Calm the F*ck Down
Wydawnictwo Muza, 2020
304 str.
Myślę, że nie będzie błędem napisanie, że każdy z nas się czymś stresuje (lub stresował przynajmniej raz w życiu). Sarah Knight, którą być może część z was zdążyła już poznać poprzez jej poprzednie dzieła skupione na radzeniu sobie z trudnościami wiążącymi się z egzystowaniem na tej planecie, tym razem postanowiła podzielić się z czytelnikami sposobami na opanowywanie histerii i stawienie czoła nieprzewidzianym zdarzeniom.
Mimo że styczność z panią Knight miałam parę dobrych lat temu, doskonale pamiętam jej sarkastyczny styl i dość odważny (chwilami balansujący na granicy kontrowersyjnego) sposób na udzielanie rad czytelnikom. To czego jednak nie pamiętam, to żeby jej dzieło było tak chaotyczne i pełne nawiązań politycznych oraz uwag o obecnie panującym prezydencie Stanów Zjednoczonych. Być może jest to kwestia tego, że autorka zdawała sobie sprawę ze swojej popularności w US i postanowiła znaleźć wspólny język ze swoimi amerykańskimi fanami, ale szczerze, dla mnie osobiście, jej wstawki o polityce - mimo że niewielkie, wydawały się dziwnie nie na miejscu.
Sama książka podzielona jest na cztery części. Pierwsza traktuje o panowaniu nad histerią, druga nakazuje uspokojenie się, w trzeciej jest mowa o tym co można a czego nie można kontrolować, a czwarta to interaktywna gra, w której autorka niejako testuje wiedzę czytelnika na temat trzech poprzednich części i wszystkiego o czym pisała do tej pory.
Muszę przyznać, że jestem nieco rozczarowana. To prawda, że nie spodziewałam się niczego szalenie odkrywczego po tej książce bo rzadko kiedy poradniki faktycznie mówią o czymś z czego już wcześniej nie zdawałabym sobie sprawy, ale mam wrażenie, że Sarah Knight potraktowała problemy nieco po macoszemu. Z jednej strony rozumiem jej tok rozumowania i popieram to, że trzeba szukać zdrowych reakcji na odreagowanie lęku, smutku i gniewu, ale z drugiej strony, mam sporo zarzutów wobec tego jaką niewrażliwością czasami się przejawiała w książce. Na tyle na ile zgadzam się, że pewne sytuacje lepiej wyśmiać i olać, niż się w nich pławić, na tyle autorka powinna zdawać sobie sprawę, że czasami humor i sarkazm naprawdę nie są na miejscu.
W książce, Sarah Knight wali prosto z mostu, ale też znajduje sposoby by nie udzielać jasnych odpowiedzi, co jest dość dezorientujące i myślę, że czyni tę książkę chaotyczną. Pewnie, jej humor i luzackie podejście oraz anegdotki z życia wzięte, gwarantowały dość świeżą lekturę, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że miałam do czynienia z poradnikiem, ale autorka naprawdę nie odkrywa niczego nowego. Wydaje mi się, że jeśli ktoś miałby wynieść jakieś korzyści z tego dzieła, to ludzie kompletnie niedoświadczeni z technikami uspokajania się i zachowywania racjonalnie w stresujących sytuacjach.
Szczerze mówiąc, uważam, że nazywanie Jak uspokoić swoje myśli poradnikiem jest trochę na wyrost. Sama nie wyciągnęłam z lektury niczego nowego, ale za to spędziłam nie najgorzej kilka godzin, próbując zorientować się w dziwacznym humorze autorki. Lektura prowokuje, czasami sprowadza do pionu, ale raczej nie serwuje żadnych użytecznych porad. Jak wspomniałam jednak - być może znajdą się ludzie, którzy będą w stanie z niej wyczytać więcej niż ja, także lektury nie odradzam w 100%. Jeśli rozważacie poznanie pióra tej pani, radziłabym jednak uzbroić się w zapas dystansu do siebie i traktować wszystko z otwartym umysłem.
Pozdrawiam,
Sherry
Pozycję miałam okazję poznać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza. Serdecznie dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz