niedziela, 28 listopada 2021

Czemu serial z uniwersum Mass Effect o Shepard to absolutnie koszmarny pomysł?

źr
 
Cześć,

Parę dni temu gruchnęła wiadomość o rozmowach BioWare z Amazonem o potencjalnym serialu MASS EFFECT. Jako że od dawna chciałam zacząć pisać na Feniksie o grach komputerowych, a pomysł serialu wzbudził we mnie mieszane uczucia, pomyślałam, że równie dobrze mogę zacząć publikację postów skupionych na grach od tego. Przejdźmy do rzeczy zatem. 


Żeby było jasne od początku: nie jestem antyfanką serialu osadzonego w uniwersum Mass Effect. Wręcz przeciwnie, uważam, że to uniwersum jest na tyle ciekawe i bogate, że kryje się w nim potencjał na więcej historii niż jedną. Moje oburzenie rozpoczyna się, gdy mówimy o serialu adaptującym trylogię o Shepardzie/Shepardównie. Czemu? 

  • Ok, po pierwsze trzeba zaznaczyć, że uwielbiam Mass Effect, jestem olbrzymią fanką gier, uniwersum i mojej Shepardówny. Serio, moja Shepardówna jest tak niesamowita, że w pewnym momencie grając w ME2 byłam bliska zbudowania jej ołtarzyka, tak bardzo jestem nią zauroczona. 
  • Ale właśnie. Moja Shepardówna jest MOJA. A każdy gracz stworzył własną wersję Komandor Shepard. Istnieje więc tyle wyobrażeń o Shepard i tym jakie decyzje powinien/powinna/powinno podjąć, że nie ma jednej spójnej.
  • I tu rodzi się problem, moi drodzy. Coś co kocham w grach RPG to możliwość podejmowania decyzji. Coś co kocham szczególnie w grach od BioWare to że faktycznie WIDAĆ jak te decyzje kształtują rzeczywistość, jaką otacza się gracz, przynosząc różne efekty, zmuszając gracza do stawienia czoła konsekwencjom swoich wyborów. 
  • W RPG nie ma "właściwej" decyzji. Nie ma kanonicznej ścieżki, którą można pójść. Nie ma kanonicznej wersji Komandor Shepard. I jest w tym coś pięknego, bo zgaduję, że wszyscy grają w RPG właśnie po to, by czuć, że tworzą coś swojego. Coś co pasuje im najbardziej.

źr

A teraz wyobraźcie sobie, że Amazon przykładowo bierze taką historię Komandor Shepard i tworzy jedną historię. Historię, którą pozna prawdopodobnie mnóstwo widzów - również tych, którzy nie grali w gry. Dla nich, decyzje przedstawione przez Amazona będą kanoniczne. Dla nich tamta wersja Komandor Shepard będzie "właściwą". W tym samym czasie, tysiące graczy będzie wyklinać produkcję bo cokolwiek zaadoptuje Amazon być może pokryje się z częścią historii wykreowanych przez co poniektórych graczy. Ale co z pozostałymi? Będą czuć się oszukani. Jakby ich prawo do wyboru zostało zbrukane. Jakby cały sens stworzenia historii i własnej postaci, mijał się z celem. 

I pewnie - są statystyki jakie decyzje podejmowała większa część graczy ME i pewnie, Amazon może stworzyć historię na podstawie tych analiz, ale wciąż: to że większość podejmowała takie a nie inne decyzje, nie znaczy, że reszta graczy podejmująca inne-mniej popularne decyzje była w błędzie. A takie wrażenie i presję wywierać będzie na nich serial. 

Poza tym, trylogia o Shepard jest tak kochana, że Amazon próbując sprostać wymaganiom graczy oczekujących przeniesienia ich ulubieńców - zwłaszcza towarzyszy Shepard, raczej byłby skazany na porażkę od początku. Gry RPG są inne od książek, gdzie fabuła jak i bohater od początku są ustaleni przez JEDNEGO człowieka (albo paru autorów, jeśli to kolaboracja, no ale.) Tak samo społeczność graczy jest inna od społeczności czytelników. Dotykanie historii RPG i próbowanie przeniesienia jej na ekrany to naprawdę KOSZMARNY pomysł. To jak proszenie się o kontrowersję. Zarówno ze strony Amazona, jak i BioWare. 

źr

Chętnie zobaczyłabym serial OSADZONY w uniwersum Mass Effect. Może początki kosmicznej kolonizacji przez ludzi? Prequel trylogii o Shepard? Opowieść o dziadku Ashley? Albo historia z akcją w innej galaktyce? Coś na kształt Andromedy, tylko w jeszcze innym miejscu? Coś co wykorzysta potencjał niesamowitego LORE, bez brukania ukochanej przez wszystkich serii gier. 

Jest tyle rzeczy, które mogą pójść nie tak w przypadku ekranizacji trylogii, że naprawdę Amazonowi wyszłoby na dobre po prostu zignorowanie gier i napisanie własnej historii. Obym to zamanifestowała.

Pozdrawiam,
Sherry


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz