sobota, 2 kwietnia 2016

Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno - Kirsty Moseley

źr.
The Boy Who Sneaks in My Bedroom Window
Harper Collins Polska, 30.03.2016

Tak, Liam James to marzenie

źr.
Jest taki chłopak. Na imię mu Liam, mieszka po sąsiedzku i przyjaźni się z bratem głównej bohaterki - Amber Walker, na dodatek wkradając się do niej do łóżka w nocy. Jest jedną z dwóch osób, których dotyk dziewczyna jest w stanie tolerować. Jest jedną z dwóch osób, które potrafią ją uspokoić, zapewnić poczucie bezpieczeństwa. Jest jedyną osobą, którą Amber posądza o rozdwojenie jaźni. Uroczy, kochany, opiekuńczy w nocy - kiedy ją przytula i odgania koszmary, za dnia przemienia się w złośliwego drania, totalnego podrywacza, drażniącego ją, wkurzającego, na widok którego panna Walker zaciska dłonie w pięści. Na dodatek jest irytująco przystojny, tak przystojny, że każda dziewczyna w szkole marzy właśnie o nim. A dziwnym zbiegiem okoliczności, on postanawia dręczyć właśnie ją - Amber. Młodszą siostrę swojego najlepszego przyjaciela. Co przemawia za jego zachowaniem? Jakie są jego motywy? Dokąd to wszystko zaprowadzi?

Ta historia zapowiadała się naprawdę przyjemnie. Nie czarujmy się - nie ma tu innowacji, oryginalności czy jakiejś kreatywności, jeśli chodzi o fabułę czy bohaterów, mimo wszystko, podchodziłam do lektury z lekką dozą ciekawości i nadziei, że spędzę z nią miło czas, a pani Moseley zagwarantuje mi kilkugodzinną ucieczkę w świat słów. To na co nie byłam przygotowana to... cała masa błędów logicznych, słodzenia życia bohaterom i sprowadzenia ich problemów do poziomu walki o ostatnią kość w stadzie szczeniaków. 

źr.
Na pierwszy ogień wezmę Amber. Bohaterkę, która obwiniała swojego sąsiada o rozdwojenie jaźni, a sama miała problem z zachowywaniem się tak jak to przystało na jej charakter. Mam wrażenie, że autorka książki, podczas tworzenia dzieła, miała w głowie dwie wersje jednej dziewczyny - szesnastolatki, która przeszła przez coś okropnego i jest nieufna wobec ludzi, oraz licealistki, która bezwstydnie potrafi paradować po szkole ubrana jak zdzira, mimo że pani Moseley wmawia nam, iż jest niepewną, przestraszoną nastolatką. Nie mam pojęcia jak w Stanach zachowują się osoby, które przeszły przez to co Amber, ale stawiam stówę, że jednak nie tak jak nasza panna Walker. Kreacja narratorki powieści kuleje, jest pełna sprzeczności i to do końca nie pozwala nam zżyć się z dziewczyną i mimo że jako osoby nie pozbawione wrażliwości - kibicujemy jej w mierzeniu się z wydarzeniami, które nadchodzą, to przez większą część czasu, jesteśmy też bardzo wkurzeni, że zachowuje się jak szczeniara, a chce uchodzić za kobietę. 

źr.
Kolejną rzeczą, którą pani Moseley nie dopracowała są wątki tragicznej przeszłości bohaterów. Początkowo szło jej całkiem nieźle, aczkolwiek kiedy doprowadziła do kulminacyjnych wydarzeń, miałam wrażenie, że wszystko rozgrywa się za szybko, na siłę, tak jakby pisarka nie miała pomysłu na dobre rozwiązanie problemów bohaterów i postanowiła je maksymalnie spłycić. Nie dość, że wrzuciła w finał bagaż doświadczeń ciągnący się za Amber, to jeszcze wpakowała ją, Liama i Jake'a - nadopiekuńczego brata narratorki - w lawinę wydarzeń, która chwilami nie miała sensu, wydawała się przekombinowana, przesadzona, wymuszona, a na dodatek - kończyła się przesłodzonym, lukrowanym happy endem, którego też do końca nie jestem w stanie zrozumieć, a już zupełnie nie potrafię w niego uwierzyć. Przez całą historię, ta skala słodkości podskakiwała i zniżała się do poziomu, który można tolerować, ale niestety - na koniec, autorka niczego sobie nie żałowała, posypując opowieść cukrem pudrem. 

źr.
Nie mogę powiedzieć, że ta książka była beznadziejna. Bo w gruncie rzeczy - naprawdę miło spędziłam z nią czas. Były chwile kiedy faktycznie przy powieści chichotałam - przez większą część czasu na twarzy miałam wielki uśmiech, a zdarzył się i moment, kiedy byłam bliska wyprodukowania łez. Całość była urocza, kochana i słodka, a największym plusem zdecydowanie był męski bohater, któremu autorka parę razy, dała szansę dojścia do głosu w rozdziałach z jego perspektywy. I szczerze - te rozdziały chyba podobały mi się najbardziej. Liam James to zbiór wymarzonych cech idealnego partnera - przysięgam. Jest typem łobuza, na dodatek cechuje się opiekuńczością, troskliwością, bezwzględną lojalnością. Przejmuje inicjatywę, jest cierpliwy, kochany i wyrozumiały. Czasami przyłapywałam się na myśli, że czytam tę powieść tylko dla niego. 

Tak więc owszem - Liam James to marzenie. Marzenie, które jednak nie wiem czy jest warte poznania, skoro poziom całej lektury waha się pomiędzy "może być", a "przeciętnym". Na dodatek autorka nie wyrwała się ze schematów, zrobiła z liceum burdel - poważnie, z licealistek - niewyżyte seksualnie zdziry, gotowe rozłożyć nogi przed wszystkimi przystojniakami w szkole. Nie jestem pewna, czy taki obraz przedstawienia środowiska szkolnego w powieści z kategorii Young Adult, mi się podoba.

Książki ani nie polecam, ani nie odradzam. Wierzę, że po tym co napisałam, sami będziecie w stanie podjąć dobrą dla was decyzję. Ja osobiście, poznania książki pani Moseley nie żałuję - bo naprawdę się zrelaksowałam i spędziłam z nią miło czas, ale też wiem, że gdybym ją sobie odpuściła, świat by się nie zawalił, a ja prawdopodobnie oszczędziłabym sobie zakosztowania tego lukru i poznania Amber.

5/10
Pozdrawiam,
Sherry

26 komentarzy:

  1. Dopiero zaczynam czytać tę książkę, i jak na razie mi się podoba, ale zobaczymy, jak będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę przyjemnej lektury! :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  2. Osobiście nie miałam jej nawet w planach :)

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w stanie to zrozumieć. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  3. To teraz mam straszny problem, bo bardzo chciałam poznać tę historię - podoba mi się opis, słodzenie nie powinno mi przeszkadzać, bo jestem na nie już psychicznie przygotowana, ale w książkach nie potrafię znieść dziur logicznych i bezsensownego postępowania, takie coś strasznie mnie odstrasza. Przed maturą potrzebuję jednak czegoś do odstresowania, więc może w ramach relaksu po nią sięgnę, ale mój entuzjazm zdecydowanie osłabł :/

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak chcesz się zrelaksować - to będzie dobra pozycja, tylko nie powinnaś się spodziewać zbyt wiele, bo naprawdę - książka jest... Cóż. Przeciętna. I pewne rzeczy po prostu psują odbiór. Ale naprawdę życzę ci z całego serca, by koniec końców wzbudziła w tobie pozytywniejsze uczucia niż we mnie. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  4. Miałam na nią apetyt, ale Twoja recenzja ostudziła mój entuzjazm wobec niej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, też byłam bardzo podekscytowana kiedy po nią sięgałam. :(
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  5. Hmmm... jakoś nieszczególnie ciągnie mnie do tej pozycji. Wydaje się bardzo przeciętna, czytając Twoją recenzję tylko potwierdzam swoje przypuszczenia.

    Pozdrawiam oraz życzę miłego dnia :)
    http://zagoramiksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. :)
      Dziękuję, wzajemnie!
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  6. Gdybym przeczytała tylko pierwszy akapit Twojej recenzji, byłabym zachęcona. Fabuła zapowiada się ciekawie, w dodatku okładka jest bardzo przyjemna dla oka. Kiedy jednak przeczytałam kolejny akapit, mogłam właściwie na nim skończyć dalsze czytanie, bo skutek mnie zniechęciłaś. Jednak po przeczytaniu całości, stwierdzam, że dam tej książce szansę, jeśli wpadnie q moje ręce. Głównie przez głównego bohatera :)

    Ps. Licealny burdel mnie zniszczył :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i nie odradzam. :D Z doświadczenia wiem, że różni ludzie odbierają różnie książki, także trzymam kciuki, byś ty przyjęła ją lepiej ode mnie. :) Zresztą, Liam to najlepszy z możliwych powodów by poznać tą książkę. :D

      Wiesz, normalnie nie nazwałabym tego w tak brutalny sposób, ale jeśli kiedyś przeczytasz to cudo, sama zobaczysz, że inaczej nie można tej sytuacji określić. :/
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  7. Chyba ją sobie daruję ;) Czuję, że bardzo by mnie rozczarowała.
    Pozdrawiam,
    Kochamy Książki

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam w planach tą pozycję, bo opis na okładce mi się spodobał, nawet bardzo.. troche mnie odstraszyła twoja recenzja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, że ugasiłam entuzjazm. Ale życzę ci, by książka zrobiła na tobie lepsze wrażenie, jeśli zdecydujesz się po nią sięgnąć. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  9. Czekałam na tą książkę jak szalona, bo spodziewałam się genialnego romansu, bo przecież pomysł Autorka miała ciekawy. Niestety... rozczarowanie roku. Słodycz i mdłości, po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapowiada się na książkę NA, której nie przeczytam. Często mam wiele do zarzucenia tym książkom, a skoro wytknęłaś liczne błędy, to stawiam, że czytanie jej tylko by mnie męczyło.

    OdpowiedzUsuń
  11. Obawiam się odrobinę kreacji głównej postaci, a nawet nie odrobinę, jeśli była tak zmienna, nie wiem, czy bym to zniosła. :) Nie lubię niekonsekwencji w kreacji postaci, to był mój główny zarzut do "Amber"(skojarzyłam przez imię bohaterek). Ale kusi mnie tytułowy bohater ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam i wydaje mi się, że tutaj też by ci te skrajności mogły dawać we znaki. Choć z drugiej strony, jest tu kilka podobieństw w charakterze powieści do "Czy wspomniałam, że cię kocham?", którego ja nie lubiłam, a ty polubiłaś, więc nie jestem w stanie powiedzieć czy ta powieść by ci się spodobała czy nie. :(
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  12. Ciekawe ujęcie liceum, naprawdę :) Napaliłam się na tę ksiązkę po recenzji jednej z blogerek, ale już mi przeszło. Bogu dzięki za chłodny osąd Sherry :)
    Jak na razie tylko raz się nie zgadzałam z Tobą, w przypadku Lata koloru wiśni, którego do dziś nie potrafię skończyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak. Chciałabym, żeby ktoś napisał książkę, gdzie licealiści nie byliby przedstawieni jak uzależnione od seksu ćpuny. :/
      Przykro mi, że LKW ci się nie spodobało. :(
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  13. Twoja recenzja mnie tylko utrzymuje w przekonaniu, że to przeciętna powieść. Nie cierpię przesłodzenia i niewiarygodnych bohaterek. Podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niczego wielkiego nie stracisz. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń