środa, 16 czerwca 2021

Player One - Ernest Cline


Ready Player, tom 1
Wydawnictwo Amber, 2012
416 str.

"Bycie człowiekiem przeważnie jest do kitu."

Nie-tak-do-końca-daleka-przyszłość, a konkretnie rok 2044 to niezły bajzel. Kryzys zrujnował nawet największe kraje, a ludzie uciekają od ponurej rzeczywistości pełnej biedy i głodu, do wirtualnego świata zwanego OASIS, już od jakiegoś czasu zastępującego real i dającego wszystkim darmową możliwość uczenia się, poznawania innych, czy "podróżowania". Dodatkową atrakcją stymulacji z pewnością jest zagadka twórcy OASIS - ekscentrycznego Hallidaya, wiodąca do fortuny dla szczęśliwca, któremu uda się poprawnie zinterpretować wskazówki... 

Player One to chyba najbardziej znane dzieło Ernesta Cline'a, które ja miałam przyjemność poznać parę tygodni temu, czyli całe lata po premierze. Książka odnalazła mnie jednak we właściwym momencie, ponieważ udało jej się przerwać dość długi zastój czytelniczy. To co ujęło mnie w niej najbardziej, to jak geekowa i uroczo nerdowska jest. Stałe nawiązania i odniesienia do pop-kultury lat 80. sprawiły, że kompletnie się w niej zatraciłam. Zdaję sobie jednak sprawę, że o ile dla mnie - również nerda z wyboru - element ten uchodzi za zaletę, inni - ci nie do końca obeznani w temacie lub nieinteresujący się anime, grami, filmami, serialami i książkami tamtych lat, mogą uznać stałe referencje za dość nachalne. A jako że stanowią one praktycznie korzenie tej powieści, cała historia prawdopodobnie nie wzbudzi sympatii niezainteresowanych klimatami, dlatego zanim sięgniecie po tę pozycję, musicie zadać sobie pytanie jak głęboko tkwicie w świecie geeków. 

Coś co zdecydowanie można uznać za jeden z największych plusów powieści, to szybkie tempo. Książkę napisano w sensowny sposób, a to jak solidnie jest skonstruowana, nie pozwala nam zaznać nudy, bo stale się w niej coś dzieje. Ponieważ poszczególne wydarzenia postępują dość żwawo, a całości pomaga naturalna płynność akcji-reakcji i dynamika, w historii można przepaść od pierwszych stron. Pomimo, że fabuła oscyluje wokół zagadek oraz odniesień do pop-kultury lat 80. i jest w niej parę momentów, gdzie bohaterowie nieco przystają by nad czymś pomyśleć, lub by autor miał szansę wyjaśnić czytelnikowi kolejne nawiązania, osobiście nie mogłam oderwać się od lektury. Zwroty akcji sprawnie łączyły różne części książki, więc w połączeniu z dynamiką, miało się wrażenie, jakbyśmy znajdowali się w rwącym nurcie rzeki, z którego nie było ucieczki aż do przewrócenia ostatniej strony.

Świat wykreowany to kolejny element, który warto pochwalić. Ponieważ technologia stale się rozwija i ulepsza, wkraczanie w OASIS wraz z bohaterami książki nie wydawało się nierealistyczne, odległe, czy trudne do wyobrażenia - wręcz przeciwnie. Poza tym, naprawdę spodobał mi się kontrast pomiędzy opisanym przez autora realem, a stymulacją. Podczas gdy rzeczywistość roku 2044 w książce przypominała antyutopię, szarą, brudną, zimną pełną głodu i biedy, o tyle OASIS było wszystkim czego poszczególni użytkownicy mogliby sobie zażyczyć. Dzięki tej różnorodności i braku granic, nigdy nie miało się pewności do jakiego wymiaru wkroczą bohaterowie w kolejnym rozdziale, więc powieść stale zaskakiwała, a plastyczne opisy pozwalały wyobraźni buzować. 

Dodając do wszystkich zalet, o których wspomniałam powyżej, naprawdę sensowną kreację bohaterów, otrzymujemy jedną z najlepszych powieści sci-fi młodzieżowych, jakie czytałam. Ernest Cline świetnie sobie radzi z budowaniem napięcia, konstruowaniem solidnej fabuły i rozpisywaniem akcji w taki sposób, by czytelnik się nie nudził, jeśli jednak postacie nie wzbudzałyby sympatii, lektura nie byłaby aż tak udana. Szczęśliwie, zarówno narrator: nastoletni Wade, jak i bohaterowie przyboczni, których poznajemy w trakcie wgłębiania się w historię, zdają się realni. Pełni wad i zalet, nie są obojętni na emocje czy doświadczenia i ewoluują wraz z upływem czasu, co jeszcze bardziej dodaje im realizmu. 

Player One to książka, która totalnie zasługiwała na rozgłos jaki dostała. W trakcie lektury świetnie się z nią bawiłam, a wciągająca akcja nie pozwoliła mi zaznać nudy nawet na sekundę. Poza tym, jestem szalenie wdzięczna, że autorowi udało się ponownie rozbudzić we mnie entuzjazm do czytania. Jego dzieło było dokładnie tym czego potrzebowałam. Jeśli przepadacie za młodzieżowym sci-fi, z elementami thrillera, a w dodatku jesteście geekami, bądź nie przeszkadzają wam odwołania do pop-kultury, serdecznie zachęcam do zainteresowania się tym tytułem.

Pozdrawiam,
Sherry


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz