niedziela, 15 listopada 2015

Nienawidzę nienawiści


Cześć,

Dziś poczytacie sobie o człowieczeństwie.
(Uwaga, tekst zawiera [niewiele, ale] wulgaryzmy)

Zastanawialiście się kiedyś nad kwestią tego, ile jest nienawiści na tym świecie? Bo ja tak. I to wielokrotnie. Godzinami. Siedząc w busie i wpatrując się w zmieniający się za oknem obraz, leżąc w łóżku i wsłuchując się w ciszę, przebywając w szkole i obserwując zachowanie innych ludzi. Najbardziej jednak, do przemyśleń na ten temat, zmusza mnie internet. To takie codzienne źródło moich rozkmin. I zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim, to co zaraz napiszę, spodoba się. Ale cóż - to Feniks. Takie rzeczy się tu zdarzają.

Znacie sytuację, gdy należycie do grupy jakiejś ludzi - powiedzmy, nastolatków - i wszyscy, patrząc na was, oceniają was pod kątem zachowania pojedynczych person, nie zwracając uwagi, że wy zachowujecie się zupełnie inaczej od ogółu? 

Przykładowo: ktoś opija się do nieprzytomności, ktoś zachodzi w ciążę w wieku trzynastu lat, ktoś przez cały czas, pstryka sobie selfie. I nawet jeśli wy nie lubicie alkoholu i nie pijacie go, jeśli zachowujecie wstrzemięźliwość seksualną, bądź jesteście na tyle odpowiedzialni, by nie sypiać z kim popadnie tylko dlatego, żeby się popisać przed znajomymi, albo wchodzicie na portale społecznościowe bez presji, po to by powiedzmy, popisać ze znajomymi, a nie wypisywać cztery posty na godzinę z "wielkimi problemami" na facebooku, to i tak jesteście ocenami jako "zepsuta młodzież", wyłącznie z tego powodu, że pewne jednostki nie dopuszczają do siebie myśli, że nie wszyscy młodzi ludzie są głupi, płytcy albo przywiązani do swoich gadżetów elektronicznych bardziej niż do rodziny. 



Pewnie wiecie o czym piszę, hm? Zresztą, moja pierwsza notka przemyśleniowa, skupiała się już na problemie wkładania młodzieży do jednego wora (Dobroć rośnie wokół nas), ale tym razem, chodzi mi o coś więcej niż tylko gardzenie kimś, z powodu zachowania jednego człowieka. Chodzi mi o nienawiść do całej grupy, za zachowanie jakiegoś odłamu. A skoro doszliśmy już do wniosku, że nie wszyscy młodzi to ćpające, dające sobie obrabiać dupy, uzależnione od internetu chuligany, albo nie wszystkie starsze babcie to tak zwany "osiedlowy monitoring", albo nie wszyscy pracujący w fast-foodach to życiowe niedorajdy, to skupmy się na czymś większym.

Moi drodzy. Nie wszyscy muzułmanie, czy uchodźcy to terroryści. Ktoś jest zszokowany? Pewnie duża część z was, teraz myśli sobie: "oczywiście, że wiemy, Sherry. Przecież to oczywiste". No cóż, zachowanie ludzi w internecie, jednak mówi coś innego. A skoro trafia do mnie coraz więcej zagubionych dusz, jest szansa, że trafi tu też ktoś, kto nie wie, że terroryzm to wybór, a nie gen, który dziedziczymy, a moja notka pozwoli mu coś uświadomić.

Wiecie, naprawdę ciężko znoszę zło na świecie. Albo negatywne emocje. Albo nienawiść. Gdy jestem świadkiem sytuacji, w której ktoś wyklina kogoś od najgorszych tylko dlatego, że ma inną religię/wyznanie/orientację seksualną/kolor skóry od niego, to robi mi się słabo. Gdy mam nieprzyjemność uczestniczenia w sprzeczce sympatyków powiedzmy dwóch klubów sportowych i obrzucania się przez nich wzajemnie błotem i wyzwiskami, tracę grunt pod nogami. A kiedy czytam na internecie, dzień po tym, jak w wyniku terroryzmu, życie straciło ponad 100 niewinnych osób, że trzeba wyrżnąć wszystkich muzułmanów... Ledwo widzę na oczy, przez te łzy. 



I od razu zaznaczam - ta notka nie ma wzbudzić dyskusji na tematy gospodarcze, czy ogólnie na temat obecnej sytuacji w danym kraju. Więc jeśli macie zamiar zostawić pod tym postem komentarz na tematy polityczne, na tematy związane z Unią Europejską, postępowania wobec uchodźców czy niekompetencji organu X wobec organizacji Y, błagam - darujcie sobie. Już dość takiego gówna naczytałam się w otchłaniach internetu. 

Ta notka ma zwrócić waszą uwagę na hipokryzję niektórych. Na nienawiść szerzącą się na świecie. Czemu hipokryzję? Bo to mnie cholernie, wiecie, dręczy, że ludzie, którzy uważają się za najbardziej niewinne persony, że ludzie, którzy deklarują jakąś wiarę, albo ustalone zachowania etyczne, typu "życie w przyjaźni i w pokoju ze wszystkimi", w obliczu nowych wydarzeń, zamieszczają na facebooku czy twitterze posty o tym, żeby wybijać innych, żeby oceniać wszystkich wyznawców islamu, wobec jednej miary - ostatnich ataków w Paryżu, najlepiej, żeby wysadzić w powietrze całą Syrię, Irak, Iran i tak dalej. 

A ja spytam: człowieku - co ty, do kurwy, robisz? Jak można, z jednej strony, wpychać ludziom do głowy swój nieskalany wizerunek, najbardziej nieszczęśliwej osoby na świecie. Takiej, która cierpi z powodu problemów dnia codziennego, czy niezrozumienia, a z drugiej, żądać rzezi niewinnych osób? Czy ludzie naprawdę są już tak zaślepieni nienawiścią, że nie widzą racjonalnie? 



Nie umiem wyrazić słowami, jak bardzo nie znoszę uprzedzeń społecznych, rasowych czy religijnych. Bo one wszystkie, niosą takie pokłady negatywnych emocji, że mnie to po prostu, wewnętrznie i emocjonalnie wyniszcza. Zagadką jest dla mnie, czemu wszystkie wydarzenia, wszystkie tragedie, nawet te, które dosłownie mnie nie dotykają, biorę tak bardzo do siebie. Najwyraźniej los nie poskąpił mi w genach empatii. Ale przez to, że czuję więcej, czuję intensywniej, więcej też widzę. 

A to co widzę na co dzień, to przede wszystkim nienawiść. Niechęć. Zazdrość. I zadaję sobie pytania, jaki świat stworzyliśmy? Na jakim my świecie żyjemy? Dokąd to wszystko prowadzi, skoro jedni w imieniu jakiejś pokręconej filozofii, zabijają niewinnych, drudzy obrzucają błotem innych, nie bacząc na konsekwencje i fakt, w jakich to ich stawia świetle, i że ich słowa przeczą nieskalanym wizerunkom, jeszcze inni, wiecznie hejtują, zostawiając za sobą tak wyniszczające działanie, o jakie nawet by nie podejrzewali.

Może niektórzy myślą, że słowo rzucone w internecie nic nie znaczy. Że nie wyrządzi nikomu krzywdy. Co za bzdura. Chcecie statystyki dotyczące samobójstw popełnionych przez krytyczne, pełne pogardy komentarze rozsiewane na portalach społecznościowych? 

Każde słowo, które piszecie w internecie, czy które wypowiadacie, niesie za sobą jakieś działanie. Odbija się od ścian i powoduje echo. Nie możecie przewidzieć jakie będą konsekwencję tego co zrobicie, więc mam po prostu prośbę - pomyślcie zanim opublikujecie jakiś post na facebooku, okej? Bo to może uratować komuś życie. Albo ocalić moją wiarę w ludzkość, która w tej chwili, wisi już na jednym, cieniutkim włosku.



Nie pytajcie mnie, co chciałam przekazać tą notką. Chyba pisząc ją, miałam nadzieję, że zmuszę kogoś do przemyśleń. Do racjonalnej oceny swoich działań. Jeśli udało mi się z choć jedną osobą - będę więcej niż usatysfakcjonowana.

Pozdrawiam,
Sherry


10 komentarzy:

  1. Idealnie wszystko ujęłaś.
    Nienawiść zaślepia ludzi. Widać to właśnie w komentarzach, w których ludzie mówią o wyżynaniu, mordowaniu, paleniu państwa Islamskiego. A czym oni teraz różnią się od nich? Jeśli nienawiść prowadzi ich do chociażby chęci popełnienia takiego czynu, deklaracji to czy nie zrównują się oni z terrorystami? Inna sprawa, że nie wszyscy zamieszkujący Bliski Wschód to terroryści, nie wszyscy uchodźcy są również nimi. Wielu tych ludzi jest przestraszonych, ucieka z dziećmi od całego swojego życia, nie mając na starcie praktycznie niczego, oprócz nadziei, że ludzkość nie upadła jeszcze tak nisko by nie udzielić pomocy. Oczywiście niektóre ich zachowania nie są akceptowalne, ale są one związane z ich mentalności, kulturą. Terroryzm, jak to ujęłaś nie jest genem, który przekazywany jest z pokolenia na pokolenie. Niektórych wychowuje się na katolika, niektórych na króla, a niektórych na morderców. Żaden człowiek nie rodzi się zły. Życie, inni ludzie go takim czynią.
    Inną kwestią jest powiązany z poprzednią brak akceptacji, od którego czasami stają mi łzy w oczach. Czy to, że jesteśmy tacy różnorodni nie wyróżnia nas ponad inne gatunki? Zdolność do uczuć, własnej opinii, gustu, stylu? Czy nie wszyscy mamy takie same prawa, nawet te niepisane? Prawo do miłości chociażby. Więc kiedy jeden mężczyzna pała miłością do drugiego, czy powinien być za to karany? Czy nie powinien pójść do Nieba, tylko dlatego, że kocha? Czy osoba, która nie wierzy w Boga, powinna być tępiona i wyklinana przez rzeszę wierzących? Czy ktoś kto żyje w sposób, wychodzący poza normy powinien być skreślany? Nie wiem czy wszystkie te kwestie są sprawą głupoty, nienawiści, niskiej edukacji, wiary czy braku akceptacji do zmian. Przeraża mnie to, że człowiek może być tępiony za kilka kolczyków, miłość do drugiego człowieka, wierzenia, czy choćby przekonania. Gdzie my żyjemy? W świecie, w którym niektórzy ludzie sądzą, że mogą dyktować warunki innym, gdzie wszelkie odejście od normy jest nieakceptowane, gdzie nie mamy wyboru poprzez wpajane od urodzenia wierzenia, przesądy, gdzie drugi człowiek może żyć ze świadomością, że pozbawił żyć miliony. Gdzie jedna nienawiść rodzi kolejną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Nad tymi samymi kwestiami i ja się zastanawiam i nie zazwyczaj nie dochodzę do żadnych sensownych wniosków, bo dla mnie to jest zwyczajna głupota by zachowywać się inaczej, by tępić kogoś kto ma inny kolor skóry, kto nie wiem - ma tatuaże, albo kolczyki, kto jest homo. Uwielbiam stwierdzenie z "Zabić drozda", że na świecie istnieje tylko jeden rodzaj ludzi i są to LUDZIE. Pod wszystkimi pozorami, w środku, jesteśmy tacy sami. Żyjemy na tej samej planecie, oddychamy tym samym powietrzem. Więc dlaczego nie możemy żyć ze sobą w zgodzie? I jeśli nie kochać się wszyscy nawzajem, to przynajmniej tolerować, bez oskarżania, bez wytykania palcami?
      Dziękuję za komentarz!
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  2. Nie spodziewałam się, że ten post o nienawiści pójdzie w te stronę. Cóż nienawiść z powodu poglądów jest chora, to trochę jakbym chciała kogoś mordować, bo ja wolę czekoladę mleczną, a ktoś białą. To chore. Chore są te wszystkie podziały. Ludzie to ludzie - myślą, czują, żyją. Czasem trafi się jakiś popapraniec, co ma nie po kolei w głowie, ale to nie powinno decydować większości. Nienawiść spowodowana religią/wyznaniem/orientacją seksualną/kolorem skóry, ach... i ta dzisiejsza "tolerancja" - to chore.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam. I nigdy nie zrozumiem i nie będę miała usprawiedliwienia dla ludzi, którzy zabijają z takich beznadziejnych powodów.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  3. Dobrze piszesz. Jest taki film - "My name is Khan". Bollywood, więc wszyscy myślą, że niewiele warty. Wręcz przeciwnie. Opowiada o wydarzeniach po 11 września w USA, kiedy pewien muzułmanin chce przekazać prezydentowi informację, że pomimo swojej wiary nie jest terrorystą. Zryczałam się strasznie na tym filmie. daje do myślenia, polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję! Zapisuję sobie na listę do obejrzenia! O coś takiego właśnie mi chodziło.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  4. Nienawiść jest chyba jedną z tych rzeczy, których na świecie nigdy nie brakowało. Wręcz przeciwnie. Jest jej o wiele za dużo, jak sama napisałaś. Świat jest nią przepełniony.
    Jestem w sumie ciekawa, czego jest więcej: miłości czy nienawiści? Nie wiem, nie mogę tego stwierdzić... albo może po prostu nie chcę? Zresztą nieważne. Sądzę jednak, że nawet gdyby wszyscy ludzie, bez żadnego wyjątku mieli takie same poglądy, wyglądali identycznie, mieli takie same cechy to i tak znalazłby się ktoś, kto zacząłby szerzyć nienawiść, ponieważ część ludzi miałaby inną płeć od niego samego. Zaczęłyby się wojny, świat podzieliłby się na dwie odrębne części: jedna dla mężczyzn, druga dla kobiet. Potem zaczęliby życie w tych swoich połowach i przestaliby porozumiewać się ze stroną przeciwną. A co by z tego wynikło? Ludzie przestaliby się rozmnażać, więc w ciągu około stu lat na świecie zostałyby same drzewa i niektóre gatunki zwierząt. A wszystko przez tą nienawiść.
    I chociaż w naszym świecie prawdopodobnie nie zdarzy się coś takiego to jednak ta sytuacja może w łatwy sposób pokazać skutki nienawiści, nieprawdaż?
    Niestety, my nie możemy zrobić wiele, aby to zmienić. Ale zawsze możemy przyczynić się do zmiany szerząc miłość, przyjaźń i wszystkie te inne wartości, które mimo wszystko są bardzo potrzebne dzisiejszemu społeczeństwu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz rację. I ja nie wyobrażam sobie świata bez nienawiści. Po prostu boli mnie, że u nas, w dzisiejszych czasach jest jej aż tyle i prowadzi ona do tylu chorych zachowań i uprzedzeń. A jeśli ta nienawiść jest rozpowszechniana przez takich co kreują się na aniołki, a w rzeczywistości napędzają ich te negatywne emocje, to dostaję białej gorączki.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  5. "Człowiek nigdy nie czynił zła z takim zapałem jak robi to z przekonań religijnych" Umberto Eco. Czytając Twoją notkę ten cytat(nie wiem czemu) jako pierwszy przyszedł mi do głowy. Mam na ten temat bardzo rozwinięte zdanie, ponieważ jestem obcokrajowką a na dodatek dosyć "inną" osobą, i o nie tolerancji mogłabym się rozpisywać. Zawsze mnie zastanawiało, czemu ludzie( akurat tacy których znam) zawsze chowają się za Bogiem? W każdą niedzielę chodzą do kościoła, strasznie wierzący i tak dalej, a na codzień... tak nie moralne zachowanie trudno opisać. Inną sprawą jest tolerancja, naprawdę uważam, że każdy człowiek ma prawo na własne szczęście, nie ważne czy jest homoseksualistą czy hetero, każdy ma prawo decydować o sobie. W ogóle jak można uważać, że człowiek o innym kolorze skóry jest gorszy? Nigdy nie potrafiłam sobie wyjaśnić skąd się bierze ta nienawiść? To jest coś irracjonalnego. Też mnie przeraża myśl, że ludzie przez np. terrorystów osądza całe państwa, wszystkich niewinnych ludzi, dzieci, starców czy oni są czemukolwiek winni? Albo podobna sytuacja dotyczy żydów. Dyskryminacja, nietolerancja, rasizm- to wszystko jest na pewnej podstawie spowodowane strachem. Pszykro mi, że tak mało możemy zrobić, ponieważ właściwie każdy odpowiada za siebie, za swoje zdanie. Uważam, że takie dyskusje są bardzo ważne w naszym życiu. Naprawdę bardzo lubię Twoje rozkminy, zmuszają do myślenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonały cytat. Dziękuję za podzieleniem się nim. :) I swoimi przemyśleniami również. I ja uwielbiam dyskusje pod notkami przemyśleniowymi i to właściwie wizja nich, tak bardzo zagrzewa mnie do pisania i daje ostateczny kop odwagi, do publikacji tego wszystkiego.
      W każdym razie - mam wrażenia, że jak się czyta te wszystkie artykuły, zwłaszcza z US, w których jest pełno przemocy, że na przykład jakiś mężczyzna pobił swoją żonę i dzieci, czy że ktoś kogoś zabił, a okazuje się, że ów mężczyzna, który stosował przemoc, czy który zabił, co niedziela chodził do kościoła, to to w pełni pokazuje, że to nie wiara decyduje o tym, czy ktoś jest dobry czy zły. A ja się pytam, czy w takim razie, ten kto chodzi do kościoła co tydzień, a w domu bije żonę i dzieci, ma większe prawo do zbawienia niż powiedzmy gej, który nikomu krzywdy nie czyni, który wręcz inspiruje innych, który pomaga innym homoseksualistom pogodzić się ze swoją seksualnością, by powiedzmy, nie chcieli się zabić za to kim są? Znam taki przykład, z doświadczenia.
      Chciałabym by niektórzy - nie mówię, że wszyscy wierzący, bo są tacy, którzy faktycznie są dobrzy, są tolerancyjni i kochają innych ludzi, ale ci inni - przejrzeli na oczy i zobaczyli jak absurdalnie się zachowują.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń