Le Comte de Monte-Cristo
Wydawnictwo MG, 2017
O zemście, odkupieniu i wszystkim pomiędzy
Rok 1815, Marsylia. Młodziutki Edmund Dantes, zostaje wtrącony do więzienia na zbrodnię, której nie popełnił i to akurat w momencie, gdy jego życie, romans i kariera kwitną w najlepsze. Odpowiadający za podstępną intrygę zazdrośnicy triumfują, podczas gdy młodzieniec uczy się, że w ludziach tkwi parszywość, o jakiej wcześniej nie miał pojęcia. Czternaście lat spędzonych w celi, to jednak mnóstwo czasu na uknucie planu zemsty, tak na wszelki wypadek...
Czasami przed otwarciem książek tak ogromnych, jak recenzowane dziś przeze mnie dzieło Dumasa, czuję niepokój. Czy powieść będzie w stanie utrzymać moją ciekawość przez cały czas trwania lektury? Czy ilość stron mnie nie przygniecie? W przypadku Hrabiego Monte Christo, niedługo po zaczęciu, miałam się przekonać, że wszystkie obawy były nieuzasadnione i kompletnie niedorzeczne, biorąc pod uwagę jak fantastycznie została napisana książka. Mimo że pozostaje klasykiem, dzieło jest tak interesujące i ujmujące, że czytelnik absolutnie przepada, nie czując upływającego czasu. Po skończeniu przyszło mi nawet do głowy, że powieść poleciłabym tym, którzy dopiero co rozpoczynają swoją podróż z klasykami, bo pomimo grubości, pozycja ma szansę rozwiać wątpliwości początkujących i zachęcić ich do kontynuowania poznawania podobnych tytułów.
Myślę, że nikogo nie powinna dziwić wiadomość, że przy takiej ilości stron, śledzimy losy wielu bohaterów, a nie tylko tytułowego Hrabiego. Wraz z różnymi postaciami, mamy szansę poznać ich style życia, oraz nieco zżyć się z nimi, zanim dowiemy się jak wszystko zmieni się pod wpływem pewnego ekscentrycznego jegomościa. Jeden z moich ulubionych elementów tej książki to różnorodność. Mamy coś z kryminału, coś z powieści historycznej, obyczajowej oraz delikatną nutę romansu. Ilość zawartych w dziele historii sprawia, że czytanie Hrabiego Monte Christo jest doświadczeniem niezwykle barwnym i interesującym, gdy przekonujemy się, jak losy postaci splatają się w misternie utkanej intrydze.
Hrabia Monte Christo sam w sobie, to bohater niezwykle ciekawy. Obserwowanie tego, jak oplata siecią spisku złoczyńców, by niczym Bóg ukarać ich za grzechy, podczas gdy równolegle pomaga poczciwym, dobrodusznym lecz skrzywdzonym, jest bardzo zajmujące. Śledzenie losów samozwańczego mściciela zdecydowanie nie należy do nużących, zwłaszcza biorąc pod uwagę jakim geniuszem i skrupulatnością przejawia się Hrabia w karaniu i wymierzaniu sprawiedliwości. Inny element, który cenię, to fakt, że bohaterowie nie stoją w miejscu i ewoluują na przestrzeni całej powieści. Jedni mądrzeją, inni zdają sobie sprawę z pewnych rzeczy, jeszcze innym zmieniają się priorytety. Książka należy do tych bardziej przemyślanych, dzięki czemu czytelnik ma szansę docenić wszystkie lekcje i nauki jakie dało postaciom życie.
Hrabia Monte Christo to powieść, która okazała się tytułem godnym wszystkich pochwał jakie o niej słyszałam. Nie tylko dzięki temu, że książkę napisano z wyczuciem - oraz pomimo detali i złożonej intrygi - z lekkością, pozwalającym czytelnikowi pochłanianie dzieła z przyjemnością, ale także dlatego, że wydawała mi się niezwykle naturalna, nieprzesadzona, żywa i barwna. Lektura umiliła mi czas i zapewniła nie lada rozrywkę. Jeśli wciąż nie znacie tego tytułu - nieważne czy przepadacie za klasykami czy nie - serdecznie zachęcam do nadrobienia zaległości. Wierzę, że tytuł ten ma szansę oczarować nie tylko fanów powieści klasycznych.
Pozdrawiam,
Sherry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz