środa, 26 czerwca 2019

Hazel Wood - Melissa Albert


The Hazel Wood, tom 1
Media Rodzina, 2019
376 str.

Z daleka od domu

źr.
Wyobraźcie sobie 17 lat spędzonych w drodze. Niezostawanie w jednym miejscu przez dłuższy okres czasu. Prześladujący was pech, każący uciekać przed czymś, czego nie widzicie, ani nie słyszycie. Życie przepełnione gniewem i nasilającą się furią, spędzone w obecności jedynej osoby, która ma wyjaśnienia na wszystko co się przytrafia, ale ich wam nie poda. Tak wygląda rzeczywistość Alice, która wraz z matką, przedziera się przez kolejne miejsca, mając nadzieję znaleźć spokój i wytchnienie. Wszystko się zmienia, gdy któregoś dnia, umiera Althea Prosperine, babka Alice, a równocześnie autorka mrocznych opowieści, mających miejsce w owianym grozą Uroczysku. Zdarzenie to staje się katalizatorem domina tragedii, nasilającym się za sprawą porwania matki Alice, za którą to siedemnastolatka jest gotowa pójść choćby do samego piekła.

źr.
Witajcie w opinii książki, o której właściwie nie wiem co myśleć, ponieważ jedyne co po sobie pozostawiła to chaos w mojej głowie. Chyba należałoby zacząć od tego, że trudno wrzucić to dzieło do worka z jakąkolwiek kategorią literacką. Skrzyżowanie prozy przeplatanej z baśniami, dawką fantasy i Young Adult, które wcale a wcale nie jest niewinne czy nawet odpowiednie dla oczu młodszego czytelnika. Melissa Albert definitywnie inspirowała się Alicją w Krainie Czarów, przy tworzeniu historii i to czuć, zwłaszcza jeśli miało się do czynienia z dziełem Lewisa Carrolla. Książka jest dziwaczna, przepełniona pewną dawką magii, mnóstwem baśniowych motywów, zaprawionych mrokiem i grozą. Wszystko to tworzy dość osobliwą całość, która definitywnie pozostaje w pamięci, ale niekoniecznie z dobrych przyczyn.

źr.
Myślę, że największy problem jaki miałam z tą powieścią, to fakt, jak rozwleczona została akcja książki. Przez dłuższy czas, nie dzieje się absolutnie nic ciekawego, z krótkimi przebłyskami dziwacznych zdarzeń, które mają podkoloryzować dramę i stworzyć trzon, czegoś o czym czytelnik nie ma pojęcia. Nie da się ukryć, że pomimo intrygującego pomysłu i konceptu na historię, przez większą część lektury, okrutnie się przy niej nudziłam i szybko traciłam zainteresowanie. Inny problem to bohaterowie. Alice naprawdę trudno obdarzyć pozytywnymi uczuciami. Jest egocentryczna, płytka, a jej hipokryzja czasami sprawia, że czytelnik ma ochotę rzucić książką. Dziewczyna podejmuje impulsywne decyzje, traktuje innych jak pomniejszy gatunek, jakby nie byli godni jej czasu i to wszystko naprawdę pozostawia po sobie gorzki posmak. Drugoplanowe postacie nie są zbyt dobrze rozwinięte, zdają się nieznaczące i bezbarwne. Trudno się zatem z nimi zżyć.

źr.
Coś co definitywnie wzbudza aprobatę to sama idea na powieść - połączenie baśni z fantasy i Young Adult: to piekielnie dobra mieszanka i gdyby tylko została doprawiona odpowiednią ilością akcji i dynamiki, a pozbawiona sztucznie-brzmiących metafor, które na dłuższą metę zdają się po prostu oklepane i nieciekawe, wydaje mi się, że Melissa Albert naprawdę miałaby przepis na sukces. Najjaśniejszym punktem książki pozostawały rozdziały przedstawiające faktyczne baśnie - atmosfera, którą były otoczone, ich mroczny, przeszywający klimat i groza, którą po sobie pozostawiały, naprawdę robiły wielkie wrażenie. Ubolewam nad faktem, że autorka nie pozostała w tych klimatach, a zdecydowała się wszystko pomieszać, bo przedobrzyła i jak dla mnie - zrujnowała naprawdę niesamowity pomysł.

źr.
Po skończeniu powieści, jestem jeszcze bardziej zdezorientowana niż byłam na samym początku. Czuję, jakby mnie oszukano i ograbiono z szansy na przeżycie czegoś naprawdę wspaniałego, ale równocześnie cieszę się, że poznałam Hazel Wood, bo przez ułamek sekundy, w trakcie lektury, mogłam posmakować zalążek czegoś naprawdę doskonałego. O ile pierwsza część książki jest nieco nudnawa, to druga to chaos, z którego nie umiałam wyciągnąć niczego sensownego. Działania Alice nie miały sensu czy logicznego podłoża, same wątki straciły swój fundament, autorka szła na łatwiznę wszystko usprawiedliwiając jakimiś "zasadami baśni"... Bohaterka wyciągała sztuczki jak z rękawa, sprawy szły zbyt prosto i właściwie postacie nie musiały wiele robić, by walczyć o swoje szczęśliwe zakończenie, bo Melissa Albert wszystko robiła za nich. "Szczęśliwe zbiegi okoliczności" stały się myślą przewodnią i naprawdę jestem rozczarowana, że autorka postawiła na prostotę, gdy miała potencjał na stworzenie czegoś fantastycznego.

źr.
Trudno powiedzieć dla kogo właściwie jest ta powieść. Jest dziwaczna, ma specyficzny klimat i aurę, która pozostaje w pamięci, ale nie da się ukryć, że to dzieło ma też mnóstwo dziur logicznych i wiele rzeczy można było zrobić lepiej. Odradzam lekturę tym, którzy liczą na jakiś-tam sens fabularny, ale również nie rekomendowałabym jej młodszym czytelnikom, bo autorka zdecydowanie nie próżnowała jeśli chodzi o faszerowanie tekstu przekleństwami. Jeśli jednak przepadacie za dziwactwami i klimatem baśni oraz metafor... być może podróż do Hazel Wood okaże się dla was bardziej owocna, niż była dla mnie.

Pozdrawiam,
Sherry


Hazel Wood | Kraina Nocy


Książkę poznałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Media Rodzina, serdecznie dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz