czwartek, 19 września 2019

Po trzecim roku studiów

źr.

Cześć,

Dziś poczytacie o moich wrażeniach z trzeciego i równocześnie ostatniego roku studiów. Enjoy!


  • Chyba należy zacząć od tego, że w moim przypadku trzeci rok studiów faktycznie oznaczał ostatni rok studiowania, a przynajmniej studiów pierwszego stopnia. W związku z tym, dużą częścią obydwu semestrów był temat pracy licencjackiej. Planowałam opisać to doświadczenie w tej notce, ale mam stanowczo zbyt wiele na ten temat do powiedzenia, także wyczekujcie kolejnego postu, tym razem skupiającego się w całości na przygodzie, jaką dla mnie było pisanie pracy licencjackiej. 

  • Mam wrażenie, że na trzecim roku studiów wysyłałam jakieś dziwne sygnały otoczeniu, bo trójka profesorów płci męskiej, wyraźnie upatrzyła sobie mnie na ofiarę, nad którą się pastwili. Szczerze, za pierwszym razem to zignorowałam, bo myślałam, że sobie to wyobrażam, ale kiedy to samo powtórzyło się na kolejnych zajęciach... I KOLEJNYCH, a znajomi z grupy sami zaczęli zauważać, jak bardzo owa trójka profesorów się mnie czepia, uznałam, że coś musi być na rzeczy. No cóż. Przetrwałam, choć nie bez uszczerbku na psychice i poczuciu własnej wartości, które już wcześniej było tragiczne, a teraz jest jeszcze gorsze lol.

źr.

  • Nie będę kłamać, po semestrze zimowym byłam bliska rzucenia studiów. Wiele rzeczy się tam działo i mimo że wiem, iż ludzie wokół uznali, że to głupota rzucać studia przed ostatnim semestrem, ja naprawdę sporo nad tym myślałam. To nie było chwilowe zaćmienie umysłu, to była jak najbardziej rozważana przeze mnie opcja, która koniec końców została zakopana z paru powodów. Piszę o tym, bo myślę, że młodzi ludzie czasami zostają na studiach tylko dlatego, że myślą, iż powinni "bo przecież przetrwałam już tyle czasu, szkoda byłoby to zmarnować". Oczywiście wszystko zależy od okoliczności, ale jeśli kiedykolwiek będzie w sytuacji, w której myślicie, że naprawdę już nie dajecie rady, że to za dużo dla waszej psychiki, nie chciałabym byście powstrzymywali się przed czymś co może zmienić wasze życie na lepsze, tylko dlatego, że szkoda wam czasu, który już poświęciliście na owe studia. Albo boicie się reakcji otoczenia. Warto jest myśleć w kategoriach "co jest dla /mnie/ i mojej psychiki najlepsze" w danym momencie.

  • Inna rzecz, o której chciałam napisać to temat oblania egzaminów czy danych zajęć. Wierzcie lub nie, ale dla mnie to  nie nowość. Mogę i nie być najgorszą studentką, ale czasami dane egzaminy czy zdanie zajęć nie ma nic wspólnego z waszymi umiejętnościami. Czasami chodzi o coś innego. Z perspektywy czasu widzę, że najgorsze co możecie zrobić w sytuacji oblania, to zacząć się obwiniać. Inna równie zła rzecz do zrobienia, to kurczowe trzymanie się czegoś nad czym nie macie kontroli. Proszę, pamiętajcie, że studia to owszem, jakaś część waszego życia, ale nie całe życie. A za parę lat, to czy zaliczyliście egzamin w pierwszym terminie czy w późniejszym, naprawdę nie będzie mieć znaczenia.

źr.

  • Jeśli macie okazję i szansę - naprawdę warto kombinować. Może to kontrowersyjne, że o tym piszę, bo wolelibyście poczytać jak dobrze jest się stresować każdą najmniejszą sprawą i siedzieć nad książkami 24/7, ale szczerze - jeśli NIE MUSICIE, naprawdę polecam się nie stresować i wymigiwać sprytnymi manewrami, zamiast tego. Bo to, co obierze wam stres, pozostanie nie do odzyskania. Wasze uszkodzone poczucie wartości też. Dlatego, proszę, nie marnujcie swojego zdrowia psychicznego I fizycznego na coś, co może być załatwione w prostszy, szybszy i łatwiejszy sposób

  • Przed jakimkolwiek wyzwaniem nie staniecie, przed jakąkolwiek opinią na swój temat nie staniecie, nie starajcie się zmienić tylko dlatego, że sądzicie, że musicie. Jednego z trzech profesorów, o których wspomniałam wyżej, denerwował fakt, że jestem introwertykiem. I przez cały semestr próbował mnie wmanewrować w myślenie, że to ze mną jest coś nie tak. Że nie mam prawa do bycia sobą, w świecie, w którym oczekuje się od ciebie, byś był ekstrawertyczny. Ten facet miał tupet by wpędzać mnie w wyrzuty sumienia, że jestem taka jaka jestem. Dlatego, niezależnie od tego czy jesteście na studiach, przed studiami czy po nich, proszę zawsze pamiętajcie, że nic nie jest warte tego, by stracić cząstkę siebie. A jeśli ktoś ma problem z tym jaki/a jesteś... cóż, to tego kogoś problem. Nie twój. Więc ty rób swoje. 

źr.


  • Na trzecim roku, wydaje mi się, że niezależnie od tego na jakim kierunku jesteście, będzie się od was oczekiwano pewnych odpowiedzi. Będzie się oczekiwano, że WIECIE co chcecie robić ze swoją przyszłością. Jeśli macie wszystko zaplanowane - świetnie! Dobrze dla was. Ale jeśli jesteście niepewni, a w waszej głowie jest pustka to... po pierwsze: mam w planach napisać na ten temat kolejną notkę. Prawdopodobnie w październiku, bo to coś nad czym wciąż myślę, ale wyczekujcie. Po drugie: myślenie o przyszłości na dłuższą metę nie jest zdrowe. Nie macie pewności czy dożyjecie kolejnego dnia, nie mówiąc o kolejnym miesiącu czy roku. Chciałam tylko napisać, że... przyszłość nigdzie nie ucieknie. A teraźniejszość owszem, więc żyjcie tym co macie teraz. Wszystko się jakoś ułoży, serio.

  • Proszę pamiętajcie, że w większości przypadków (zwłaszcza na trzecim roku) profesorom nie zależy na tym by was oblać. To by im w niczym nie pomogło, a duża część z nich, naprawdę woli się pozbywać studentów niż musieć się z nimi użerać po raz kolejny. Dlatego, pomimo że możecie sobie wyobrażać najgorsze, jeśli chodzi o końcowe egzaminy, przysięgam, że tak naprawdę one wcale nie są takie złe. Weźmy mnie, na przykład. Strasznie obawiałam się jednego zaliczenia, bo to było coś z czym sobie kompletnie nie radziłam na przestrzeni całego semestru. Tymczasem zaliczenie przyszło i przeszło... a ja dostałam jedną z najlepszych ocen z całej grupy. Zabawne, nie?

źr.

Trzeci rok studiów był... interesujący. Z pewnością sporo mnie nauczył, ale chyba bardziej jako człowieka, niż studenta - wiecie co mam na myśli? Zdecydowanie dał mi do myślenia i pomógł mi dojrzeć. Pomimo, że studia już za mną, ten temat na Feniksie jeszcze pojawi się nie raz, nie tylko w dwóch wspomnianych przeze mnie wyżej notkach, które mam w planach napisać, ale też dlatego, że to był ważny okres w moim życiu i wiele moich rozważań ma korzenie w tym co wyniosłam ze studiów, jako człowiek. 

Notka z doświadczeniami z pisania licencjatu, pojawi się pewnie pod koniec przyszłego tygodnia, także wyczekujcie, jeśli jesteście ciekawi jakie to było dla mnie doświadczenie. (Już teraz mogę powiedzieć, że sporo się działo)

Pozdrawiam,
Sherry


Po 1 roku studiów | Po 2 roku studiów | Po 3 roku studiów


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz