źródło |
Urodzona o północy
Autorka: C.C. Hunter
Oryginał: Born at Midnight
Seria: Wodospady Cienia #1/5
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 15.01.2014
Liczba stron: 365
Moda na paranormal-romance, zrodzona przez Stephanie Meyer, została wyparta przez szał na dystopie, później powieści erotyczne i aktualnie young adult & new adult. Mimo wszystko, wciąż znajdą się tacy, na przykład ja, którzy z wielką przyjemnością co jakiś czas, robią sobie przerwy od innych gatunków książkowych, by spędzić czas z jakąś niezobowiązującą lekturką, na tyle naiwną i przewidywalną, a także przyjemną w czytaniu, by zapomnieć o rzeczywistości i przenieść się w świat gdzie wampiry świecą się jak kule dyskotekowe, wilkołaki śmierdzą mokrym psem czy elfy to tak naprawdę zimne dranie. Serię Wodospady Cienia, chciałam poznać już od dawna, ale niestety z książkami pani Hunter było mi nie po drodze. Gdy w końcu znalazłam "Urodzoną o północy", długo mnie nie trzeba było przekonywać do sięgnięcia po nią. Moja miłość do obozów czy szkół dla młodych paranormalnych, utrzymuje się odkąd poznałam cudowne "Dziewczyny z Hex Hall", a w pewien sposób, fabularnie pierwszy tom serii Wodospady Cienia, przypominał mi trylogię pani Hawkins. Czy jednak wrażenia po skończeniu, mam tak pozytywne jak to było w przypadku książek opowiadających o Sophie Mercer?
źródło |
Życie głównej bohaterki, rozpada się na kawałeczki. Niedawno zerwał z nią chłopak, umarła jej ukochana babcia, a rodzice się rozwodzą. Co gorsze, ojciec Kylie, zostawia ją z jej chłodną, nie wyrażającą uczuć matką, mimo że do tej pory, był bardzo blisko z córką. Do tego wszystkiego należałoby jeszcze dodać fakt, że dziewczynę prześladuje dziwny Żołnierz, którego nie widzi nikt oprócz niej, a w końcu panna Galen ląduje na obozie letnim dla dziwacznych dzieciaków. Wkrótce okazuje się, że jeśli Kylie myślała, że to tej pory miała pogmatwane życie, to była w błędzie bo wychodzą na jaw sprawy tak dziwne i niepokojące, że naprawdę "normalna" Kylie nie ma pojęcia jak sobie z tym wszystkim poradzić...
Jeśli chodzi o główną bohaterkę, chciałabym się dziś skupić na jej... dość irytującym charakterze. To, co nie podobało mi się w dziewczynie to fakt, że wciąż i wciąż obnosiła się ze swoimi problemami i strasznie użalała się nad sobą. Nawet jeśli ktoś miał większe kłopoty, to i tak wszystko koniec końców sprowadzało się do "biednej" Kylie, której rodzice się rozwodzą. To, jak zgrywała pokrzywdzoną było naprawdę wkurzające, bo... ja rozumiem, że wszystko to mogła przeżywać - nie jestem w końcu bez serca - ale autorka przesadziła. Ostro.
Jeśli chodzi o główną bohaterkę, chciałabym się dziś skupić na jej... dość irytującym charakterze. To, co nie podobało mi się w dziewczynie to fakt, że wciąż i wciąż obnosiła się ze swoimi problemami i strasznie użalała się nad sobą. Nawet jeśli ktoś miał większe kłopoty, to i tak wszystko koniec końców sprowadzało się do "biednej" Kylie, której rodzice się rozwodzą. To, jak zgrywała pokrzywdzoną było naprawdę wkurzające, bo... ja rozumiem, że wszystko to mogła przeżywać - nie jestem w końcu bez serca - ale autorka przesadziła. Ostro.
źródło |
Kolejnym minusem, po robieniu z siebie ofiary przez Kylie, był moim zdaniem - trójkącik miłosny, wciśnięty wręcz na siłę. Jakby dobry paranormal-romance, nie mógł się obejść bez wątpliwości miłosnych bohaterki, pomiędzy dwoma, superprzystojnymi chłopakami. Gdy panienka Galman przebywała z jednym z nich, nie istniał drugi, gdy przebywała z tym drugim, nie istniał pierwszy. I choć nie była to może najbardziej wkurzająca główna bohaterka, z którą miałam do czynienia, to nie była też moją ulubienicą. Jej naiwność i dość infantylny tok myślenia, a także lekkomyślność i nie radzenie sobie z rzeczywistością, były nie do zniesienia. Jeśli zaś chodzi o pozostałych bohaterów, byli wykreowani ciekawie, choć wiadomo - autorka najwięcej czasu poświęciła Kylie, przez co niektórzy byli zaniedbani. Co zaś się tyczy chłopaków, między którymi zaczęła się miotać narratorka powieści, to nie uciekli przed schematami. Jeden jest tak słodki, że aż przesłodzony, a drugi to niebezpieczny drań, traktujący Kylie raz zimno, raz ciepło. Mimo wszystko, to właśnie ten drugi wzbudził moją sympatię, choć wiem, że przez większą część społeczności jest tępiony.
źródło |
Jeśli o plusy chodzi, to książka była... przesympatyczna. Niezmiernie miło i szybko mi się ją czytało, a swobodna, pierwszoosobowa narracja, tylko ułatwiała sprawę. I choć zachowanie głównej bohaterki prosiło się o krytykę, to w gruncie rzeczy, powieść wzbudziła moją sympatię. Jak już wspomniałam w pierwszym akapicie - uwielbiam motyw obozów/akademii/szkół dla młodych paranormalnych. Mamy możliwość poznać mnóstwo bohaterów, a także spojrzeć na to, jak dany autor przedstawił różne rasy. I tutaj, mieliśmy wampiry, wilkołaki, zmiennokształtnych i innych, z tym że bolał mnie fakt, że w pełni nie mogliśmy dowiedzieć się, do czego dane osobniki są zdolne. Nie zabrakło zabawnych sytuacji, dzięki którym czytelnik nie trwał w stanie "nie-obchodzi-mnie-co-tu-się-dzieje" i mimo, że nie występował jakiś dramatyczny wątek, to jedyny, powiedzmy ciekawie poprowadzony, został wyjaśniony stanowczo za prosto i zbyt... słodko.
Książka pani Hunter jest przeznaczona dla młodzieży i może właśnie to, trochę usprawiedliwia autorkę i jej łatwe rozwiązania, ale mimo wszystko, wolałabym w przyszłości widzieć, jak bohaterowie dojrzewają, podejmują odważniejsze decyzje, a przede wszystkim - jak zmienia się Kylie. Seria liczy sobie pięć tomów, a ja mam zamiar brnąć w nią do końca, pełna nadziei, że koniec końców bohaterka wybierze Lucasa, ale naprawdę będę trzymała kciuki, by styl autorki się poprawił. Dla niewymagających czytelników, "Urodzona o północy" będzie jak znalazł. Mnie, mimo że krytykowałam książkę, przypadła ona do gustu i jestem dość usatysfakcjonowana, tym bardziej, że podchodząc do tej pozycji, nie spodziewałam się ambitnej lektury. Pani Hunter pozostawiła po sobie dość dobre wrażenie i jeśli czujecie, że to książka dla was - zachęcam.
7/10
Pozdrawiam,
Sherry
Właściwie to nie czytałam książek w tym gatunku. Jeśli fantasy to tylko dystopia :). Nie polubiłam książek Stephenie Meyer i mam jakiś uraz do wampirów, wilkołaków itp. stworzeń. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Ach, ja za to fantastykę kocham i to zarówno fantasy, dystopie, s-f, urban-fantasy czy choćby steampunk! Wchłaniam takie książki wręcz masowo. :) Ważne tylko, żeby świat był ciekawie przedstawiony, bohaterowie nie-irytujący i dobrze rozwinięty wątek miłosny w środku ^^
UsuńAle uraz rozumiem, sama mam pewien, może nie do jako takiej "rasy", ale pewnego elementu w książkach, także... nie zachęcam. :)
Pozdrawiam,
Sherry
Jakiś czas temu czytałam tę książkę i nawet mi się podobała, aczkolwiek troszkę czułam jakiś niedosyt, dlatego teraz chwilowo nie mam ochoty na kontynuację, ale może kiedyś po nią sięgnę, wszak wypadałaby poznać dalsze losy Kylie.
OdpowiedzUsuńTeż w pewien sposób źle odebrałam tą pozycję, choć podobała mi się i spędziłam z nią bardzo przyjemnie czas. ;) Po prostu ten wątek miłosny... nie na moje nerwy. Stanowczo muszę na jakiś czas porzucić lektury z tego typu "zabiegami". :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Masz rację. Ten wątek miłosny jakoś kuleje. Wołałabym, aby został zaprezentowany nieco inaczej, ale cóż taka była wizja autorki i już.
UsuńTaaak. Ja też. :( Wydaje mi się, że naprawdę ten trójkąt to był tak już na siłę wprowadzony. :/
UsuńJa również często wracam do paranormali (główny powód to mnóstwo zaległych leżących na moje półce, ale zawsze coś :P )
OdpowiedzUsuńA gdzie Ci się udało zdobyć? Ja prosiłam wydawnictwo, ale, niestety, do recenzji dają tylko nowości, nic co zostało wydane 4 miesiące wstecz :/
Ogólnie coraz częściej zauważam, że w paranormalach główne bohaterki są irytujące. Nie wiem, czy to przez to, że zaczęłam czytać inne gatunki, czy po prostu na takie książki ostatnio trafiałam, ale każdy paranormal = bohaterka głupia, naiwna, zakochana, nie radząca sobie z życiem. Normalnie chyba napiszę kiedyś posta na temat budowy przeciętnego paranormala...
Mimo wszystko chętnie bym ją przeczytała. Ludzie się czepiają, że czytam książki dla młodzieży, a nie jakieś poważniejsze. Ale to mój duch pedagogiczny przemawia, a czytając takie książki łatwiej mi jest dotrzeć do młodzieży i ją zrozumieć. Kurczątko, o tym też mogłabym napisać notkę :P
Pozdrawiam
Ach, mnie się udało ją dorwać w bibliotece na szczęście. ;) I muszę przyznać, że jestem z tego bardzo zadowolona bo jednak tyle mam książek na liście do kupienia, że nie warto dokładać do niej kolejnej pozycji. :)
UsuńOdnośnie irytujących bohaterek - masz rację. Nie we wszystkich paranormalach tak jest - na przykład w "Obsydianie" - Katy jest absolutnie cudowna i ją uwielbiam, ale rzeczywiście najczęściej - zazwyczaj w książkach Ambera, bohaterki są nie do wytrzymania. :/
Notek pisz jak najwięcej bo uwielbiam cię odwiedzać, także chętnie przejrzę (i skomentuję, of course) nowe materiały ^^
A młodzieżówki też czytam, bo choć... cóż. Są megaprzyjemne i rozluźniające. :) Poza tym, chwilami naprawdę słodkie i czarujące. :) No i męskie charaktery <3 Dla niektórych można stracić głowę ^^
Pozdrawiam!
Sherry
Jakoś nie mam ochoty na rozpoczynanie nowej serii, ale kto wie może się skuszę
OdpowiedzUsuńNaprawdę jestem w stanie to zrozumieć. :) Sama również chciałabym mieć siłę w sobie, by się powstrzymać przed rozpoczynaniem kolejnych serii. ;) Niestety.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Mimo, że lubię paranormale i widzę całkiem wysoką ocenę to na pewno nie przeczytam Urodzonej o północy.
OdpowiedzUsuńJestem w stanie znieść wszystko, ale nie typ głównej bohaterki, która się nad sobą użala. Mówię stanowcze NIE takim osobom. Rozumiem, że czasami życie się wali, ale nie można na tym się skupiać i robić męczennicy, która jest najbiedniejszą postacią na tej Ziemi.
Mimo, że chciałabym poznać innych bohaterów, którzy jak mówisz są ciekawi, to niestety się nie przełamię.
Pozdrawiam :D
Fakt - też nie mam cierpliwości do takich kobitek. Kyle byłam w stanie znieść głównie przez wzgląd na fakt, że otaczały ją fajne osoby - na przykład jej nowe, dwie przyjaciółki/współlokatorki były zabawne... Dalej był Lucas... Ach, Lucas. Ale do samej Kyle miłością nie pałam. Strasznie rozrzutne, naiwne dziewczątko.
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Kiedyś również czytałam takie lekkie i przyjemne paranormale, bo dobrze się czasami rozerwać przy naiwnej książce. O tej co nieco słyszałam, choć aktualnie mnie do powrotu do nich nie ciągnie. :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię ci się. Właściwie to sama chciałabym na pewien czas zrezygnować z paranormali, ale obawiam się, że mam ich tyle w kolejce, że nie jestem w stanie tego zrobić...
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Mnie główna bohaterka strasznie denerwowała i ten trójkąt też. Zepsuło mi to całą książkę :( I w ogóle spodziewałam się, że autorka ciekawie przedstawi ten obóz, będzie jakiś oryginalny...
OdpowiedzUsuńO, mnie też. :( Ten trójkąt... miałam sobie nieraz ochotę oczy wydłubać od tego lukru wobec relacji Derek&Kyle. No, ale. :/ Odnośnie obozu - właściwie on gdzieś tak zginął w tle, przy tym użalaniu się nad sobą Kyle, ale masz rację. Mógł być o wiele lepiej przedstawiony. :/ Mimo wszystko, lektura nie była zła i jestem dość zadowolona, że ją przeczytałam i mogłam przez parę godzin się zrelaksować. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Moją opinię na temat tej książki znasz ;)
OdpowiedzUsuńA i owszem, owszem. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Od czasu do czasu zdarzy mi się jeszcze przeczytać coś takiego :-) O książce słyszałam i może kiedyś się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńMnie nieco częściej niż "od czasu do czasu", no ale. :D
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Jak też lubię paranormalne książki, a nawet uwielbiam :) choć chciałabym zostać choć trochę zaskoczona, troszeczkę... Tej serii nie mam zamiaru czytać, ale jak ktoś mi wciśnie to czemu nie. Na głupie bohaterki się uodpornilam :)
OdpowiedzUsuńJa chyba z paranormali nigdy nie wyrosnę. Po prostu już zdążyłam pokochać wszystko co ciekawe i się wiąże z tym gatunkiem i... no nie ma siły, żeby mnie od niego oderwać. :D Ale przerwa powinna dobrze mi zrobić, tym bardziej od tych książek, które mają w sobie choć gram trójkąta miłosnego. :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Czytałam, czytałam, a jakże. Lekka, sympatyczna, szybko i miło się ją czytało. Szkoda tylko, że dopiero pod koniec zaczynało się coś dziać. Ale była na tyle ciekawa, że sięgnęłam po drugi tom, odrobinę lepszy od tego. ;)
OdpowiedzUsuńAch, drugi tom właśnie pozyskałam w formie ebooka, także mam nadzieję, że i na mnie zrobi choć odrobinę pozytywniejsze wrażenie niż część pierwsza. :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Rzeczywiście, główna bohaterka to infantylna idiotka, której jedynym zadaniem jest granie czytelnikom na nerwach. Jej zachowania strasznie mnie irytowały, były zbyt wyolbrzymione. Mimo to książka ma w sobie czar, który nie daje się od niej oderwać. Co za tym idzie, czyta się ją lotem błyskawicy :)
OdpowiedzUsuńŚwietne podsumowanie całości ^^ Mogę się podpisać pod nim i jeszcze przybić pieczątkę ^^
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Również lubię od czasu do czasu przeczytać jakiś paranormal. Nie tylko ze względu na sentyment jakim darzę ten gatunek (w końcu to od niego tak na poważnie zaczęła sie moja przygoda z czytaniem (ale też dlatego, że uwielbiam takie słodkie romantyczne opowiastki z nutką magii. Nie sądzę bym kupiła Wodospady cienia, choć również uwielbiam motyw szkół i obozów (sama spędziłam na obozach dziesięć wakacji- kurde, jak mam to odmienić? :-/ - niestety, ku mojej rozpaczy,nigdy nie spotkałam tam nikogo paranormalnego :-D ) ale jeśli wpadnie w moje ręce chętnie się z nią zapoznam :-)
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że znowu Cię zaniedbałam, ale muszę Ci powiedzieć, że już zbliżamy się do finiszu remontu (choć pod tonami kurzu lewie to widać), no i najlepsze, uwaga, uwaga- ZDAŁAM PRAWO JAZDY! Po pięciu podejściach do testów zdałam jazdę za pierwszym razem ;-) Normalnie jeszcze w to nie wierzę ;-)
Buziaki :-*
O rany! Przede wszystkim: GRATULUJĘ! Gratuluję zdania prawa jazdy, gratuluję wytrwałości prze remoncie i... wszystkiego co związane! :D Cieszę się razem z tobą! :D
UsuńOdnośnie Wodospadów, to mam nadzieję, że kiedyś wygrasz je w jakimś oszałamiającym konkursie, albo wpadną ci w ręce w inny sposób, bo miło można z nimi spędzić czas, choć... nie brakuje mankamentów, niestety. :)
Pozdrawiam!
Sherry
Na książki pani Hunter miałam ochotę już od jakiegoś czasu, ale przeraziłaś mnie tą wciąż użalającą się nad sobą główną bohaterką. Aż tak źle? I trójkącik miłosny... Dlaczego znowu? Chociaż czemu ja się dziwię... Paranormale bez tego wątku da się chyba wyliczyć na palcach u rąk.
OdpowiedzUsuńChciałam już postawić na "Urodzonej o północy" krzyżyk, po czym czytam, że w gruncie rzeczy nie jest wcale taka zła. Więc pewnie kiedyś po nią sięgnę, no bo czemu nie? Powieści ze szkołami w tym książkowym gatunku również lubię, chociaż po zetknięciu się z "Naznaczoną" podchodzę do nich z ogromnym dystansem. :D
P.S. "Dziewczyny z Hex Hall" są takie dobre :O A ja do tej pory żyłam w przekonaniu, że nie są godne mojej uwagi...
O rany! Masz rację! Dom Nocy. :/ Brrr. Niemniej jednak, raczej i tak mi pozostanie ten sentyment do obozów/szkół paranormalnych bo własnie - 'Dziewczyny z Hex Hall'. Czy są takie dobre? Myślę, że tak, zwłaszcza dla tego, który się po nich tego nie spodziewa. :) Humor głównej bohaterki jest po prostu epicki, a jej utarczki słowne z superprzystojnym Archerem, dla którego ja straciłam głowę - coś pięknego! :D Mam nadzieję, że kiedyś dane ci będzie zakosztować przygody z piórem pani Hawkins. :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Nie czytałam, przyznam szczerze, a widzę, że warto. Nie tylko na podstawie twojej recenzji, ale i innych ;) Do zobaczenia, mam nadzieję, że mnie też odwiedzisz ;)
OdpowiedzUsuńRównież zauważyłam, że seria zbiera mnóstwo pozytywnych recenzji, także mam nadzieję, że uda ci się kiedyś również sięgnąć po te tomy. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Czytałam sporo pozytywnych recenzji, a i Twoja koniec końców do takich należy, więc chyba spróbuję ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńW takim razie, trzymam kciuki, żeby ci przypadła do gustu. ;)
UsuńPozdrawiam,
Sherry