The Finding of Martha Lost
Wydawnictwo Pascal, 2017
384 str.
Kormoran stacji Lime Street
źr. |
Kto zostawił trzymiesięczną Martę w walizce na stacji Lime Street? Czy to była marokańska księżniczka? Zabiegany polityk? Światowej sławy primabalerina? Jeden z urzędników z telefonem przy uchu? Można jedynie zgadywać. Minęło jednak szesnaście lat, Marta jest coraz bardziej ciekawa, a czas nagli, zmuszając ją do poszukiwań pierwszych rozdziałów swojego życia i odpowiedzi na mnożące się pytania, z jeszcze większą zaciekłością. Na szali nie tylko jest utrata wszystkiego co zna i kocha, ale również cała stacja Lime Street. Czy Liverpool jest gotowy na Martę Zgubę?
"Ludzie wciąż się spieszą. Zdają sobie sprawę z wartości tego, co mają, dopiero gdy to stracą."
źr. |
Kim jest Marta? Skąd się wzięła? Czemu została porzucona? I czy stacja Lime Street faktycznie może się zawalić, jeśli tylko pewna osoba wyjdzie poza jej mury? W jaki sposób, śledztwo w sprawie pomocnika Beatlesów jest powiązane z historią Marty? Jak wpłynie na najbliższych dziewczyny oraz na nią samą? I czy główna bohaterka zdąży rozwikłać zagadkę swojego życia przed upływem trzydziestu sześciu dni? Wsiąkając w lekturę dzieła pani Caroline Wallace, czytelnik stawia pytanie za pytaniem, tylko po to by z jeszcze większą energią, motywacją i ciekawością wgłębiać się dalej w historię i powoli zacząć odkrywać długo wyczekiwane odpowiedzi. Mając jednak za przewodniczkę Martę - jedną z najbardziej barwnych, radosnych bohaterek, z jakimi przyszło mi się mierzyć, przygoda ta jest zabawą i rozrywką samą w sobie.
"Niektórzy wolą pozostać zagubieni."
źr. |
Marta jest po prostu rozkoszna. Naiwna, dobroduszna, współczująca, lojalna, troskliwa dziewczyna, która całe życie spędziła na stacji Lime Street, w kontakcie z nowymi osobami, presją i naglącym terminem, będzie musiała stawić czoła pierwszym zalążkom dorosłości. Wrzucona na nieznane wody dziewczyna, nie straci jednak swojego entuzjazmu, optymizmu, otwartości i energii, które okażą się barwną, cudownie odświeżającą mieszanką dla czytelnika. Caroline Wallace napisała powieść refleksyjną, melancholijną, mądrą oraz zabawną w tym samym czasie. W tej pełnej życia, subtelnej magii i krążącej wokoło dobroci powieści, znajdzie się także mnóstwo miejsca na uchwycenie magii czytania. Chwilami miałam wrażenie, że "Marta, która się odnalazła" to swoista gloryfikacja książek, piękna jakie w sobie kryją i tego jak mogą wpłynąć na nasze życie.
Nie mogę nie pochwalić pani Caroline, za magiczny, wspaniały klimat, który narysowała nam przed oczami. W jakiś sposób, udało jej się uchwycić esencję i barwność Liverpoolu, a że akcja głównie toczy się w jednym miejscu, autorka miała utrudnione zadanie. Ta swobodna, delikatna atmosfera nie opuszcza do ostatniej strony, trzymając nas przy lekturze, a my z radością oddajemy się rozkoszy czytania. Dzieło pani Wallace to coś co można nazwać baśnią dla dorosłych. Mądrą, wychwytującą najlepsze i najgorsze strony dorastania i tracenia dziecięcej niewinności. W powieści, granice pomiędzy słodką swobodą, a odpowiedzialnością zaczynają się zamazywać, wraz z szukającą nowych wyzwań Martą i kwitnącymi wokoło więziami. Sama forma powieści jest też niezwykła. Plastyczne opisy plączą się ze wspomnieniami - dialogi z ulotnymi myślami. Rozdziały życia Marty umilają artykuły z gazet i listy. Wszystko to tworzy aurę, której nie da się oprzeć.
Wraz z rozkloszowaną spódnicą, uśmiechem na ustach i płynącą w tle muzyką Beatlesów, zanurzcie się w subtelnej, mądrej baśni, którą Caroline Wallace snuje nam przed oczami. Autorka nie tylko oddaje hołd młodości, książkom oraz okresowi poszukiwania siebie, ale również raczy nas napływającą zewsząd dobrocią, pokładami radości i po prostu umila dzień, w najlepszy z możliwych sposób. Ta powieść jest delikatna, ale i dosadna - wciągająca, ale refleksyjna na tyle, byście chcieli co jakiś czas zrobić sobie przerwę na przemyślenie pewnych elementów. Jeśli poszukujecie historii, która pozwoli wam docenić ludzką dobroć i piękno istnienia, a przy okazji wykradnie was z szarości życia codziennego, dajcie szansę "Marcie, która się odnalazła".
"W książkach jest zaklęta magia. Podoba mi się, że za niektórymi książkami kryje się jeszcze jedna historia, o tym dlaczego ktoś je podarował drugiej osobie."
źr. |
"Wyczytałam gdzieś, że większość czterolatków uśmiecha się czterysta razy dziennie, ale kiedy już dorosną, liczba ta spada do dwudziestu. Nie jestem pewna, czy chcę być dorosła."
źr. |
7/10
Pozdrawiam,
Sherry
Powieść miałam przyjemność poznać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Pascal. Serdecznie dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz