tag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post4198176721285341118..comments2023-07-10T16:39:51.882+02:00Comments on Feniks: Smutek, najwierniejszym przyjacielemSherryhttp://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comBlogger33125tag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-31967524087480963842015-04-28T23:13:40.117+02:002015-04-28T23:13:40.117+02:00Wiesz, chciałabym żeby mnie też w końcu coś odmien...Wiesz, chciałabym żeby mnie też w końcu coś odmieniło. Żebym bardziej zaczęła doceniać to co mam, ale wciąż atakuję się innymi rzeczami. Mam skopane poczucie własnej wartości. Zero perspektyw na przyszłość. Prawdopodobnie ani jednego użytecznego talentu. I to wszystko - plus kompleksy wyniesione ze szkoły/z domu/marnego życia towarzyskiego, po prosty nie pozwalają mi żyć tak jakbym chciała. <br />Szkoda. Może kiedyś będę na tyle silna by postawić własną Fortecę. :) Dziękuję!<br />Pozdrawiam,<br />SherrySherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-54953844092997750572015-04-26T20:02:05.607+02:002015-04-26T20:02:05.607+02:00Udzielę Ci pewnej rady jako starsza koleżanka. Pod...Udzielę Ci pewnej rady jako starsza koleżanka. Podobnie jak Ty, w gimnazjum odkryłam, że ludzie są do bani. Że moim "przyjaciołom" chodzi w życiu o coś zupełnie innego niż mi. I zamknęłam się na nich, na świat, na wszystko. Dostałam łatkę nieśmiałej, małomównej, może nudnej. Wszystko zmieniło się w liceum. Poznałam zupełnie innych ludzi, z pasją. Pofarbowałam włosy na rudo, chciałam pokazać, że wcale nie jestem nudna. Zaczęłam robić zdjęcia, bywać tam, gdzie coś się działo. Zdobyłam rzeszę nowych przyjaciół. Było mi w tym cudownie. Łatka tamtej mnie to gadatliwa, szalona, chociaż bardzo dojrzała. Potem poszłam na studia, drogi tamtych rozeszły się z moimi. I znowu trafiłam na pustkę. Ludzie, których poznałam na studiach nie różnili się od tych z gimnazjum niczym poza wiekiem. <br />Dzisiaj, studiuję czwarty rok i farbuję włosy na czarno. Nikomu nie muszę niczego udowadniać. Nie mam rzeczy znajomych na fejsie, setek lajków pod zdjęciami. Mam bliskich. I podobnie jak Ty, od sobotniej imprezy wolę dobrą książkę. I wiesz co? Nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. I nie czuję się zamknięta w swojej samotności. Wiesz dlaczego? Bo nauczyłam się ją doceniać. Każdy najmniejszy jej odłamek. Od dobrej książki, przez ulubiony kubek, psa, który leży obok mnie, kwiaty, które posadziłam na parapecie. Wszystko to tworzy moją, tylko moją, szczęśliwą twierdzę. To trochę tak, jakbym znalazła szczęście w smutku. Spróbuj też tego! Zbuduj to co Twoje od początku do końca! todayorneverhttps://www.blogger.com/profile/01531827973423978524noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-90839531929701427182015-04-26T01:51:53.139+02:002015-04-26T01:51:53.139+02:00Masz, masz. :) Wiesz, czasami mi się zdaje, że kto...Masz, masz. :) Wiesz, czasami mi się zdaje, że ktoś widzi, że coś się ze mną dzieje, ale uznaje logicznym zignorować mnie mimo wszystko. Sherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-47553278101512758942015-04-26T01:51:04.722+02:002015-04-26T01:51:04.722+02:00Dziękuję. Ja także liczę, że tak się stanie.Dziękuję. Ja także liczę, że tak się stanie.Sherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-67481517030831619032015-04-24T21:21:12.151+02:002015-04-24T21:21:12.151+02:00nie musisz szukać grupy przyjaciół, którzy Cię wci...nie musisz szukać grupy przyjaciół, którzy Cię wciągną do swego grona. Czasem wystarczy jedna, jedyna osoba, której możesz oddać całą duszę... Mam nadzieję, że w końcu znajdzie się w Twoim otoczeniu ktoś, kto zburzy mur i zostanie na zawsze. I wcale nie musisz się zmieniać, mądra osoba zaakceptuje Cię taką, jaką jesteś.<br />Mocno trzymam za to kciuki.Lustro Rzeczywistościhttps://www.blogger.com/profile/08916316432212939415noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-48639479789212686812015-04-24T21:20:31.716+02:002015-04-24T21:20:31.716+02:00To przykre, że trafiasz na takich ludzi. Naprawdę....To przykre, że trafiasz na takich ludzi. Naprawdę. Moi koledzy(przyjaciół rezerwuje dla naprawdę ważnych osób) są raczej domyślni i naprawdę się interesują. Starają się zapytać, gdy widzą, że coś się dzieje. Chyba mam szczęście. <br /><br />Pozdrawiam.Patrycjahttps://www.blogger.com/profile/18186444030476731341noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-91092067702416584672015-04-24T18:08:09.692+02:002015-04-24T18:08:09.692+02:00Też tak myślę. Że nasze uśmiechy, choćby sztuczne,...Też tak myślę. Że nasze uśmiechy, choćby sztuczne, są ukojenieniem nie dla nas, ale otaczającyh nas osób. Chcą poczuć, że dopełnili obywatelskiego obowiązku i zmusili do uśmiechu. Tyle że to nie działa. W ogóle.<br />Odnośnie porozmawiania z kimś - nie jesteś pierwszą osobą, która mi to sugeruje. Ale niestety to się nie uda. W szkole, dosłownie parę dni temu, pękłam i próbowałam się przełamać. Po wysłuchaniu narzekań jednej z bliższych mi koleżanek, jej relacji z weekendu, problemów z chłopakiem/pracą/przyjaciółką, która podobno jest suką, pogadałam z nią o niej, o tym co powinna zrobić i zaczęłam trochę się odsłaniać. Naprawdę. Czułam się trochę tak jakby odwaga nagle przejęła mój język. Tylko, że zanim doszłam do sedna, że naprawdę się o siebie niepokoję i tak dalej, moja koleżanka zbyła moje słowa, radosnym tonem oznajmiając, że powinnyśmy się wziąć za projekt z grafiki. <br />Tak, uderzyło to we mnie. Bardzo. Dlatego na razie nie mam zamiaru powtarzać tego zabiegu. Nie zniosę więcej odrzucenia.<br />Pozdrawiam,<br />SherrySherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-75101868202264146362015-04-24T18:01:21.616+02:002015-04-24T18:01:21.616+02:00Właśnie dlatego się otworzyłam. Bo tutaj NIKT nie ...Właśnie dlatego się otworzyłam. Bo tutaj NIKT nie wie kim jestem. Sherry to lepsza część mnie, ta która widzi tylko seriale i książki. Czasem dopuszczam prawdziwą siebie, ale i tak ludzie nie mają o tym pojęcia, bo tak naprawdę mnie nie znają. W większości. Także Feniks to moje ukojenie i lekarstwo. Forma ucieczki.<br />Nie myślałam na przykład, że ten post tak bardzo mi pomoże. Ale gdy go napisałam i opublikowałam, coś drgnęło we mnie, spojrzałam na swoje życie z innej perspektywy i doszłam do pewnych wniosków, także cieszę się, że to zrobiłam.<br />Poza tym, czytelnicy okazali więcej zrozumienia, niż jakakolwiek inna osoba, jaką znam, więc kolejny plus.<br />Ach, podstawówka. Osoba, którą byłam wtedy, a teraz to totalna różnica. Wtedy każdy mnie uwielbiał. Byłam urocza, mega pozytywna, otwarta, udzielałam rad, nawet jeśli byłam tylko dzieckiem i generalnie uśmiech nie schodził mi z twarzy. Miałam taką przypadłosć, że nie umiałam nikogo przy sobie utrzymać, bo jak ludzie już się wygrzebywali z bałaganu, to trochę się oddalali, ale nie przejmowałam się tym, bo przychodzili nowi, bo znów miałam co robić i w ogóle. Poza tym, przejawiałam skłonność do opiekowania się takimi uczniami, którzy są tępieni przez innych. Jako że mnie lubiano - w końcu odpuszczano także tym uczniom innym.<br />A później przyszło gimnazjum i wszystko się zmieniło. Bo po raz kolejny wzięłam pod swoje skrzydła osobę tępioną przez resztę i wszystkie ciosy, zamiast na niej lądowały na mnie. A gdy się złamałam, także i na niej i po prostu to mnie zabiło. Plus, straciłam kolejne osoby ważne w moim życiu, ale tym razem na ich miejsce nie pojawił się nikt, bo myślałam, że one zostaną ze mną już zawsze.<br />Jestem ciekawa czy studia okażą się dla mnie wytchnieniem, tak jak to się okazało u ciebie. Chciałabym. Bo czekam na nie z różnych przyczyn i naprawdę pokładam nadzieję, że jeszcze może się coś odwrócić.<br />A odnośnie porozmawiania - chciałabym. Tyle, że oni nie chcą. Na przykład ostatnio w szkole próbowałam coś powiedzieć. Dla odmiany, nie sarkastycznego, ani nic. Chciałam powiedzieć choć troszkę, że się martwię o siebie, o to co się dzieje. Tyle że skończyło się zanim na dobre rozpoczęło. Cios.<br />Pozdrawiam,<br />SherrySherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-70307395236035349442015-04-24T17:52:58.505+02:002015-04-24T17:52:58.505+02:00Tak, chyba tak. Moi znajomi nawet nie próbują dawa...Tak, chyba tak. Moi znajomi nawet nie próbują dawać mi rad, a odkrywam z każdym dniem, że ludzi, których nie znam w rzeczywistości, a których poznałam na przykład przez internet, okazują się bardziej cierpliwi, bardziej skłonni do zrozumienia. To chyba mnie trochę podnosi na duchu.<br />Odnośnie szukania pomocy - myślę nad tym. W czwartek miałam załamanie, totalnie i całkowite i po tym co planowałam i co myślałam sobie, wiem że pomoc jest mi jak najbardziej potrzebna. Tylko to też jest teraz kwestia faktu, że nawet jeśli bym chciała z kimś na ten temat porozmawiać, wiem że wszyscy są zbyt.. zajęci. Życie nie zatrzymuje się tylko dlatego, że ja przeżywam załamanie. <br />Pozdrawiam,<br />SherrySherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-15241965113325276792015-04-24T17:49:51.975+02:002015-04-24T17:49:51.975+02:00Wiesz, właśnie zrobiłam sobie wewnętrzny maraton p...Wiesz, właśnie zrobiłam sobie wewnętrzny maraton po osobach, które powiedzmy, uważam za dobrych znajomych. I dociera do mnie jedno: zawsze to ja jestem na ich skinienie. ZAWSZE. Ale jak przychodzi co do czego, to ICH przy MNIE nie ma. To też jest kolejna cegiełka w murze, którym odgradzam się od świata. Bo to nie pierwszy raz, kiedy ja wysłuchuję tego co ludzie mają do powiedzenia, kiedy zwierzają się z problemów, kiedy doradzam, zawsze lojalnie pozostając przy nich, a później oni po prostu wracają do szczęśliwego życia, zapominając o mnie, a ja zostaję w tyle bo po co mam walczyć, skoro oni już mają swoją radość? Smutne.<br />Odnośnie moich bliskich i tego, że zdają sobie sprawę z mojego smutku - być może. Ale myślę, że nie mają zbyt wiele sił i cierpliwości by się z tym zmierzyć. Do tego też potrzebna jest odwaga, bo może wiedzą, że kiedy już mnie zmuszą do szczerej rozmowy, przerwie się moja wewnętrzna tama i nic nie będzie w stanie zatrzymać tego co we mnie siedziało. Nie dziwię się, że nie próbują. Kto by chciał brać na barki kolejną, marną, szarą osobę z tego świata?<br />Pozdrawiam,<br />SherrySherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-74151023092934787572015-04-24T17:43:18.571+02:002015-04-24T17:43:18.571+02:00Dziękuję, naprawdę. :)
Ja, miałam nadzieję, że te...Dziękuję, naprawdę. :) <br />Ja, miałam nadzieję, że technikum mnie odbuduje. Specjalnie wybrałam szkołę maksymalnie oddaloną od typowych szkół, gdzie poszli niemal wszyscy z gimnazjum. Uciekłam od nich i tego co ze mną zrobili, ale co z tego, skoro to wszystko nadal we mnie tkwiło... Choć muszę przyznać, że chyba i tak jest lepiej niż w gimnazjum. Tutaj wszyscy mnie lubią, albo przynajmniej tolerują. W gimnazjum... To było jakieś pieprzone piekło. Groźby, że po szkole coś się może stać, dotkliwe psychiczne znęcanie się... Jak sobie uświadamiam, że naprawdę tkwiłam w takim gównie, to nie mogę wyjśc z podziwu, że nic sobie nie zrobiłam w ciągu nauki w tamtej szkole. <br />Szkoła średnia jest lepsza o tyle, że czuję się bezpiecznie, że odzyskałam trochę rezon. Trochę. Ale nie odzyskałam zaufania do ludzi. Też wydaję się nieczułą, zimną osobą, w odatku pesymistką i złośnicą, która nie szczędzi sarkazmu. Wydaje mi się, że niektórzy wiedzą, że to taka moja tarcza przed zbliżeniem się do kogoś, ale i w technikum już straciłam dwie osoby, które potencjalnie mogły być moimi przyjaciółkami i to jeszcze bardziej pogłębiło moją niewiarę, że kiedykolwiek z kimś znajdę wspólny język. <br />A naprawdę wiem, że potrzebuję takiej osoby. Która popchnie mnie dalej, kiedy ja już nie będę w stanie tego wszystkiego wytrzymać.<br />Pozdrawiam,<br />SherrySherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-31427090386543366982015-04-24T17:35:07.210+02:002015-04-24T17:35:07.210+02:00I w tym szkopuł, że boję się szukać pomocy. Bo jak...I w tym szkopuł, że boję się szukać pomocy. Bo jak do tej pory, nikt się mną nie przejmował, więc czemu ktoś miałby teraz zacząć? Żałuję, że przynajmniej nie mogę być pewna siebie, ze stabilną psychiką, żebym umiała postawić na swoim i po prostu tkwić w nadziei, że coś mnie pozytywnie zaskoczy. Niestety, moja psychika jest tak pokaleczona, że nie jestem pewna, czy komuś uda się ją naprawić. <br />Na razie pozostaje mi po prostu próbować egzystować, tak jak to było do tej pory.<br />Dziękuję!<br />Pozdrawiam,<br />SherrySherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-780299342810127782015-04-24T17:33:02.904+02:002015-04-24T17:33:02.904+02:00Nie zgodzę się, że to uczucie jak każde inne. Jest...Nie zgodzę się, że to uczucie jak każde inne. Jest o wiele gorsze.<br />Pozdrawiam,<br />SherrySherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-81725247295456062602015-04-24T17:32:07.834+02:002015-04-24T17:32:07.834+02:00Och, ależ ja też się gubiłam. Tylko, że pisanie je...Och, ależ ja też się gubiłam. Tylko, że pisanie jest moją, też w pewnym sensie - ucieczką. Gdy piszę, mogę wszystko sobie poukładać w głowie i dlatego tak okropnie lubię to robić. Pomaga mi zebrać myśli... nabrać dystansu do pewnych spraw i zapewnia mi taki... metaforyczny haust powietrza. ;)<br />No cóż. Przy pisaniu fragmentu o gimnazjum i początkach sama płakałam, dosłownie łzy kapały mi na klawiaturę, a ja znieruchomiałam bo wszystko znów odżyło w mojej głowie. Boże, dociera do mnie jak strasznie ta szkoła mnie zepsuła. Jak zabiła we mnie radość...<br />Strasznie ci zazdroszczę, że zrobiłaś coś, czego ja nie umiem. Naprawdę - próbowałam się wyłączyć. Próbowałam ignorować przeszłość, fakt że dosłownie przebrnęłam przez maltretowanie psychiczne, znęcanie się, groźby ze strony innych. Ale nie umiem. Bo to tkwi we mnie jak gwóźdź i ciągle o sobie przypomina. A fakt, że technikum też dopełniło trochę tę misę pełną bólu, nie pomaga. Może kiedyś będę do tego zdolna. Może ktoś kiedyś da mi siłę bym to zrobiła.<br />A odnośnie piękna świata - ależ ja zdaję sobie z tego sprawę! Ciągle widzę coś co mnie zachwyca, tyle że smutek przeważa. ZAWSZE. Jeszcze nigdy nie przegrał, choć starałam się by tak się stało. Po prostu jest mną i na razie nie jestem w stanie nic z tym zrobić.<br />Dziękuję za komentarz.<br />Pozdrawiam,<br />SherrySherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-17074310238424055402015-04-24T17:06:51.378+02:002015-04-24T17:06:51.378+02:00Być może, w którymś momencie faktycznie wybrałam s...Być może, w którymś momencie faktycznie wybrałam samotność. Ale czy dziwisz mi się kiedy od niemal każdej osoby, której zaufałam, otrzymywałam cios w samo serce? Każdej. Absolutnie od każdej. I wszystkie te krzywdy teraz są w mojej głowie, dlatego szalenie ci zazdroszczę tego optymizmu i pozytywnego działania. Chciałabym umieć zostawić to wszystko za sobą, ale nie jestem w stanie.<br />Pozdrawiam,<br />SherrySherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-8546731265804607892015-04-24T17:04:31.121+02:002015-04-24T17:04:31.121+02:00Nie każdy jest samotny wewnątrz. Możesz mi wierzyć...Nie każdy jest samotny wewnątrz. Możesz mi wierzyć - nie każdy. :) Znam osoby, które nigdy nie czują się samotne, nawet gdy naprawdę są samotne. To po prostu mentalność i kwestia sposobu egzystowania. <br />Próbowanie od nowa nie ma chyba większego sensu. Próbowałam, naprawdę. Walczyłam o to, by otworzyć się. Przybyło mi znajomych. Przyjaciół - nie. Bo później znów ludzie mnie opuszczali i w tym momencie jest mi tak wszystko jedno, że... nie mam nawet sił na nowy start. :/ Może za parę lat. MOŻE.<br />Pozdrawiam,<br />SherrySherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-69478880854190426082015-04-24T16:59:33.396+02:002015-04-24T16:59:33.396+02:00Po pierwsze, rozpisuj się dalej. I nigdy za to nie...Po pierwsze, rozpisuj się dalej. I nigdy za to nie przepraszaj, bo nie ma w tym nic złego, jakkolwiek dziwne mejle ja bym nie dostała na skrzynkę mejlową przez moje własne komentarze.<br />Jakbym czytała własne wyznania. Najgorsze jest jeszcze jak się ma tak skopane poczucie własnej wartości jak ja. Moja samoocena leży i kwiczy, już dawno doszłam do wniosku, ze jestem szarym, nieznaczącym punktem na mapie istnień, ale gdy innym wszystko się udaje i to tak ot, bo mają szczęście urodzić się z lepszym charakterem, z lepszym wyglądem, z lepszym mózgiem do przyswajania wiedzy, moja nijakość dociera do mnie raz za razem. Także, nie jesteś osamotniona w użalaniu się nad sobą. Częstym.<br />Ja też wiem, że powinnam się cieszyć z tego co mam i gdzieś głęboko bardzo się cieszę, bo nie raz nie dwa wyobrażałam sobie, jakby było gdyby nie daj Boże, coś się stało moim rodzicom czy ogólnie rodzinie i załamywałam się pod tymi wizjami. Ale na dłuższą metę, człowiek zaczyna dostrzegać to jakim jest szczęściarzem, gdy jest za późno. Tak to działa. <br />No cóż, na temat sarkastyczności i bezczelności pisałam ci na facebooku, że korzyści jest mało, a teraz potwierdzę ci to kolejną przypowieścią. Mam w klasie fajnego kolegę, który jest po prostu świetny. Też czyta książki, kocha fantasy, jest wrażliwy, ale i wygadany, zabawny, żywy i ogólnie same plusy. I generalnie lubię z nim przebywać, w taki koleżeński sposób, bo dopuszcza do mnie sporo optymizmu. Ale oczywiście za każdym razem gdy rozmawiamy, przeze mnie w końcu przebija się ten nagromadzony prze lata pesymizm i sarkazm i wychodzę na nieczułą zołzę. I wiem, że znów wszystko psuje, ale nie będę walczyć z własnym charakterem, skoro jedynie on mi pozostał.<br />Mamy podobne obawy i w tym momencie nie napiszę nic sensownego, bo generalnie miewam równie pesymistyczne wizje. A samotność, taka rozległa i wieczna jest chyba największą obawą mojego życia. Zobaczymy co przyniesie przyszłość i jak długo będzie trwała.<br />Pozdrawiam,<br />SherrySherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-7998619264503558462015-04-24T16:50:22.400+02:002015-04-24T16:50:22.400+02:00Nie mówię, że jest zły. Wręcz przeciwnie, pozwala ...Nie mówię, że jest zły. Wręcz przeciwnie, pozwala się wyciszyć i to jest dobre, ale w nadmiarze, on po prostu niszczy człowieka. Pięć lat temu, nie przestawałam się uśmiechać. Uśmiechałam się do znajomych. Uśmiechałam się do nieznajomych i nawet dla siebie byłam znośna. W tej chwili czuję się tak jakby ten smutek i melancholia, wypaliły we mnie piętno, z którego sączy się trucizna, powoli zabiajająca mnie. Myślami. Zbyt pochłaniającymi uczuciami. I to jest przerażające.<br />Doskonale wiem, że książki i seriale + moje życie-nieżycie jest niebezpieczne i marnie wygląda. Jak mam poznać bratnie dusze, ludzi, którzy naprawdę mogą być dla mnie przyjaciółmi, skoro nikogo do siebie nie dopuszczam i boję się to zrobić? Ale jak pomyślę o sytuacjach gdy jednak dawałam komuś szansę i za każdym razem kończyło się tak samo... To jest bardzo, bardzo ciężkie dla mnie.<br />Właśnie ostatnio doszłam do podobnej konkluzji. Że inteligentni ludzie po prostu są przygniatani takim ciężarem bo... za dużo myślą. Za wiele mają czasu na myślenie i wgłębianie się w siebie. Ciekawa jestem ile geniuszy popełniło sabobójstwa, czy tam cierpiało na depresje.<br />W każdym razie, mam szczerą nadzieję, że ktoś się kiedyś w moim życiu pojawi. Naprawdę. Nawet nie wiesz jak bardzo taka osoba, która przebije się do mnie, jest mi potrzebna. Mimo że czasami upieram się, że nie. <br />Pozdrawiam,<br />Sherry<br /><br />Minni, właśnie o tym mówię. On zaczyna w którymś momencie tak osłabiać psychikę, że sprawia więcej bólu niż daje pożytku. Sherryhttps://www.blogger.com/profile/08850854686201000331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-4882442003217426772015-04-22T18:50:01.170+02:002015-04-22T18:50:01.170+02:00PS. A może Ty wyciągnij do kogoś rękę, do rodziny,...PS. A może Ty wyciągnij do kogoś rękę, do rodziny, do przyjaciela, porozmawiaj, może oni po prostu boją się podejść i zacząć tę rozmowę. Sama wiem, jak łatwo porozmawiać na błahe tematy, zdecydowanie trudniej powiedzieć coś poważnego i trudnego.<br />Patrycjahttps://www.blogger.com/profile/18186444030476731341noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-41130154630620855682015-04-22T18:47:56.099+02:002015-04-22T18:47:56.099+02:00Nie spodziewałam się, że tym tekstem wzbudzisz we ...Nie spodziewałam się, że tym tekstem wzbudzisz we mnie jakieś emocje, lubię Twoje recenzje, ale jak to recenzje, czytam, by poznać jakąś książkę, czasem się pośmieję, uśmiechnę, ale raczej nie smucę się, czy nie nie zastanawiam głębiej. <br />Zastanowił mnie Twój smutek i pamiętam, że jeszcze niedawno znajomi często pytali mnie, czemu się nie uśmiecham. Zawsze wtedy zastanawiałam się, po co. Nie widziałam żadnego sensu, by na siłę zmuszać się do takiego gestu. Po prostu taka byłam i już. Teraz wiem, że większość uśmiechów jest nieszczera, taki półuśmiech, uśmiech przez łzy. Sądzę, że uśmiechy mają pomóc ludziom wokół. <br />Bez nich jednak trudno poznać kogoś, a bez poznania nie można się do kogoś zbliżyć. A może to właśnie ten człowiek będzie naszym przyjacielem przez całe życie. <br />Ne staram się uśmiechać na siłę, czasem jednak zastanawiam się, czy nie jestem zbyt zamknięta w sobie. Moje kontakty z nowymi ludźmi ograniczam do minimum i rozmawiam jedynie z osobami, które naprawdę cenię i znam.<br />To co piszę dla Ciebie może nie mieć kompletnego sensu, bo wiem, że po części nie da się zrozumieć drugiego człowieka. Cieszę się, że stworzyłaś ten post, bo mogłam się zastanawiać, jak to jest ze mną, gdyż często o tym zapominam i po prostu czekam na kolejny dzień. <br />Dzisiaj chyba odpuszczę resztę postów przemyśleniowych, bo popadłam w melancholię i za dużo się nad wszystkim zastanawiam... <br /><br />Pozdrawiam.Patrycjahttps://www.blogger.com/profile/18186444030476731341noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-56646323479897201542015-04-21T20:22:06.172+02:002015-04-21T20:22:06.172+02:00Powiem Ci tak. Wielką odwagą jest to, że odważyłaś...Powiem Ci tak. Wielką odwagą jest to, że odważyłaś się takie wyznania spisać i upublicznić. Ja bym nie potrafiła aż tak się otworzyć w miejscu, gdzie każdy wie, kim jestem. A w gruncie rzeczy jestem dość podobna do Ciebie. Często wpadam w melancholię, uśmiecham się tylko, jak dostanę do tego powód. Nie ukrywam niczego pod fałszywym uśmiechem, bo nie widzę sensu udawania kogoś, kim nie jestem. W towarzystwie wolę słuchać niż mówić, bo zbyt wiele razy to, co powiedziałam zostało wykorzystane przeciwko mnie. W podstawówce byłam gwiazdą, w gimnazjum i liceum wszystko się zmieniło. Nauczyłam się nie pokładać w ludziach zbyt wiele zaufania. W studiach znowu dałam się złapać, ale tym razem wyszło mi to na dobre. Czasami takie rzeczy jak samotność wydają się nam czymś okropnym, a jedynym, co trzeba zrobić, to wyjście do ludzi, którzy zaakceptują Cię taką, jaka jesteś z każdą wadą i dziwactwem. Ja takich ludzi znalazłam - wielu spoza mojego miasta, ale to mi nie przeszkadza, skoro wiem, że mam najlepsze osoby pod telefonem.<br />Nie gniewaj się za to, że ludzie nie rozumieją braku uśmiechu jako wołanie o pomoc. Niewielu ludzi się obecnie od tak uśmiecha. Obserwowałam to na ulicy ;) Wielu zaś zaciska pięści podczas spaceru/pośpiechu, pewnie nawet nie będąc tego świadomym. Takie rzeczy jak smutek zauważa się głównie w sytuacji kontrastowej, np. z wielką radością dzień wcześniej. Bliscy będący przyzwyczajeni do Twojej melancholii mogą już po prostu uznać to za zmianę charakteru, a może po prostu uznali, że sama im powiesz o problemach, jak będziesz chciała. Nie smuć się z tego powodu, porozmawiaj z nimi po prostu.Natalia Pychhttps://www.blogger.com/profile/02668679799420658237noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-1187710056456864292015-04-20T19:23:49.589+02:002015-04-20T19:23:49.589+02:00Czasem większą pomoc udzieli Ci całkowicie obca os...Czasem większą pomoc udzieli Ci całkowicie obca osoba, niż najbliższy członek rodziny. Uważam, ze rodzina Cię kocha, ale w tym pędzie, w jakim żyjemy, mogą po prostu przeoczyć pewne rzeczy. Smutek nie jest zły, bo jest częścią naszego życia, ale jeśli utrzymuje się zbyt długo, a Ty nie odnajdujesz radości w żadnej rzeczy ani żadnej czynności, w takim razie może warto poprosić o pomoc. Spędzanie czasu przy książkach i filmach to przecież nie jest powód do tego, by być uznawanym za dziwaka. Ja też wolę posiedzieć w domu, zamiast wyjść na piwo - nikt z tego powodu nie nazywa mnie w taki sposób. Każdy ma swój sposób na życie, to nie powinien więc być powód do jakiejś dyskryminacji.Tirindethhttps://www.blogger.com/profile/05862111590796946330noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-52613419831328073242015-04-20T18:07:11.022+02:002015-04-20T18:07:11.022+02:00A wiesz, ja myślę sobie, że Twoi bliscy zdają sobi...A wiesz, ja myślę sobie, że Twoi bliscy zdają sobie sprawę z Twojego smutku, tylko nie mają pojęcia, od której strony ugryźć Twój problem. Pomóż im nieco, pokaż, że jesteś otwarta na takie rozmowy i czegoś podobnego oczekujesz. Każdy się smuci i to jest rzecz naturalna, ale jakoś trudno zgodzić mi się z tym, że niektórzy są skazani na samotność. Wydaje Ci się tylko, że ciągle czujesz się samotna. Widocznie nie natknęłaś się jeszcze na osobę, która jest drugą częścią Ciebie. Jednak pod żadnym pozorem się nie zmieniaj. Przyjaciela i prawdziwych kolegów zawsze znajdziesz, a to że ludzie sie od Ciebie odwracają to też po części jest nieodłączny element dojrzewania i tych spraw. W gimnazjum popełniamy wiele błędów, sam dobrze wiem jak to jest. Codzienne sprzeczki i porządne awantury to bardzo częste zjawisko. Nie wiem jednak jak sobie wytłumaczyć to, że czujesz się samotna. Na pewno w Twoim otoczeniu nie ma żadnej osoby, która zna Cię tak dobrze, jak samą siebie? Zastanów się, bo z pewnością otaczają Cię świetni ludzie, a dotychczas jakoś tego nie dostrzegałaś :)poppapraniechttps://www.blogger.com/profile/18419523756747268229noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-13042943380317329292015-04-20T15:14:48.741+02:002015-04-20T15:14:48.741+02:00Twój wpis sprawił, że jeszcze bardziej chcę Cię po...Twój wpis sprawił, że jeszcze bardziej chcę Cię poznać. Bo teraz upewniłam się tylko, jak świetną i wrażliwą osobą jesteś. Nie ważne, co o Tobie mówią. Ludzie zawsze gadają, co nie ma nic wspólnego z prawdą. Nie pozwól sobie wmówić, że jesteś kimś innym! Gimnazjum to kijowy okres i dla mnie. Z natury jestem samotniczką, ale właśnie gimnazjum zabiło we mnie taką dziecięcą otwartość i teraz poznając ludzi, z którymi ewentualnie mogłabym nawiązać bliższą znajomość, czuję jakąś zaporę. Nie lubię mówić o sobie, uzewnętrzniać się przed obcymi. Nie okazuję łatwo emocji i spotkałam się ze stwierdzeniem, że wydaję się zimną osobą. Z zaufaniem też mam problem, niestety. W każdym razie staram się walczyć z tymi barierami i liceum jakoś na nowo mnie trochę odbudowało. Nie będę Ci pisać, jakichś złotych rad, bo nawet nie wiem, co bym napisać mogła. Gdybyś chciała pogadać, pisz. :)Kinga Pacakhttps://www.blogger.com/profile/01616422271002767866noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1996407526157805897.post-11006186733206521942015-04-20T08:40:47.728+02:002015-04-20T08:40:47.728+02:00Szkoda, że najbliżsi nie dostrzegają Twojego nieme...Szkoda, że najbliżsi nie dostrzegają Twojego niemego wołania o pomoc. Mam nadzieję, że to jednak kiedyś się zmieni. A jeśli nie, to sama poszukaj pomocy gdzie indziej np. u najlepszej przyjaciółki bądź u zupełnie obcej osoby, która zechce cię wysłuchać.<br />Wiem tylko jedno, nic na siłę. Zatem jeśli nie czujesz potrzeby uśmiechać się i brylować w towarzystwie Twoich znajomych, to nie rób tego. Wszak nie ma nic gorszego niż żyć sztucznie pod publiczkę.<br />Trzymaj się ciepło! Cyrysiahttps://www.blogger.com/profile/08444236611804992462noreply@blogger.com