źródło |
Primavera
Autorka: Mary Jane Beaufrand
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2009
Liczba stron: 312
Ciekawe, co można ujrzeć, gdyby rozciąć mnie aż do serca?
Piętnastowieczne Włochy. Jeden z najbardziej zamożnych rodów patrycjuszowski - Pazzi, knuje spisek przeciwko potężnej rodzinie Medyceuszy. W palazzo Pazzich, piękna Domenika - jedna z cór głowy rodziny, szykuje się do ślubu z Giulianem Medyceuszem. A najmłodsza przedstawicielka rodu Pazzi - Flora, przez rodziców i większą część starszego rodzeństwa traktowana jak służąca, według polecenia matki, która uważa ją za brzydką, głupią i niepotrzebną, ma udać się do klasztoru. Tymczasem niekochana, niedoceniona, wygadana, lekkomyślna dziewczynka, przypadkiem wpada na trop intrygi, która pogrążyć może cały jej ród. A ze wszystkich osób w palazzo, może zaufać jedynie swojej nonnie - babci, starszemu bratu, a także nowemu, młodemu gwardziście, przynoszącemu tajemniczy list od znamienitego osobnika...
"Primavera", dzięki pięknemu tytułowi i równie intrygującej okładce, przyciągnęła mój wzrok już jakiś czas temu. Uwielbiam książki młodzieżowe, a te osadzone w jakiś interesujących czasach - tym bardziej. Pani Beufrand, na miejsce akcji wybrała sobie renesansową Florencję, a w roli głównej bohaterki obsadziła najmłodszą przedstawicielkę, jednego z dwóch, najpotężniejszych rodów, ówczesnych Włoszech. Historia życia, snuta przez Florę, jest przeraźliwie smutna i melancholijna, a przy tym naprawdę pouczająca i piękna. Poprzez ukazanie kolejnych etapów sporu pomiędzy Pazzi a Medyceuszami, mamy możliwość bycia świadkami wielu tragedii, intryg, przemocy, ale i porywów serc.
Całość oprawiona w cudownie bogatą, kolorową i piękną ramę czasową i zniewalające opisy Florecencji, robi naprawdę wielkie wrażenie, a z pozoru łatwa, naiwna i dość przewidywalna historia - w końcu to młodzieżówka - wcale nie jest tak głupia, jak mogłoby się to wydawać. Przede wszystkim, plusem w "Primaverze" będą bohaterowie, a jeśli nie "oni" w liczbie mnogiej, to na pewno narratorka powieści czyli młodziutka Flora. Spodziewałam się, że z jej dość młodym wiekiem i niechlubną reputacją w palazzo Pazzich, dziewczyna będzie działać mi na nerwy i... po części się nie myliłam, choć nic nie jest tak jednoznaczne jak mogłoby się wydawać.
Flora, a właściwie Lorenza, to urocza, odważna, choć także lekkomyślna, głupiutka i nawina dziewczyna, która ewoluować zaczyna wraz z czasem. Przyzwyczajona do surowego traktowania przez rodziców, przez całe dzieciństwo i etap wkraczania w dorosłość, stara się zdobyć ich uznanie. Nigdy niekochana, szuka ciepła i miłości, a walka o najbliższych w straszliwych wydarzeniach, które nadciągają, tylko powiększają jej więź z rodziną. Jej opowieść była tragiczna i naprawdę smutna. Nie zliczę sytuacji, kiedy współczułam, biednej, niedocenianej Florze, która dopiero odkrywała sekrety najbliższych, w tych także tych, którym ufała jak dotąd bezgranicznie. Bohaterka, ze swoimi słabościami i wadami, wydawała się tak realna, a jej życie tak namacalne, że wcale bym się nie zdziwiła, gdyby w "Primaverze" część zdarzeń pokrywała się z rzeczywistymi.
Trzeba oddać pani Beaufrand to, że naprawdę miała pomysł i świetnie poradziła sobie z piórem. Klimat renesansowej Florencji nie był przytłaczający, nie raził, a jedynie ubarwiał lekturę. Skrojone opisy wystarczały, by czytelnik mógł przenieść się wyobraźnią do piętnastowiecznych Włoszech, a tam przeżywać przygody wraz z młodziutką Florą. Oprócz tego, autorka operowała bardzo lekkim, przyswajalnym językiem, dzięki czemu lekturę pochłania się w zastraszającym tempie. Dodatkowe, wyjaśnione w przypisach słówka włoskie, tylko dodają uroku powieści, która jak na młodzieżówkę - wypadła w moich oczach naprawdę szalenie dobrze.
Przebaczenie sobie, przebaczenie innym, podążanie za marzeniami i nauka wzajemnej miłości, zaufania i nadziei - to wszystko, a także jeszcze więcej, czeka na tego, kto zdecyduje się wybrać w przygodę do Florencji, wraz z Florą, mityczną Chloris i pozostałymi bohaterami tajemniczej wiosny*...
źródło |
Trzeba oddać pani Beaufrand to, że naprawdę miała pomysł i świetnie poradziła sobie z piórem. Klimat renesansowej Florencji nie był przytłaczający, nie raził, a jedynie ubarwiał lekturę. Skrojone opisy wystarczały, by czytelnik mógł przenieść się wyobraźnią do piętnastowiecznych Włoszech, a tam przeżywać przygody wraz z młodziutką Florą. Oprócz tego, autorka operowała bardzo lekkim, przyswajalnym językiem, dzięki czemu lekturę pochłania się w zastraszającym tempie. Dodatkowe, wyjaśnione w przypisach słówka włoskie, tylko dodają uroku powieści, która jak na młodzieżówkę - wypadła w moich oczach naprawdę szalenie dobrze.
Przebaczenie sobie, przebaczenie innym, podążanie za marzeniami i nauka wzajemnej miłości, zaufania i nadziei - to wszystko, a także jeszcze więcej, czeka na tego, kto zdecyduje się wybrać w przygodę do Florencji, wraz z Florą, mityczną Chloris i pozostałymi bohaterami tajemniczej wiosny*...
7/10
Pozdrawiam,
Sherry
_______________________
* Primavera - z włoskiego: wiosna
Dobrze, że klimat renesansowej Florencji nie był przytłaczający, mimo to jakoś nie potrafię przekonać się do tej książki. Ja po prostu tak już mam, że zdecydowanie bardziej wolę kiedy akcja w danej książce rozgrywa się we współczesności i naprawdę w tym temacie bardzo rzadko robię wyjątki. Zatem i tym razem chyba jednak spasuje, bo jakoś tak średnio jestem zaciekawiona ''Primaverą''.
OdpowiedzUsuńRozumiem, rozumiem. :) Ja tam kocham motyw historii/mitologii/legend/dawnych czasów i epok w książkach. :) Może też po części dlatego, tak bardzo przypadła mi do gustu "Primavera" :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Nieeee... Coś nie teges. Znaczy, coś nie bardzo do mnie przemawia. Może i te renesansowe opisy są piękne itd., ale ja własnie takowych nie lubię. Historia mnie odstrasza...
OdpowiedzUsuńAch, wspominałaś już kiedyś przy czymś, że nie lubisz historii i tym podobnych więc nie będę zachęcać, tym bardziej, że w twoim przypadku chyba książka nie zrobiłaby aż tak dobrego wrażenia jak na mnie. :)
UsuńAle o czym ja mówię - tyle masz cudowności na półce, że pewnie gwarantowane zajęcie do trzydziestki ^^
Pozdrawiam,
Sherry
Lubię książki w dawnych czasach, ale ta nieszczególnie mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Szkoda, szkoda, tym bardziej, że naprawdę bije od niej przesłanie. :) Ale jest to mimo wszystko młodzieżówka, więc i lekko naiwna. ;)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Choć książkę kojarzę, to nie miałam pojęcia, że jest ona przeznaczona dla młodzieży. Ale to nic nie szkodzi, przynajmniej mamy do czynienia z lekkim, prostym językiem. Patrząc na okładkę, budzi się we mnie dusza romantyczki:D Więc zaś muszę napisać, że jest to książka idealna dla mnie:)
OdpowiedzUsuńW takim razie, trzymam kciuki, żeby nadarzyła ci się okazja do zaznajomienia z tym tytułem. :) A język faktycznie prosty, przystępny, więc można się zrelaksować. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Wszystko fajnie, ale to jak przestawiłaś główną bohaterkę zupełnie mnie odrzuca. Nie lubię takich charakterów bez charakteru xD Tylko bym przewracała oczami wiec sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńTaaak. Bohaterka ma irytujący charakter, ale z czasem naprawdę dojrzewa i ewoluuje. ;) I choć na listę moich ulubienic literackich się nie wpisała, to mimo wszystko jej dorastanie bardzo przypadło mi do gustu. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Uwielbiam to słowo: "patrycjuszowski" :-D
OdpowiedzUsuńKsiążka już czeka na półce więc oczywiście kiedyś ją przeczytam (choć muszę przyznać, że czeka już nieprzyzwoicie długo...). Strasznie lubię takie klimaty: minione wieki, piękne suknie i ogólna poetyckość ;-) A Flora w tym wszystkim przypomina mi trochę kopciuszka- niekochanego, niedocenianego, który (jak mogę się domyślać) jeszcze wszystkich zaskoczy ;-) Może ni jest to mój priorytet na najbliższe dni (Dashner jest moim priorytetem! :-* ), ale kiedy przyjdzie jej pora z przyjemnością zagłębię się w lekturze :-)
Pozdrawiam!
Rozwalasz mnie ^^ Ale faktycznie, trzeba ci oddać rację, słowo jest przepiękne ^^
UsuńRzeczywiście Flora jest takim kopciuszkiem i choć zazwyczaj wkurza mnie, gdy rodzice nie liczą się z bohaterami i tak dalej, to tutaj miało to wszystko pewien sens. Zresztą jestem przekonana, że w książce przede wszystkim przypadnie ci do gustu motyw rodzinny właśnie i oczywiście... romantyczny ^^
DASHNER, DASHNER <3 Wiem, że czytałaś "Próby Ognia" i...i co? I co? I co? Jak wrażenia? <3
A w weekend jaaaaadę do kina na film! OCH. UMIERAM I USYCHAM Z TĘSKNOTY DO SOBOTY (łał. Nie czuję, że rymuję :D)
Pozdrawiam,
Sherry
Nie tyle czytałam, co czytam nadal i bynajmniej nie dlatego że mi się nie podoba (strasznie mi się podoba! Przerażająco wręcz) jednak z powodu braku czasu ciągle jej nie skończyłam...
UsuńTeraz to ja będę zazdrościć seansu :-P Muszę, po prostu muszę zobaczyć ten film, ale pewnie uda się dopiero w przyszły weekend (w Warszawie) albo Bóg raczy wiedzieć kiedy w moim zacofanym kinie. Choć przyznam szczerze, że wolę jednak moje zacofane kino niż wielkie Multikino na Targówku, bo jest zwyczajnie przytulniejsze, a filmy zaczynają się tam punktualnie, a nie po pół godzinie reklam...
Czekam na Twoją dłuuugą recenzję filmu, bo coś czuję, że będzie co opisywać ;-)
Kurczę, ciągle ten czas ^^ Ja teeeż mam z nim problem. :(
UsuńSeans przeniósł się na jutro, tzn. na niedzielę, bo niestety u mnie w mieście też nie puszczają "Więźnia", a nawet nie puszczają go w mieście, gdzie chodzę do szkoły - co już po prostu zakrawa o spisek! Dlatego tak jak zapowiadałam - jadę do Krakowa. I walić te kilometry. MUSZĘ iść na ten film. W końcu czekałam na niego ponad 16 miesięcy. :(
Ale powiem ci szczerze, że też bym wolała iść do kina mojego, a nie w Krakowie, bo jednak w mniejszych miastach jest - tak jak mówisz - przytulniej i po prostu znajomo. No, ale cóż. Moje kino zdecydowało się puścić głupie Sin City :/
I taaak - będzie zdecydowanie dłuuuga recenzja ^^
Raczej nie dla mnie, choć liczba stron idealna :)
OdpowiedzUsuńA i książkę szybko się czyta :) Ale nie będę zachęcać, skoro nie czujesz się zainteresowana. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Florencja, XV wiek... Ale się rozmarzyłam...
OdpowiedzUsuńOch, ja też. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Ja też uwielbiam takie książki, stare czasy i wgl... :) A "Primaverę" czytałam ponad rok temu i to chyba nawet jakiś rozdział na matmie :D Pamiętam, że siedziałam właśnie ze Straw Cherry w ławce i obie czytałyśmy, tyle że ona Zafona :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie znać "na żywo" którąś z recenzentek! Zazdroszczę bardzo, tym bardziej, że w moim otoczeniu czytanie jest zmorą rówieśników. :(
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Okładka tej książki jest niesamowicie piękna, ale sama powieść nie do końca mnie przyciąga - nie przepadam za tymi czasami, za Włochami, ogólnie za tym klimatem.
OdpowiedzUsuńSkoro tak - to nie będę zachęcać, bo z doświadczenia wiem, że gdy się człowiek zmusza do lektury, to jest zazwyczaj naprawdę źle i męcząco. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
O rany, zaczynam coraz bardziej się bać. Na książkę czaiłam się od dawna i wreszcie ją kupiłam. Potem weszłam tutaj i proszę!
OdpowiedzUsuńKocham książki, które są osadzone we Włoszech i to jeszcze w przeszłości!
Jestem pewna, że jak tylko zacznę czytać to się nie oderwę, a główną bohaterkę z czasem polubię (przynajmniej będę próbować).
Pozdrawiam! :)
No patrz! To chyba jakaś paranormalna telepatia! :D
UsuńJa też uwielbiam ksiązki obsadzone w przeszłości. Tym bardziej w takich czasach, kiedy jest to bogactwo przekroju, te wszystkie sale balowe, suknie i elegancja...To strasznie pobudza wyobraźnię. :)
Pozdrawiam!
Sherry
Każda recenzja którą piszesz(oczywiście pozytywną) jest taka piękna i zmusza do kupna książki.
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję - miło mi to słyszeć. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie powiem, kusisz. Szczególnie tymi opisami, bo jednak przy takich powieściach są one bardzo ważne. Może nie natychmiast, ale kiedyś po książkę sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo! :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Podoba mi się Twoja recenzja, mam ochotę na książkę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że cię zachęciłam. :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry