sobota, 16 września 2017

Wiecznie żywy - Isaac Marion


Warm Bodies
Wiecznie żywy, tom 1
Wydawnictwo Replika, 2013
308 str.

Jak żyć?

źr.
Zanim R poznał Julie nie-żył wedle pewnego rytmu. No wiecie, włóczenie się po zamieszkałym przez zombie lotnisku, słuchanie pomrukiwań towarzyszy, ignorowanie dziwacznych mszy Kościstych, a od czasu do czasu - wypady na miasto na polowania, by zdobyć jakiś świeży mózg i nafaszerować się kolejnymi wspomnieniami żywych. A później spotkał ją. Z całą pewnością żywą, energiczną, wzburzoną dziewczynę, która niczym fala, przetoczyła się przez jego martwe tkanki i zapaliła w nim iskrę czegoś czego nigdy wcześniej nie czuł. Julie i R są inni. Są skrawkami kolorowej przeszłości, odmieńcami teraźniejszości i czymś czego przyszłość się nie spodziewała. Ich historia zetknie się na granicy dwóch światów: żywego i martwego. Jeśli chcecie być tego świadkami, zapraszam.

źr.
Popkultura XXI przedstawiła nam dość specyficzny obraz zombie, musicie się zgodzić. Cuchnące, powłóczące nogami, mrukliwe, domagające się mózgów stworzenia, których oczy są puste podobnie jak spragnione pożywienia umysły. Isaac Marion postanowił wyjść ze swoją wizją zombie, nieco poza schemat tego co możecie kojarzyć. W jego świecie, martwy niekoniecznie równa się zombie, a pojęcie 'żywy' zostaje przedstawione w całkiem nowym świetle. Wraz z historią miłosną inspirowaną "Romeem i Julią" przedstawioną w interesujący sposób uwzględniający zamiast dwóch skłóconych rodów, skłóconych martwych i żywych, możecie się spodziewać ciekawie rozwijającej się fabuły, która mnie osobiście zaskoczyła nutą refleksyjności.

źr.
Klimat powieści oscyluje na granicy zakazanego romansu, książki paranormalnej i dystopii z wyniszczałym, umierającym przed naszymi oczami światem i bohaterami desperacko chwytających się ostatnich skrawków życia i kolorów. Sama relacja pomiędzy Julie a R jest interesująca i na wiele sposób po prostu... zła, ale wzbudzała we mnie o wiele cieplejsze uczucia niż się spodziewałam. Przede wszystkim, podziwiam autora za przeniesienie inspiracji tragedią Szekspira na nowy level. Ta przepaść pomiędzy światem Julie, a światem R, stworzyła pomiędzy nimi dość ciekawą dynamikę, która obydwojgu przyniosła pewne emocje, świadomość i swego rodzaju ukojenie. Jako że klimat jest na swój sposób refleksyjny, książka nie powala na kolana rozwojem akcji czy specjalnie szybką dynamiką. Czytelnik raczej nie ma problemu z domyśleniem się przebiegu poszczególnych wydarzeń, a i zdarzają się co bardziej nużące momenty, które wybijają z rytmu, jednak koniec końców, oceniając pozycję jako całość, nie można o niej powiedzieć, że była zła. Bo naprawdę nie była.

źr.
Wiecznie żywy to historia, która okazała się interesującą i bardzo trafną metaforą życia i śmierci. Nie spodziewałam się, że powieść o zombie zmusi mnie do refleksji nad tym czym tak faktycznie jest egzystowanie, a jednak tak się stało. Autor zwraca uwagę na powolne umieranie osób, które oddychają, myślą i czują - na to jak marazm wytacza z nas wolę życia, a ludzie stają się cieniami samych siebie. Pozwala dostrzec prawdziwą definicję bycia żywym, a przy tym prezentuje uroczą historię R, który odkrywa w sobie iskrę, mogącą skończyć się prawdziwym pożarem... Jeśli lubicie klimatyczne, lekkie, spokojne, nieco refleksyjne powieści z dość specyficznym, świeżym podejściem do miłości, a nie wymagacie od lektury błyskawicznej, szokującej, powalającej na kolana akcji, spróbujcie skosztować pióra Isaaca Mariona i dajcie się zaskoczyć.

6/10

Pozdrawiam,
Sherry


Wiecznie żywy | Płonący świat | The Living


Za udostępnienie egzemplarza powieści, serdecznie dziękuję Wydawnictwo Replika!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz