środa, 15 marca 2017

Marta, która się odnalazła - Caroline Wallace


The Finding of Martha Lost
Wydawnictwo Pascal, 2017
384 str.

Kormoran stacji Lime Street

źr.
Kto zostawił trzymiesięczną Martę w walizce na stacji Lime Street? Czy to była marokańska księżniczka? Zabiegany polityk? Światowej sławy primabalerina? Jeden z urzędników z telefonem przy uchu? Można jedynie zgadywać. Minęło jednak szesnaście lat, Marta jest coraz bardziej ciekawa, a czas nagli, zmuszając ją do poszukiwań pierwszych rozdziałów swojego życia i odpowiedzi na mnożące się pytania, z jeszcze większą zaciekłością. Na szali nie tylko jest utrata wszystkiego co zna i kocha, ale również cała stacja Lime Street. Czy Liverpool jest gotowy na Martę Zgubę?

"Ludzie wciąż się spieszą. Zdają sobie sprawę z wartości tego, co mają, dopiero gdy to stracą."

źr.
Kim jest Marta? Skąd się wzięła? Czemu została porzucona? I czy stacja Lime Street faktycznie może się zawalić, jeśli tylko pewna osoba wyjdzie poza jej mury? W jaki sposób, śledztwo w sprawie pomocnika Beatlesów jest powiązane z historią Marty? Jak wpłynie na najbliższych dziewczyny oraz na nią samą? I czy główna bohaterka zdąży rozwikłać zagadkę swojego życia przed upływem trzydziestu sześciu dni? Wsiąkając w lekturę dzieła pani Caroline Wallace, czytelnik stawia pytanie za pytaniem, tylko po to by z jeszcze większą energią, motywacją i ciekawością wgłębiać się dalej w historię i powoli zacząć odkrywać długo wyczekiwane odpowiedzi. Mając jednak za przewodniczkę Martę - jedną z najbardziej barwnych, radosnych bohaterek, z jakimi przyszło mi się mierzyć, przygoda ta jest zabawą i rozrywką samą w sobie. 

"Niektórzy wolą pozostać zagubieni."

źr.
Marta jest po prostu rozkoszna. Naiwna, dobroduszna, współczująca, lojalna, troskliwa dziewczyna, która całe życie spędziła na stacji Lime Street, w kontakcie z nowymi osobami, presją i naglącym terminem, będzie musiała stawić czoła pierwszym zalążkom dorosłości. Wrzucona na nieznane wody dziewczyna, nie straci jednak swojego entuzjazmu, optymizmu, otwartości i energii, które okażą się barwną, cudownie odświeżającą mieszanką dla czytelnika. Caroline Wallace napisała powieść refleksyjną, melancholijną, mądrą oraz zabawną w tym samym czasie. W tej pełnej życia, subtelnej magii i krążącej wokoło dobroci powieści, znajdzie się także mnóstwo miejsca na uchwycenie magii czytania. Chwilami miałam wrażenie, że "Marta, która się odnalazła" to swoista gloryfikacja książek, piękna jakie w sobie kryją i tego jak mogą wpłynąć na nasze życie.

"W książkach jest zaklęta magia. Podoba mi się, że za niektórymi książkami kryje się jeszcze jedna historia, o tym dlaczego ktoś je podarował drugiej osobie."

źr.
Nie mogę nie pochwalić pani Caroline, za magiczny, wspaniały klimat, który narysowała nam przed oczami. W jakiś sposób, udało jej się uchwycić esencję i barwność Liverpoolu, a że akcja głównie toczy się w jednym miejscu, autorka miała utrudnione zadanie. Ta swobodna, delikatna atmosfera nie opuszcza do ostatniej strony, trzymając nas przy lekturze, a my z radością oddajemy się rozkoszy czytania. Dzieło pani Wallace to coś co można nazwać baśnią dla dorosłych. Mądrą, wychwytującą najlepsze i najgorsze strony dorastania i tracenia dziecięcej niewinności. W powieści, granice pomiędzy słodką swobodą, a odpowiedzialnością zaczynają się zamazywać, wraz z szukającą nowych wyzwań Martą i kwitnącymi wokoło więziami. Sama forma powieści jest też niezwykła. Plastyczne opisy plączą się ze wspomnieniami - dialogi z ulotnymi myślami. Rozdziały życia Marty umilają artykuły z gazet i listy. Wszystko to tworzy aurę, której nie da się oprzeć.

"Wyczytałam gdzieś, że większość czterolatków uśmiecha się czterysta razy dziennie, ale kiedy już dorosną, liczba ta spada do dwudziestu. Nie jestem pewna, czy chcę być dorosła."

źr.
Wraz z rozkloszowaną spódnicą, uśmiechem na ustach i płynącą w tle muzyką Beatlesów, zanurzcie się w subtelnej, mądrej baśni, którą Caroline Wallace snuje nam przed oczami. Autorka nie tylko oddaje hołd młodości, książkom oraz okresowi poszukiwania siebie, ale również raczy nas napływającą zewsząd dobrocią, pokładami radości i po prostu umila dzień, w najlepszy z możliwych sposób. Ta powieść jest delikatna, ale i dosadna - wciągająca, ale refleksyjna na tyle, byście chcieli co jakiś czas zrobić sobie przerwę na przemyślenie pewnych elementów. Jeśli poszukujecie historii, która pozwoli wam docenić ludzką dobroć i piękno istnienia, a przy okazji wykradnie was z szarości życia codziennego, dajcie szansę "Marcie, która się odnalazła".

7/10

Pozdrawiam,
Sherry


Powieść miałam przyjemność poznać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Pascal. Serdecznie dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz