środa, 20 lipca 2016

Art & Soul - Brittainy C.Cherry


Art & Soul
Wydawnictwo Filia, 2016
392 str.

Nonsensowny oksymoron

źr.
Kiedy myślę o "Art & Soul", mam w głowie wizję białego płótna, na którym powoli zaczynają ukazywać się kolory. Bladoróżowa barwa, w pełnym gracji ruchu, przetyka się ze słoneczno-żółtym. Delikatność i kruchość jaką niosą, zapowiadając nieśmiało kiełkującą sympatię, uderza prosto w umysł czytelnika. Chwilę później jednak, następuje zmiana. Na miejsce ciepłych kolorów, pojawia się głęboka czerwień i ciemny fiolet, symbolizujące gniew, wyrzeczenia jakich muszą się podjąć bohaterowie. Napięcie i natężenie tych emocji, wbijają się jak igły - w serca czytelników. Lekturę kończymy z granatowym, powoli przechodzącym w błękit i soczystą zielenią. Spokój, nadzieja, spełnienie i szczęście to zapowiedź spokoju gwałtownych uczuć. To również chaos myśli, burza w sercu, sztorm nadciągającego otumanienia po zakosztowaniu wszystkiego, z czym mieliśmy do czynienia w książce. To także moment, w którym zdajemy sobie sprawę, że Brittainy C.Cherry, ponownie dostała się do naszej duszy.

"Osoba, która nigdy prawdziwie nie utraciła siebie, nigdy również prawdziwie siebie nie odnajdzie."

źr.
Zwykle kiedy czytam naprawdę nieprawdopodobnie piękną książkę, przypomina mi się, czemu tak bardzo zakochałam się w czytaniu. I w sumie mogłabym rozpisać się o tym teraz. Że dzieło Brittainy C.Cherry poruszyło wszystkie moje najczulsze struny. Że oczarowało mnie od pierwszej strony, nie wypuszczając z objęć, aż do ostatniej. Że książkę czytałam z taką przyjemnością, że właściwie można byłoby napisać, iż pochłonęła mnie, a ja, unosząc się na wodach zadowolenia i satysfakcji, dotarłszy do brzegu, byłam zbyt poruszona, by zapomnieć o tym z czym miałam do czynienia. Że Levi i Aria wycisnęli mi łzy z oczu, namalowali mi uśmiech na twarzy, przede wszystkim jednak, sprawili, że zanurzona w ich pragnieniach, marzeniach i obawach, zapomniałam o całym świecie, szarość ustąpiła kolorom, a ja zaczęłam inaczej spoglądać na to co mnie otacza. Że powieść otworzyła drzwi do całkiem nowego wymiaru, pełnego ubranej w proste słowa mądrości, wyrywającej z ciała i kradnącej dech z piersi. Mogłabym. Ale nie zrobię tego. 

"Przebywanie w jego towarzystwie było jak znajdowanie się obok osoby, która widzi twoje blizny i mówi, że są piękne, kiedy ty widzisz jedynie popełnione błędy."

źr.
Dlaczego? Bo "Art & Soul" było tak dobre, że przypomniało mi czemu nienawidzę czytać. Wiecie jak to jest, zakosztować nieba, a chwilę później zostać z niego wyrwanym? Jeśli nie, jest duża szansa, że dzieło pani C.Cherry wam to pokaże. A wtedy pozostaniecie z tą cholerną pustką, zastanawiając się co u diabła, zrobiliście, by zasłużyć na odczuwanie tego bólu. Bo "Art & Soul" prowadzi czytelnika prosto w objęcia literackiego uniesienia, słowo daję. Człowiek czuje się tak jakby szybował wśród chmur. A później wszystko się kończy, wraz z przewróceniem ostatniej karki książki. I dostajemy w prezencie pożegnalnym otumanienie. Dostajemy dziurę w sercu. Dostajemy wbite w istotę duszy, kawałeczki myśli, skrawki emocji, a w głowie pozostaje cisza i zanikające echo uczuć. Do momentu sięgnięcia po "Art & Soul", kochałam Brittainy C.Cherry. Teraz równie głęboko jej nienawidzę. Jak można bowiem wielbić osobę, która zabrała ci niebo?

"Może nie chodziło o sklejanie złamanych serc. 
Może chodziło o kochanie pokruszonych odłamków takimi, jakie one były."

źr.
Chciałabym móc, po dzisiejszej recenzji, móc polecić wam tę książkę. Tę książkę, która otwarła mi serce na wszystkie możliwe uczucia. Te książkę, która zabrała mnie w melancholijną, refleksyjną, pełną uniesień i wzruszeń podróż. Tę książkę, która przyniosła mi chyba największą możliwą miłość życia - Leviego, który wdarł się w moje serce z łatwością czekolady czy kociąt i został w nim na dobre. Tę książkę, która wniosła moje jestestwo na wyżyny i otwarła przede mną wachlarz pięknych uczuć, tak namacalnych i autentycznych, że aż spędzających sen z powiek. Tę książkę pełną żywych emocji, intensywności, pasji, piękna, artyzmu i bólu. Tę książkę, z której wylewają się wrażenia, która doprowadziła mnie do euforii, a później pozostawiła psychicznie załamaną. Ale znów - nie potrafię. Bo pustka po tym co utraciłam wraz z przeczytaniem tej pozycji, za bardzo boli. Bo teraz wszystkie inne powieści wydają mi się głupie i niedostateczne dobre, a ja nie jestem pewna, czy będę w stanie pokochać jeszcze jakikolwiek inny twór. Ale jeśli was to pocieszy... Te godziny w raju, do którego zabrała mnie pani C.Cherry...? Nie zamieniłabym ich na nic innego.

10/10
Pozdrawiam,
Sherry

"Nie wiedziałam, czy mi wolno, ale czułam, że się w nim zakochuję."


Inne książki Brittainy C.Cherry zrecenzowane na Feniksie:

źr.

2 komentarze:

  1. Pamiętam, co było ze mną po przeczytaniu tej książki. Wstałam z łózka(zawsze prawie tam czytam) i zaczęłam chodzić z nią po pokoju, w kółku... Zastanawiałam się, co też autorka ze mną zrobiła. Kocham Cherry już zamówiłam Powietrze, którym oddycha ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ja czytałam do trzeciej nad ranem, więc po skończeniu po prosty wyłączyłam światło i leżałam, zastanawiając się nad swoim życiem, ale taką reakcję jak ty miałaś przy "Art & Soul", ja miałam przy "Hopeless". :D Zaczęłam chodzić bez celu po domu, jak zombie. Z niewidzącym wzrokiem. :D
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń