czwartek, 19 marca 2020

Mroczniejszy odcień magii - V.E. Schwab


A Darker Shade of Magic
Odcienie magii, tom 1
Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2016
402 str.

Podwójne kłopoty

W świecie, w którym koegzystują cztery równoległe Londyny, w ręce Kella - jednej z nielicznych osób zdolnych do przemieszczania się pomiędzy miastami, wpada tajemniczy przedmiot z przeklętego Czarnego Londynu. Równocześnie jego losy splatają się z losami upartej złodziejki z Szarego Londynu, która właśnie upatrzyła sobie nowy cel... Wkrótce obydwoje staną przed wyzwaniem uratowania światów przed mroczną siłą, pozostawiającą po sobie same trupy. 

źr.
Cenię sobie pióro pani Schwab, której wyobraźnia naprawdę czaruje, a kreowane przez nią historie są pełne magii i barwnych bohaterów. Żaden autor (nawet ten z genialnymi pomysłami) nie jest jednak idealny, co potwierdza moje spotkanie z Mroczniejszym odcieniem magii, który pozostawił mnie szalenie rozczarowaną zmarnowanym potencjałem i nie-najlepszym poziomem samej powieści. A szkoda, bo zapowiadało się dobrze, zwłaszcza biorąc pod uwagę świetny koncept na równoległe cztery Londyny, z których każdy miał własną historię i robił wrażenie swoją specyficznością. Polubiłam różnice pomiędzy społeczeństwami, pomiędzy sposobami myślenia cywili, czy tego jak postrzegano magię. Z tej idei, można było sporo wyciągnąć, niestety Schwab nie wykorzystała potencjału, pozostawiając mnóstwo pytań, równocześnie wraz z mijającymi stronami zabijając ciekawość i entuzjazm czytelnika odnośnie uniwersum i historii.

źr.
Jednym z elementów, który zawiódł, jest brak jakiejkolwiek akcji. Ma się wrażenie, jakby fabuła została rozlana na stronach bez ładu i składu i nic nie trzymało razem wydarzeń. Tempo można w najlepszym wypadku określić słowem: leniwe.  Przez większą część książki nie czuć, by cokolwiek ruszało się do przodu. Niewiele się dzieje, a jeśli coś się dzieje, to jest zbyt przewidywalnie, zbyt prosto, zbyt... nijako. Znając możliwości pisarskie pani Schwab, jestem podwójnie rozczarowana. Aż chciałoby się, by dzieło miało więcej kolorów, więcej wyrazistości, a fabuła wciągała i była co najmniej tak dobra jak wykreowane uniwersum i ciekawy pomysł na powieść. Szczerze, faktyczna historia zaczyna się i rozgrywa po połowie książki, nie ratuje to jednak całości, do której czytelnik zdążył już się zrazić. Wrażenie, że czyta się o niczym pozostaje do ostatnich stron.

źr.
Przed rozpoczęciem lektury nic nie mogło przygotować mnie na niechęć jaką poczuję do głównej postaci żeńskiej - Lili Bard. Nie zrozumcie mnie źle - jestem zwolenniczką silnych bohaterek, które nie dają sobie w kaszę dmuchać i radzą sobie bez księcia wybawiającego ich z tarapatów, jednak Lila zamiast imponować niezależnością, irytuje upartą naturą oraz niedojrzałością. Chyba w zamyśle Schwab było wykreować ją na kogoś, kogo powinniśmy szanować za własne zdanie i wewnętrzną siłę, ale uwierzcie mi, tej dziewuchy nie da się lubić. Wszystko zawsze wie najlepiej, wykłóca się o byle co, jest nierozważna, a autorka mimo to, do samego końca narzuca czytającemu pewną wizję tej postaci. Wizję, w której Lila jest nieomylna, a jeśli się myli, to i tak nie jej wina, bo jest święta i wspaniała i w ogóle, jaki jest nasz problem? Nienawidzę, gdy pisarze traktują czytelnika z wyższością, nie dając mu możliwości do wyrobienia sobie samemu zdania o bohaterach, co Schwab zrobiła w tej książce. Lila, będąc jedną z dwójki narratorów, nie pomogła mi w cieszeniu się lekturą, a niewyraźny, dość nijaki Kell nie uratował sytuacji. Kreacja postaci w przypadku tego dzieła, to kompletny niewypał. Jestem rozgoryczona.

źr.
Czytając tę powieść, w mojej głowie co chwila rozbrzmiewała myśl "czy autorką na pewno jest ta sama osoba, która napisała Okrutną pieśń?". Gdzie podziała się pisarka, która potrafiła oczarować mnie niesamowitymi rozwiązaniami fabularnymi i której postacie pozytywnie wyróżniały się na tle innych im podobnych z książek fantasy dla młodzieży? Mroczniejszy odcień magii to okrutne rozczarowanie. Styl Schwab jest ociężały, wydarzeniom w książce brakuje jakiekolwiek konkretnego celu czy sensu, postacie denerwują lub pozostają czytelnikowi obojętne... Nie mam pojęcia co oczarowało innych w tej pozycji, ale ja najwyraźniej tego czegoś w niej nie odnalazłam. Na tyle na ile nienawidzę pozostawiać serii niedoczytanych, w tym przypadku robię sobie przerwę od trylogii, bo nie byłabym w stanie znieść większej ilości Lili Bard. Osobiście książki nie polecam. Uważam, że to niewypał, jeśli jednak wy przepadacie za tym tytułem - gratuluję, żałuję, że tym razem stoję po przeciwnej stronie barykady.

Pozdrawiam,
Sherry


Mroczniejszy odcień magii | Zgromadzenie cieni | Wyczarowanie światła


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz