środa, 13 stycznia 2021

Amerykańscy bogowie - Neil Gaiman


American Gods
Wydawnictwo MAG, 2016
608 str.

“Every hour wounds. The last one kills.”

Nadciąga burza. Wojna pomiędzy starym, a nowym. Pomiędzy tradycją, a postępem, bowiem niektórzy żyją w przeświadczeniu, że może i powinno przetrwać tylko jedno. Z niewiadomych powodów, do centrum tego wszystkiego zostanie wciągnięty Cień, który ostatnie lata spędził w więzieniu. W towarzystwie specyficznego Pana Wednesdaya, mężczyzna uda się w podróż pełną dziwacznych person i jeszcze dziwaczniejszych zdarzeń... 

Za każdym razem, gdy czytam dzieła Gaimana, mam wrażenie, jakby autor zabierał mnie na wyprawę, bo włada tak niesamowitym, barwnym, magnetycznym piórem, że wszystkie jego historie są jak przygody, w które można wskoczyć wraz z bohaterami. Recenzowana dziś przeze mnie książka to zgrabne, niezwykle udane połączenie bogatego w szczegóły urban fantasy, z mitologią, mitami i legendami, rozsiewającymi wokół czytelnika aurę mrocznej, magicznej baśni dla dorosłych, snutej przez bajarza, za jakiego Gaiman z całą pewnością może uchodzić. 

Jeśli chodzi o tę pozycję, trudno mówić o fabule, bo nie jest ona aż tak ważna jak ukryte za nią znaczenia. Cała ta historia, to będąca metaforą, perspektywa Gaimana na Amerykę i czasy współczesne. Opowieść przepełniono symbolami i mnóstwem detali, więc owszem, nie powiedziałabym, że książka ta przypadnie do gustu wszystkim. Tempo akcji można określić mianem "nieśpiesznego", bo jak wspomniałam, w tym dziele bardziej od realnej fabuły, liczy się wszystko co ją otacza. Głębia wątków, symbolika specyficznych zdarzeń czy bohaterów oraz ich decyzji. 

Powieść jest bardzo specyficzna, typowo "Gaimanowa". Styl pozostaje w pewien sposób ironiczny, kryje on bowiem w sobie nietypowy humor, a ponad wszystko inne: naprawdę wciąga. Przysięgam, że z każdą kolejną przeczytaną książką tego autora, czuję się coraz bardziej zahipnotyzowana przez jego pióro. Ma on w sobie coś z baśniarza. Opowiada leniwie, lecz emocjonalnie. Z mnóstwem szczegółów. Nie podaje wszystkiego jak na tacy, pewne rzeczy nie są oczywiste, a Gaiman jedynie popycha nas w stronę poszczególnych znaczeń, tak byśmy sami odgadli, jaka jest ich rola w historii. I te jego opisy! Bogate, pełne kolorów. To jeden z nielicznych pisarzy, którzy sprawiają, że w trakcie lektury czuję się tak, jakbym wręcz pływała w rozsiewanym przez nich klimacie i wszystkich emocjach, jakie niesie dana pozycja. 

Inny element tej książki, który zasługuje na uwagę, to fakt, że nie zawiera ona jednej opowieści, a raczej kilka historii, z których każda jest coraz ciekawsza i bardziej klimatyczna. Trudno ubrać w słowa wszystkie uczucia jakie żywię wobec tego dzieła, bo jest tak wielkie, pod względem znaczenia i tak bogate w elementy, że nie wydaje mi się, bym była w stanie oddać choćby ułamek zachwytu, w jakim mnie pozostawiła po skończeniu. Gaiman otwarł przed nami drzwi do baśni dramatycznej, lecz na swój nieoczywisty sposób również pięknej. Jego nostalgia i zachwyt wobec małych amerykańskich miasteczek, miesza się z trafnymi uwagami na temat progresu, obecnych priorytetów i postępującej oraz zmieniającej się kultury, w tym również wierzeń.

Amerykańscy bogowie to zdecydowanie nie jest powieść dla wszystkich. Mówi się, że specyficzne pióro Gaimana można albo kochać, albo nienawidzić, a jeśli to prawda, to szczęśliwie znalazłam się po stronie tych, których jego książki zachwycają i czarują. Pozycja ta jest na swój sposób poetycka, mnie jednak bardziej przypomina baśń. Chwilami ciepłą, leniwą i swojską, innym razem dramatyczną, pouczającą i ekscytującą. Jeśli nie mieliście do czynienia z tym autorem, polecam na początek sięgnąć po Nigdziebądź, a jeśli pozycja i sposób w jaki została napisana wam się spodobają, myślę, że nie będę musiała was namawiać do kontynuowania poznawania dzieł pisarza. Osobiście, niezmiernie się cieszę, że wpadłam w Gaimanową dziurę, bo jakkolwiek zdaję sobie sprawę, że nie ma z niej ucieczki, zachwyca mnie wszystko co w niej znalazłam do tej pory.

Pozdrawiam,
Sherry


Inne książki Neila Gaimana zrecenzowane na Feniksie:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz