źr |
Hej,
Dziś przybywam z czymś bardziej na kształt wora przemyśleń, niż złożonej faktycznej opinii. Plus, ta notka ZAWIERA SPOILERY zarówno z oryginalnej Plotkary, jak i obecnie wyemitowanych sześciu odcinków nowej wersji, także jeśli nie oglądaliście którejś z tych produkcji, a planujecie - ostrzegam. Być może będzie lepiej jeśli poczekacie na moją pełną, bezspoilerową opinię serialu, którą planuję napisać po wyemitowaniu sezonu 1B. :) Wszystkich pozostałych zapraszam do moich przemyśleń.
Okay, jako że ta notka będzie dość chaotyczna, pozwólcie mi napisać na samym początku, że oglądałam oryginalną Plotkarę - uwielbiam oryginalną Plotkarę i szczerze: po tym jak wielkim hitem była, nie śmiałam się łudzić, że nowa wersja będzie ją przypominać. Bądźmy szczerzy, od emisji oryginału minęło parę lat, świat się zmienił, więc wiadomo, że twórcy również nie pozostali w przeszłości i ze śmiałością postarali się ukazać generację Z. A raczej zepsutą, bogatą część generacji Z. Chciałabym więc by było jasne, że od początku do oglądania Plotkary 2021 nie podchodziłam z jakimiś wymaganiami czy oczekiwaniami. Właściwie to obiecałam sobie, że dam jej czystą kartę i potraktuję ją jako kompletnie nową produkcję (którą jest, bądźmy szczerzy) aniżeli Plotkarę 2.0. I wiecie co? To było dobre wyjście.
Plotkara 2021 jest totalnie czymś innym niż oryginał. I może to dobrze, bo nic nie byłoby w stanie zastąpić oryginalnego składu i aktorów. Dlatego wkurza mnie, gdy widzowie starają się odnaleźć starych bohaterów w nowych. W sensie...? Po co? Serena, Blair, Nate i Chuck byli Sereną, Blair, Natem i Chuckiem, a Julien, Audrey, Aki i Max są Julien, Audrey, Akim i Maxem, nikim innym. Zamiast więc doszukiwać się podobieństw i na siłę szukać wcieleń ulubieńców w nowych bohaterach, co wy na to, by potraktować ich tak jak na to zasługują, czyli jako kompletnie nowe osoby? Które mają sporo do pokazania?
źr |
O tym co mi się nie podobało i podobało będzie więcej mowy w mojej bezspoilerowej, ogólnej, miejmy nadzieję mniej-chaotycznej opinii o pełnym sezonie pierwszym, a dziś chciałabym trochę popisać o tym co konkretnie mi się podobało, a co mniej.
Okej, więc chyba trzeba zacząć od tego, że Zoya cholernie mnie wkurza. Rozumiem, że jej przybycie do Nowego Jorku miało być katalizatorem zdarzeń, ale cholera, ona jest naprawdę irytująca. A szkoda, bo jest też silną, inteligentną dziewczyną i gdyby nie ten cały otaczający ją dramat, wydaje mi się, że bym się z nią polubiła. Tym jak negatywne emocje we mnie wzbudza, przypomina mi Jenny ze starej edycji - którą również do końca nienawidziłam całym sercem, ale mam nadzieję, że z Zoyą nie skończy się to wszystko aż tak źle. W sensie, niech dziewczyna dostanie jakąś solidną linię fabularną, gdzie nie będzie przypominać jedynie irytującej, wkurzającej wszystkich muchy wchodzącej ludziom w paradę, a wydaje mi się, że jest szansa, że ją polubię.
Cały ten dramat z Julien i Zoyą jest też denerwujący. Możecie być pewni, że kibicowałam Monet i Lunie (o których więcej za chwilę) w pozbyciu się dziewuchy, bo Julien była zdecydowanie bardziej interesująca, gdy nie skupiała się na siostrze. No dobra, kibicowałam im prawie zawsze. Oprócz tego jednego momentu z video dziewczyn znęcających się nad Zoyą bo bullying to dla mnie jedno wielkie HELL NO. Jeśli o Julien chodzi, strasznie lubiłam gdy spędzała czas w gronie przyjaciół - odcinek gdzie poszła z Maxem na imprezę, albo gdy miała akcję "przyłapać ojca" - to jedne z moich ulubionych momentów z nią. Pokazujące... ją. Interesującą osobę, która naprawdę nie jest aż tak zepsuta jak mogłoby to się wydawać. Szczerze, Julien jest naprawdę w porządku. Popełnia błędy, pewnie, ale też jest naprawdę słodka, gdy chodzi o kogoś na kim jej zależy.
Obi, z drugiej strony. O Zeusie. Mam szczerą nadzieję, że twórcy dadzą mu trochę charakteru bo jest tak słabo wykreowaną postacią, że mnie aż boli głowa. To przykład bohatera będącego w fabule tylko po to, by być obiektem potrzebnym do romansu. Gościa nie polubiłam bo nie dość, że był bardzo jednowymiarowy, to jeszcze to całe skakanie z jednej siostry na drugą... a później z powrotem do pierwszej... Rany co za bałagan. Może teraz, gdy zbuntował się przeciwko matce będziemy mieli okazję zobaczyć coś więcej. Miejmy nadzieję.
Monet i Luna natomiast... tu zaczyna się coś dziać. Ok, na początku myślałam, że będą takim zapychaczem, tłem dla pierwszoplanowych bohaterów i bez faktycznych osobowości, oprócz całej tej otoczki "wredne dziewczyny", ale... ALE! Odcinek, gdzie Monet zdradziła Julien pokazał, że mają faktyczne cechy charakterów. Oprócz bycia katalizatorem kłopotów oczywiście. Monet, której zależy na przyszłości, Luna, która mimo wszystko pozostała lojalna, a na końcu razem z resztą udała się do szpitala, żeby pocieszyć Audrey... nie wiem. Myślę, że ten odcinek był jednym z moich ulubionych właśnie dlatego, że pokazał co dla tych dzieciaków faktycznie ma znaczenie i jakkolwiek sobie nie dogryzają, w kryzysie będą się wspierać.
źr |
Ok, nie będę kłamać. Trio Audrey-Aki-Max to moi ulubieńcy. I nie tylko ze względu na ich... specyficzną relację, ale dlatego, że jako osobne jednostki są naprawdę cholernie interesujący. Aki, najmłodsze dziecko bogacza, zmagający się ze swoją seksualnością, odkrywaniem tego co pragnie, jednocześnie kochając dziewczynę... Audrey, z matką z depresją. Dziewczyna, która odgrywa wszystkie możliwe role w domu, mimo że sama czasami chciałaby by ktoś o nią zadbał. Wybuchowa, stanowiący barwny kontrast dla nastawionego pacyfistycznie Akiego. I w końcu Max... Nie, NIE NOWY CHUCK. MAX WOLFE. Max jest... cóż nie tylko czarujący i grany przez cudownego aktora, ale jako bohater - uwielbiam, że nie zrobiono z niego tylko i wyłącznie męskiej dziwki, ale dzięki wątkom rodzinnym, a także przyjaźni z resztą ekipy, pokazano, że chłopak ma serce ze złota i dba o innych jak tylko może. Znów - końcówka piątego odcinka, gdy Max rzucił Rafę i wybrał sprawdzenie na Audrey, zamiast przebaczenie kochankowi, było cudowne <3 Moment, gdy dołączył do grupowego uścisku <3 I początek epizodu sześć, gdy przygotowywał śniadanie dla Audrey <3
Uwielbiam związek Akiego z Audrey. Jest słodki. Nieidealny - pewnie, oczywiście. W serialu bohaterowie wciąż są nastolatkami, więc czego się po nich spodziewacie? Ale mimo wszystko słodki. Wydaje mi się, że ich charaktery dobrze się wyrównują, a gdy czegoś brakuje... cóż. Max. Szczerze, nie oglądałam jeszcze serialu, w którym faktycznie widziałabym związek poli jako najlepsze rozwiązanie. Zazwyczaj dlatego, że dostrzegałam jak powiedzmy dwie postacie mogłyby nie uwzględniać trzeciej i zrobiłby się toksyczny bałagan. ALE. W przypadku Audrey, Akiego i Maxa... szczerze - szczerze pokładam wielkie nadzieje w tym wątku. Nie wiem co z tego wyniknie bo to Plotkara, a w oryginale prawie wszyscy bohaterowie zaliczyli siebie nawzajem przynajmniej raz zanim nastąpił finał - czego mam nadzieję tu na taką skalę nie zobaczymy, natomiast jak na tę chwilę totalnie widzę tę trójcę w zdrowym związku. Może nie od razu bo cała trójka ma sporo bagna w życiach prywatnych i rodzinnych i potrzebują czasu, by to wszystko przepracować + Max nie do końca jest gotowy na związek, ale w przyszłości...? Trzymam kciuki. To mógłby być pierwszy solidnie poprowadzony związek poli we współczesnym serialu. A przynajmniej z tego co mi wiadomo.
źr |
Cała sprawa z osadzeniem w roli Plotkary nauczycieli czasami podoba mi się bardziej, czasami mniej, tak szczerze. Fajne jest to co im przyświeca - że myślą (słusznie zresztą), że dzięki temu mają więcej władzy i mogą kontrolować to co robią ich uczniowie. Tylko z drugiej strony, czy to jest zdrowe? Robienie zdjęć półnagim nastolatkom? Podsycanie nienawiści między przyjaciółmi, albo częściej: siostrami? Nie chciałabym by mnie uczył ktoś kto uważa, że coś takiego jest normalnym i totalnie okej środkiem wychowawczym. Cały ten wątek może się skończyć bardzo paskudnie, ale w porządku, na razie pozostaną w neutralnej strefie, zwłaszcza, że Rafa dołączył do obrazka, a teraz gdy Kate i reszta wiedzą, że usunął wiadomość od Maxa, jestem ciekawa jak to się wszystko dalej potoczy. W sensie jeśli Plotkara nie udostępni informacji, Max domyśli się, że coś jest nie tak i może być trochę podejrzliwy czemu kochająca chaos i plotki Plotkara chroni jednego z nauczycieli, prawda?
Z innych rzeczy - podoba mi się, że jak na razie rodzice głównych bohaterów pozostają w tle. Mam nadzieję, że żadne z nich nie zmieni się w irytującego Rufusa z oryginału, który chwilami drażnił mnie niemożliwie. Jego wątek z Lily? Ugh. Nienawidziłam całym sercem.
Tak swoją drogą, po odcinku skupiającym się na urodzinach Zoyi uświadomiłam sobie w pełni jak paskudnie postąpiła ich matka. W sensie ona naprawdę porzuciła faceta i swoje małe dziecko tylko po to, by wlecieć do łóżka innemu facetowi i zrobić sobie z nim drugie dziecko. Jeszcze bym zrozumiała jakby chodziło tylko o zmianę partnera, ale porzucenie dziecka???? Kto tak robi? I jak to się dzieje do cholery, że wszyscy tak gloryfikują matkę Zoi i Julien pomimo tego co zrobiła? Czy nikt nie widzi nic złego w PORZUCENIU DZIECKA????
źr |
Co bym chciała widzieć w przyszłym odcinkach serialu? Na pewno więcej rodzinnej i prywatnej otoczki bohaterów, bo to dzięki temu stają się kimś żywym i namacalnym. Kimś z kim można się utożsamić. Mam nadzieję, że wątek ojców Maxa nie zostanie porzucony i będziemy mogli zobaczyć więcej słodkich scen Maxa z Gideonem, ale też miejmy-nadzieję naprawę relacji Maxa z Royem - który postąpił paskudnie, ale czasami ludzie potrzebują drugiej szansy. Plus chciałabym wierzyć, że Royowi zależy na Maxie wystarczająco, by walczyć o syna i o to, żeby kontakt się nie urwał.
Chciałabym też widzieć więcej Kiki i Audrey. Chciałabym, żeby pokazano jak wygląda życie z osobą z problemami psychicznymi i jak to się odbija na wszystkich wokół nich. Zwłaszcza Audrey. Plus jestem ciekawa jej ojca. Nieobecny, a jednak Audrey nie boi się używać go w roli armaty, żeby dostać to co chce, gdy kłóci się z matką. Naprawdę ciekawi mnie jak wygląda sytuacja pomiędzy nimi i chętnie zobaczyłabym go w serialu. Na przykładzie Sereny wiemy, że nawet długo zaginieni ojcowie mogą wrócić do fabuły, gdy historia tego wymaga, także być może zobaczymy także tatę Audrey.
Na pewno sytuacja Akiego i jego rodziny zasługuje na wyjaśnienie. W sensie jego rodzice właśnie dowiedzieli się - i wykorzystali (a przynajmniej ojciec) informację, że ich syn jest biseksualny, więc uważam, że zasługujemy na przynajmniej jeden odcinek pokazujący jak wygląda sytuacja.
Julien, jej ojciec i Lola też wydają się ciekawi, zwłaszcza, że Julien faktycznie przez całe życie była jedyną kobietą w życiu taty (a przynajmniej myślała, że tak jest), a teraz będzie musiała znieść myśl, że obok jest ktoś inny, kto pochłania uwagę ojca. Ten wątek ma potencjał.
Obi... ech, Obi. Naprawdę chciałabym, żeby nadano mu jakichś cech osobowości.
Z całego serca mam też nadzieję, że Monet nie zniknęła z obrazka na zawsze i jeszcze sporo o niej usłyszymy bo uwielbiałam jej energię. Pomimo bycia złośliwcem, zobaczyliśmy, że jest coś na czym jej bardzo zależy, wiec liczę, że jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Plus Luna zasługuje na trochę więcej czasu antenowego - uwielbiam ją!
Coś co kochałam w oryginalnej Plotkarze to przyjaźń Non-Judging-Breakfast-Club. Serena, Blair, Nate i Chuck naprawdę stanowili serce serialu, więc mam nadzieję, że przyjaźń Siedmiorga Samurajów (TAK, WŁĄCZAJĄC MONET)(+ uwielbiam tą nazwę, Aki rządzi) również dobrze się rozwinie i zobaczymy więcej uroczych scen, gdzie widać, że faktycznie ta siódemka wychowywała się razem i wspierają się, gdy sytuacja staje się dramatyczna.
Serial zdecydowanie się rozwija. Oryginałowi też sporo zajęło, zanim zobaczyliśmy co naprawdę przyświeca bohaterom i jakimi osobami są naprawdę, także proszę nie bądźcie zbyt surowi dla nowej ekipy. Jak dla mnie początki - mimo że nieidealne - są w porządku, zwłaszcza, że jak wspomniałam - traktuję tę produkcję jako coś totalnie nowego i naprawdę wyczekuję na więcej.
Pozdrawiam,
Sherrry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz