wasza wina. Moje myśli ostatnio są tak natłoczone, że chaos to jedyne co mam wam na razie do zaoferowania. :)
Miłego życia.
Pozdrawiam!
Sherry
Zabawne, bo właśnie na blogu mam zaplanowany post o bardzo, bardzo podobnej tematyce :D widać świąteczna atmosfera sprzyja refleksjom także w blogosferze :D W sumie, zdanie mam podobne, bo w pewien sposób cieszę się na lawinę sztucznych mikołajów i reniferów, błyszczących świecidełek i innych, chociaż moje niedawne wspomnienia pokazują, że co za dużo to nie zdrowo. Więcej będzie właśnie w owym poście, więc jeśli będziesz miała chwilkę, to zapraszam też do mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natalia z http://faaantasyworld.blogspot.com/
A ja właśnie jeszcze nigdy nie pomyślałam, że co za dużo to niezdrowo o Świętach i o marketingu, co mnie bardzo cieszy. Mam nadzieję, że nie będę miała powodu w przyszłości, by coś takiego powiedzieć. :) W tym momencie Święta to mój ulubiony czas w roku, także staram się wyciskać z niego jak najwięcej. :)
UsuńOczywiście wpadnę do ciebie z wielką przyjemnością! Kiedy będzie już po Świętach, a ja wciąż będę miała wolne od szkoły, wyobrażam sobie skakanie z bloga na bloga, także na pewno odwiedzę ciebie również! :)
Pozdrawiam,
Sherry
Bardzo prawdziwy post i cieszę się, że go opublikowałaś. Ja z Kościołem już od dawna mam niewiele wspólnego właśnie przez podobne tej, sytuacje. Magia Świąt to zdecydowanie coś więcej niż komercja i popieram Cię całym sercem. Życzę żebyś i we Święta znalazła ten spokój o którym piszesz i spędziła je w cudownej atmosferze. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Skrzynka Pełna Książek
Dziękuję ci! To chyba jedne z piękniejszych i bardziej trafnych życzeń, jakie dostałam w tym roku na Święta. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
A ja jakoś nigdy nie czułam magii świąt. Dla mnie przeważnie był to czas "No nie, trzeba sprzątać, No nie, tyle ludzi przyjedzie, No nie, pies będzie ujadał..." itd. Jakoś... Nie wiem, nie mam żadnych dobrych wspomnień, jeśli chodzi o święta.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi. Mam nadzieję, że przyszłość każe ci zbudować twoje własne mniemanie o Świętach na nowo, tym razem uwzględniając magię. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Ciekawy temat, choć ja słów księży nie biorę sobie aż tak do serca ;) Magia świąt jest, istnieje coś takiego jak najbardziej i nie jest to sama komercja. Na to składa się mnóstwo różnych rzeczy i każdy odczuwa to mniej lub bardziej.
OdpowiedzUsuńFaktycznie. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Bardzo mi się podoba jak podsumowałaś Magię Świąt + w ogóle magię, która nas otacza. Kocham ten Świąteczny Czar, ale czasem mam wrażenie, że czym ja jestem starsza, tym jest to coraz mniej. Ubieranie choinki już nie jest takie samo jak kiedyś, kupowanie prezentów również, nawet robienie świątecznych dań i wypieków z mamą. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie jestem już dzieckiem i wszystko się zmienia, ale to przerażające - przeraża mnie fakt, że wraz z dziecięcą duszą ulatuje ta Magia.
OdpowiedzUsuńWierzę w Boga, ale jeśli chodzi o Kościół jako instytucję ... czuję ogromną irytację! Księża wyrażający się z pogardą o homoseksualistach - kurcze, przecież to też ludzie stworzeni przez Boga. Krytykowanie "Harry'ego Pottera", a nawet czytanie go uważane za grzech. Krytykowanie laleczek Monster High. Albo siostra, która na lekcji religii podaje nam definicję, która zaczyna się słowami: „Chrześcijanin to człowiek, który ma poczucie własnej wartości [...]”.
Masz rację. Ta magia wydaje się umykać wraz z wiekiem, choć w sumie ja myślę, że ona nie wyparowuje tylko... przekształca się. Wraz z dorastaniem, zmienia nam się punkt widzenia, zmienia nam się patrzenie na rzeczywistość. Jest inaczej. I myślę, że ta magia jest i czai się gdzieś za rogiem i... jakby przybywa...? Kiedy człowiek tylko wyciąga po nią rękę. Tyle, że kiedy się jest już dojrzalszym, rzadko kiedy ma się ochotę i czas, by to robić, stąd jej brak. Nie wiem. To taka moja teoria. :)
UsuńZgadzam się z tobą w 100%! Osobiście, jestem oburzona traktowaniem homoseksualistów jak jakieś robactwo, szczerze mówiąc, mam wrażenie, że jakby Kościół miał wybrać kogo rozgrzeszyć - czy mordercę, który zabił 20 osób, a Boga ducha winnego geja, wybrałby mordercę. CHORE.
Wśród księży jest tyle pedofili, tyle z nich łamie śluby czystości, tyle z nich wyciąga kasę z ludzi, a oczywiście największe zło na świecie to homoseksualiści.
Dlatego mam teraz problem z tym wszystkim, bo tak samo jak ty - wierzę w Boga, ale w mojej głowie, Bóg jest bardziej kochający niż mówią księża, nie tępi ludzi za to kogo kochają, ale za to co kryje się w ich duszach. W takiego Boga lubię wierzyć.
Słucham? Czyli jeśli ja mam depresję i zero poczucia wartości, to jestem skazana na potępienie? Dzięki bardzo. Kolejny paradoks. Zresztą to samo zauważyłam w "Boskiej komedii" Dantego. Tam, jeden z kręgów piekielnych był dla pesymistów. CHORE. Nie wierzę w ten szajs, tak samo jak nie wierzę, że sarkazm i ironia to grzech, co ostatnio uświadomił mi katecheta. Kłóciłam się z nim o to zażarcie. To takie pieprzenie, te całe wymysły kodeksu Kościoła.
Wszystko jest dobrze, dopóki oni nie popełnią grzechu. Wtedy jest mowa o drugich szansach i miłosiernym Bogu. A w przypadku zwykłych śmiertelników od razu to wołanie, jaki to ty nie jesteś zły.
Uch.
Dziękuję za komentarz!
Pozdrawiam,
Sherry
Mam nadzieję, że tylko się przekształca. Jednak ciągła gonitwa za tym, by te świta były idealne, by koniecznie na stole było 12 potraw, by w całym domu był idealny porządek, a wtedy nawet jeśli ta magia czai się za rogiem, to trudno ją dostrzec.
UsuńJa naprawdę tego nie rozumiem... Homoseksualista też człowiek i już nawet nie mówię, że Kościół ma ich kochać, ale chociaż ... szanować, jak każdego innego człowieka. Nie są tym kim są z własnego wyboru, a dowodem na to są choćby samobójstwa przez nich popełniane. Naprawdę nie rozumiem postawy Kościoła ...
Również byłam bardzo oburzona tą definicją, ponieważ również zmagam się z niskim poczuciem własnej wartości, co nie powinno wykluczać człowieka z bycia chrześcijaninem.
Sarkazm i ironia to grzech? Jeju, to się robi coraz bardziej zabawne...
Pozdrawiam ciepło!
PS. Przepraszam, że tak długo mnie u ciebie nie było i nie odpowiedziałam na ten komentarz, ale święta oderwały mnie od rzeczywistości + kompletnie zapomniałam sprawdzić, czy odpowiedziałaś na komentarz :)
Niczym się nie przejmuj! Ile ja mam zaległości - to dopiero jest fenomen. Nie odwiedzałam nikogo od ponad trzech tygodni i paskudnie się z tym czuję, ale w tej chwili kończę pewne sprawy, które rozpoczęłam w 2015 i nie chcę kontynuować w przyszłym, także jak to szaleństwo minie - podejrzewam, że będzie lepiej. Choć kto to wie, skoro w tym roku jeszcze matura. Boże. ._.
UsuńU mnie w domu już daaaawno, jeśli kiedykolwiek - było 12 potraw. Zazwyczaj liczba oscyluje w granicach ośmiu - w tym roku było 6, a i tak wszyscy byli tak pojedzeni, że myśleliśmy, że nie wstaniemy od stołu. :)
Dokładnie. W ogóle, ja mam wrażenie, jakby to zastygnięcie w średniowieczu - jeśli chodzi o postępowanie Kościoła było nieodpowiednie. Dlatego strasznie się cieszę z postępowania papieża Franciszka - kurczę, ten facet ma głowę na karku i jest generalnie odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Natomiast cała reszta Kościoła? Mam wrażenie, że oni nie mają w sobie czasami nawet krzty zrozumienia czy miłosierdzia, są hipokrytami i na dodatek mówią o wszystkim, jakby wiedzieli lepiej. A ja się pytam, czemu to oni uczą o seksualności czy rodzinie, skoro niewiele mają z tym wspólnego? Co daje im prawo do dyktowania innym jak mają żyć, a samemu postępować jak im się żywnie podoba? Z jednej strony mówią o tym, żeby Boga się nie bać, a za chwilę śpiewają psalm, że błogosławieni są ci, co się go boją. Z jednej strony mówią, że trzeba kochać bliźniego swego i przebaczać i generalnie żyć z innymi w zgodzie, a z drugiej zachęcają ludzi do tępienia homoseksualistów. Nie wiem, nie wierzę w ten cyrk.
Dla mnie Magia Świąt, o której wspominasz, skończyła się około 3 lata temu, gdy z roku na rok, po kolei, stół pełen najbliższych mi osób zaczął się wykruszać. Odkąd nie ma podczas rodzinnej Wigilii najbliższych mi osób, to już nie ta sama magia, nie te same święta, niestety. ALE magia wspomnień pozostaje i to na nich teraz przede wszystkim buduję swoją własną definicję Świąt Bożego Narodzenia :)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że tak się stało. Mam nadzieję, że przyszłość pozwoli ci obudzić magię Świąt, jeśli nie taką jaka była w przeszłości, to taką, która będzie przywoływać twój uśmiech w przyszłości.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
No może bym się skusiła.. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Maga Świąt istnieje, ale ja w tym roku jej nie czuję. Wiele czynników się na to złożyło, ale nie mogę nie powiedzieć też, że komercja nie ma tu nic do gadania, ma wiele, po części to właśnie przez nią mam ten przesyt i nie czuję magii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Szkoda, że nie czujesz Magii Świąt. Mam nadzieję, że jednak jakoś się obudzi i pozwoli ci odpocząć i prawdziwie cieszyć się nadchodzącym czasem. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry